• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

W ostatni piątek 17 października dwóch mężczyzn próbowało rzucić koktajl Mołotowa w budynek w Warszawie, w którym znajduje się siedziba Platformy Obywatelskiej (ul. Wiejska 12A, niedaleko Sejmu). Na skutek ataku drzwi zostały osmolone, a przed wejściem znajdowały się odłamki szkła. Napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia.

Stołeczna policja poszukuje sprawców tego zdarzenia. Funkcjonariusze analizują nagrania z monitoringu i ustalają przebieg całego zajścia. Co najważniejsze, nie ma osób poszkodowanych

— powiedziała w rozmowie z Onetem rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka, dodając, że najprawdopodobniej był to chuligański wybryk.

Świadkiem zdarzenia był poseł KO Witold Zembaczyński. W rozmowie z portalem naTemat opowiedział, co zaszło przed siedzibą. Jego zdaniem był to „swego rodzaju akt napaści o podłożu politycznym”.

Moje pierwsze skojarzenie to oczywiście słowa Bąkiewicza o ziemi wypalonej napalmem. Jak widać, ktoś bardzo nieodpowiedzialny wziął to sobie do serca i przeistoczył to w czyny. Jestem naprawdę zbulwersowany tym zdarzeniem

— mówi poseł KO.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W ten sposób Witold Zembaczyński nawiązał do słów Roberta Bąkiewicza, które ten wypowiedział na sobotnim wiecu PiS w Warszawie zorganizowanym m.in. przeciwko nielegalnej migracji.

  • Kiedy miał miejsce atak na siedzibę PO?
  • Co się stało podczas ataku?
  • Jakie były skutki ataku na siedzibę PO?
  • Kto był świadkiem zdarzenia?

Nie możemy składać broni. Nie bójcie się tego, że oni próbują nas zastraszyć. Nie bójcie się prokuratur, sądów. Ci ludzie zapłacą za to cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły

— krzyczał ze sceny Robert Bąkiewicz.

Jak dowiedział się Onet, Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła decyzję o wszczęciu dochodzenia z urzędu w sprawie słów Roberta Bąkiewicza. Śledztwo będzie prowadzone pod kątem nawoływania do popełnienia zbrodni.

Z relacji Witolda Zembaczyńskiego wynika, że jeden ze świadków powstrzymał napastnika przed podpaleniem i wdał się z nim w szarpaninę.

Muszę powiedzieć, że całe zdarzenie jest naprawdę przerażające, jeżeli chodzi o potencjał tego, co się mogło stać. Ktoś naprawdę mógł stracić tam życie albo zdrowie. Szczególnie że ten napastnik był agresywny

— relacjonuje poseł KO.

Poseł został też zapytany, czy widział napastników. – Od razu zdobyliśmy monitoring z tego miejsca i rysopis całkowicie się potwierdził. Rzeczywiście widziałem tego mężczyznę: czerwona czapeczka, dres i czarny plecak. To był młody, krewki mężczyzna, posługujący się językiem polskim – opisał Zembaczyński.