Łodzianie mocno zaczęli, bo już od 7. minuty i gola Sebastiana Bergiera prowadzili, a w 38. minucie Peter Therkildsen podwyższył na 2:0. Przed przerwą bramkę kontaktową dla gości zdobył Romario Baro, lecz w 69. minucie Lindon Selahi przywrócił Widzewowi dwubramkowe prowadzenie. I choć Radomiak Radom jeszcze złapał kontakt w 90. minucie dzięki trafieniu Mauridesa, trzy punkty pozostały przy Piłsudskiego.
– Myślę, że kibicom mogło się podobać ten występ drużyny. Zobaczyli drużynę, zobaczyli ducha walki. Tak właśnie powinna wyglądać piłka nożna. Dzięki temu widoczny jest talent. Jeśli go mnożysz motywacją, energią i ambicją. Moim zdaniem zasłużyliśmy na zwycięstwo. Myślę, że ten mecz był bardziej na 4:1 niż na 3:2, ale ogólnie dostrzegam po ostatnim gwizdku dużo pozytywów – przyznał trener gospodarzy Igor Jovicević.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znany raper zaskoczył Szczęsnego
I właśnie – z jednej strony Widzew Łódź zdobył trzy bramki i dużo kreował. Z drugiej strony stracił dwie i w doliczonym czasie drugiej połowy kibice jednak drżeli o rezultat. O to nowy szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych został zapytany na konferencji prasowej.
– Piłka nożna to obrona, atak i fazy przejścia. Moim zadaniem jest praca nad tymi segmentami. Każdy z nich może dać zwycięstwo. Obrona to nie tylko kilku obrońców i bramkarz. To jest cały zespół. To dla mnie motywacja. Jeśli widać jakiś problem, nad którym można pracować, cieszę się że mogę nad nim pracować. Popełniamy błędy. Nie jesteśmy Realem Madryt, jesteśmy Widzewem Łódź. Możemy dokonać wielu pięknych rzeczy, ale dla tej społeczności to duża rzecz – odpowiedział.
Dało się dostrzec, że łódzki zespół pod wodzą Chorwata ma grać ofensywnie i mieć piłkę przy nodze. Wysoko ustawieni byli boczni obrońcy – wspominany Therkildsen oraz Marcel Krajewski. Z jednej strony byli wartością dodaną w ataku. Z drugiej – nie wszystko w obronie przez to działało jak należy.
– Elementy taktyczne przedyskutujemy na analizie. Ale ja będę bronił swoich graczy. Zagrali bardzo dobre zawody. Nie chcę mówić zbyt pięknych rzeczy, bo potem skoczy im pewność siebie. Może czasem trzeba było więcej spokoju przy operowaniu piłką, albo więcej kontroli, ale i tak oddaliśmy 18 strzałów, kreowaliśmy wiele okazji. To był piękny wieczór dla kibiców. Dla trenera trochę mniej, bo zdobyliśmy czwartej bramki i nie uspokoiliśmy gry – oznajmił Jovicević.
Oczywiście przez kilkadziesiąt godzin niewiele da się zrobić, ale zdaniem nowego trenera Widzewa to, czego wymagał od swoich piłkarzy, udało się zrealizować.
– Trudno jest wejść do drużyny i od razu na następny dzień ją poprowadzić. Ale to minimum, którego wymagałem, osiągnęliśmy. A chodziło o walkę. Ekstraklasa to mocna fizycznie liga. Tu się nie gra tiki-taki jak w Hiszpanii. Tutaj gra się bardziej do przodu, wertykalnie. Dla mnie to nowe środowisko, ale chcę się do niej przystosować. To mnie napędza. Dodatkowo gorąca atmosfera na trybunach, gdzie zasiada pełno kibiców. Uważam, że to coś, z czego powinniśmy się cieszyć – podkreślił.
Względem poprzedniego spotkania ligowego łodzian w Niecieczy w podstawowej jedenastce wyszło trzech różnych piłkarzy. W bramce zagrał Maciej Kikolski zamiast Veljko Ilicia, a w polu zamiast Steliosa Andreou i Marka Hanouska zagrali Mateusz Żyro i Juljan Shehu.
– To trener podejmuje decyzje. Klub mi za to płaci. Nie za to, że jestem przystojny. Piłka jest trudna i pełna kwestii, którą trzeba rozwiązać. Raz wyjdzie jeden zawodnik, raz inny. Za te decyzje biorę odpowiedzialność. Ale dla mnie jest ważna cała drużyna. Muszę oddać też jej moje emocje. Ja się po prostu cieszę, że mam takich piłkarzy jak Ricardo Visus, Stelios Andreou czy Mateusz Żyro – wyjaśnił Jovicević.
Ogromne wrażenie na szkoleniowcu zrobiła łódzka publiczność. Mecz na Stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi z trybun oglądało ponad 17 tysięcy widzów.
– Wrażenia? Fantastyczne. Dziękuję kibicom, bo czułem dzięki nim, że nie możemy przegrać tego meczu. Byli jak 12. zawodnik. Tu też mamy talent w klubie. Mamy utalentowanych zawodników, ale też wspaniałych sympatyków. Dzięki takiej rzeszy ludzi, którzy nam kibicują, jesteśmy mocniejsi – stwierdził.
Piłkarze Widzewa w kolejny piątek 24 października o 20:30 zagrają na wyjeździe z Motorem Lublin w 13. kolejce PKO Ekstraklasy.