Poniższy fragment pochodzi z książki pt. „Władcy wszechświata. Wyścig o geopolityczny podbój kosmosu” Emilia Cozzi’ego wydanej 24 września 2025 roku nakładem Wydawnictwa Szczeliny.

Na szczycie NATO w Brukseli w czerwcu 2019 roku ministrowie obrony państw członkowskich przyjęli pierwszą NATO Space Policy, po czym na szczycie w Londynie w grudniu tego samego roku uznano przestrzeń kosmiczną za „piątą domenę operacyjną” obok lądu, wody, powietrza i cyberprzestrzeni. Od tego czasu przestrzeń pozaatmosferyczna jest pod każdym względem istotna. Zostało to podkreślone przez deklarację przywódców: „Ogłosiliśmy przestrzeń kosmiczną domeną operacyjną NATO, uznając jej znaczenie dla zapewnienia nam bezpieczeństwa i sprostania związanym z tym wyzwaniom, przy jednoczes­nym poszanowaniu prawa międzynarodowego”. Jakby tego nie było dość, 22 października 2020 roku w siedzibie Sojuszniczego Dowództwa Powietrznego w Ramstein w Niemczech utworzono natowskie Centrum Kosmiczne, którego zadaniem jest usprawnienie relacji między organizacją a państwami członkowskimi w zakresie wykorzystania zasobów kosmicznych oraz ułatwienie dowódcom sojuszu dostępu do zasobów poszczególnych państw.

Proces, który rozpoczął się od zdefiniowania przestrzeni kosmicznej jako domeny operacyjnej, został zwieńczony na szczycie w Brukseli w 2021 roku, gdzie przywódcy państw sojuszniczych stwierdzili, że „ataki na przestrzeń kosmiczną, z niej lub w jej obrębie stanowią wyraźne wyzwanie dla bezpieczeństwa sojuszu i mogłyby zagrozić narodowemu, a także euroatlantyckiemu dobrobytowi, bezpieczeństwu oraz stabilności i mogłyby być równie szkodliwe dla współczesnych społeczeństw jak ataki konwencjonalne. Takie ataki mogą prowadzić do powołania się na artykuł 5.”. To właśnie ten ostatni punkt zawiera najważniejszą nowość: zrównanie ataku z przestrzeni kosmicznej lub na ten obszar z agresją opisaną w artykule 5., czyli wystarczająco poważną, aby uzasadnić wspólną obronę przez sojuszników. „Decyzja o tym, kiedy takie ataki doprowadzą do powołania się na artykuł 5. – stwierdzono – zostanie podjęta przez Radę Północnoatlantycką na podstawie indywidualnych przypadków”.

fot.

Wydawnictwo Szczeliny

Największe obawy, szczególnie ze strony Stanów Zjednoczonych, wywołują Rosja i Chiny, które „uzbroiły przestrzeń kosmiczną”. Wprost napisano o tym w podsumowaniu strategii kosmicznej Departamentu Obrony USA opublikowanym w czerwcu 2020 roku, gdzie kilkakrotnie wspomina się o możliwej „wojnie kosmicznej”, konflikcie, który należy wygrać, wyprzedzając wszystkich innych pod względem rozwoju technologicznego. Również dlatego że – co należy podkreślić – nie ma pewności co do przewagi technologicznej sojuszników (w tym Stanów Zjednoczonych) ponad ziemskim niebem. Innymi słowy, przestrzeń kosmiczna jest obszarem, który ma być obsadzony załogami i regulowany, a operacje wojskowe staną się w nim bardziej intensywne. A jak już wykazano w Ukrainie, w obsługę systemów o dużej wartości strategicznej zaangażowane będą rozmaite podmioty. (…)

Starzy bohaterowie…

To, że gwiezdne wojny są coraz bardziej prawdopodobne, nie oznacza, że pokojowe wykorzystanie przestrzeni kosmicznej i dyplomacja kosmiczna przestaną istnieć. Wręcz przeciwnie, będą one jednym z najskuteczniejszych bodźców do rozwoju tego sektora. Niektórzy, jak Simonetta Di Pippo, była dyrektor Biura ONZ ds. Przestrzeni Kosmicznej (UNOOSA), sugerują, że coraz głębsza eksploracja kosmosu przyczyni się do złagodzenia napięć na Ziemi. Niemniej starzy i nowi protagoniści globalnej geopolityki – Stany Zjednoczone, Chiny i Rosja – postrzegają obecnie kosmos jako fundamentalnie istotne pole bitwy o skonsolidowanie lub zdobycie statusu wielkich mocarstw przyszłości.

Od czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku amerykańskie koncepcje operacyjne i bojowe stały się ściśle zależne od zdolności kosmicznych. Również Moskwa jest przekonana, że kontrola przestrzeni kosmicznej to warunek konieczny dla zapewnienia bezpieczeństwa narodowego i strategicznego odstraszania. Wprawdzie najsłynniejszym miejscem startów jest kosmodrom Bajkonur, jednak większość z nich odbywa się z innego miejsca, pośrodku tajgi, z Plesiecka, 800 kilometrów na północ od stolicy. W porównaniu z kosmodromem Bajkonur syberyjski ośrodek nie tylko zapewnia możliwość startów na orbity o dużym nachyleniu, idealne do płynnego badania powierzchni Ziemi, ale także pozwala rakietom balistycznym na orientację w kierunku bieguna północnego i dotarcie do Stanów Zjednoczonych w krótszym czasie niż z Kazachstanu, gdzie znajduje się Bajkonur. Od 1957 roku Plesieck odnotował ponad 1600 startów.

Po upadku Związku Radzieckiego i demontażu większości należących do niego aktywów kosmicznych, kiedy nawet ludzie pracujący w Bajkonurze nagle odkryli, że są Rosjanami na obcej ziemi, Federacja w znacznym stopniu przywróciła swoją infrastrukturę wczesnego ostrzegania i nigdy nie przestała wyrażać silnych obaw o podatność na ataki spoza atmosfery. Dlatego stworzyła prawdopodobnie najbardziej wyrafinowany arsenał ASat na świecie z systemami kinetycznymi, współorbitalnymi i energetycznymi bezpośredniego uderzenia. W związku z tym – a także kierując się względami polityki wewnętrznej USA – w lutym 2024 roku sekretarz stanu USA Antony Blinken wyraził wobec swoich chińskich i indyjskich odpowiedników obawę, że Rosja może przenosić poza atmosferę broń jądrową. W 2015 roku Federacja Rosyjska zreorganizowała swoją obronę, w tym siły powietrzne i kosmiczne oraz siły obrony powietrznej i przeciwrakietowej w ramach jednej służby – Sił Powietrzno-Kosmicznych.

Również w 2015 roku w Chinach Armia Ludowo-Wyzwoleńcza, czyli siły zbrojne Republiki i Partii, przegrupowała kilka swoich komponentów zbrojnych w specjalną sekcję, nazwaną Siłami Wsparcia Strategicznego (SSF), do prowadzenia wojny cybernetycznej, elektromagnetycznej i kosmicznej. Reorganizacja zbiegła się w czasie z przyjęciem strategii „wygrywania lokalnych wojen informacyjnych”. Podkreślono przy tym, jak ważną rolę Pekin przypisuje przestrzeni kosmicznej w pozyskiwaniu i rozpowszechnianiu informacji. Według Starlinga, Mas­sy, Muldera i Siegela, autorów The Future of Security in Space: A Thirty-year USA Strategy (2021), jest „wiele niewiadomych dotyczących SSF i nie do końca wiadomo, w jakim stopniu rozwój Chin w kosmosie, w tym obserwacja Ziemi, bezpieczna komunikacja oraz monitorowanie startów rakiet strategicznych może złagodzić gotowość tego kraju do zastosowania kosmicznych środków zaradczych w konflikcie. Oczywiste jest jednak, że chińska armia uważa orbitę okołoziemską za bardzo ważną w obecnej i przyszłej rywalizacji wojskowej”.

 …i nowi aktorzy

Naszkicowany do tej pory obraz komplikuje to, że oprócz Stanów Zjednoczonych, Chin, Rosji i Europy w kosmicznym wyścigu uczestniczy obecnie co najmniej osiemdziesiąt innych krajów. Wśród nich są Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska, kilka krajów afrykańskich, Nowa Zelandia, Izrael, Korea Południowa, Turcja, a nawet Paragwaj i Luksemburg, najmniejszy oraz najmniej zaludniony kraj Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Przestrzeń kosmiczna umożliwia relacje, politykę handlową i przemysłową mogące doprowadzić do zmiany równowagi na świecie. Co więcej, nie można wykluczyć, że kraje obecnie uważane za wschodzące mogą się stać przyszłymi potęgami, podczas gdy bardziej znani gracze zostaną sprowadzeni do roli statystów na nowej scenie. Ograniczenie się do relacji z zachodnim blokiem demokratycznym, składającym się ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Europy, Australii i Japonii, oraz blokiem chińsko-rosyjskim nie pozwoliłoby zobaczyć, jak bardzo aktywne są kraje Indo-Pacyfiku, Ameryki Południowej i Afryki, które chętnie szukają sojuszy.

Przykładowo 23 sierpnia 2023 roku Indie umieściły lądownik Vikram z misji Chandrayaan-3 na Księżycu, stając się czwartym państwem na świecie fizycznie obecnym na księżycowym globie. Gdy Vikram zakończył swoje księżycowe zejście, na Ziemi trwało spotkanie krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) będących wschodzącymi gospodarkami świata, na którym zatwierdzono przyjęcie sześciu nowych członków: Etiopii, Iranu, Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Argentyny.

Cztery ostatnie kraje, wraz z RPA i Kenią, wykazały zainteresowanie dołączeniem do zachodnich i chińskich ekosystemów. Jeśli napięcie między Stanami Zjednoczonymi a Chinami miałoby wzrosnąć, moglibyśmy rzeczywiście być świadkami powstania trzeciego bieguna lub współpracy wschodzących potęg z obiema stronami: przykładem tego są Zjednoczone Emiraty Arabskie, które podpisały zarówno porozumienia Artemis w ramach amerykańskiego programu księżycowego, jak i partnerstwo z Chinami zmierzające do przeprowadzenia wspólnej misji na Księżyc.

Potwierdza te prognozy wielu analityków przekonanych, że w nadchodzących dziesięcioleciach, kiedy świat może bezpośrednio doświadczyć konfliktu kosmicznego, w walce o prymat ze Stanami Zjednoczonymi staną kraje, które dziś są uważane za outsiderów choćby ze względu na rozmiar lub historię ich programów pozaziemskich. Ponownie, zdaniem George’a Friedmana, upadając pod ciężarem własnych sprzeczności społeczno-gospodarczych Rosja i Chiny pozwolą rywalizować o kosmiczną, ergo globalną suwerenność dwóm blokom: sojuszowi (składającemu się z USA, Polski i Wielkiej Brytanii) oraz koalicji (składającej się z Japonii i Turcji). Według autora, który już w 2009 roku zapewniał, że polega na „rozsądnych ekstrapolacjach” ewolucji technologicznej i planowania wojennego, do 2045 roku Stany Zjednoczone będą polegać na Battle Stars, pływających infrastrukturach na orbicie geostacjonarnej, uzbrojonych i obsadzonych przez setki wojskowych: „Battle Stars będą kontrolować bezzałogowe platformy pomocnicze stanowiące ich wsparcie. Będą obserwować powierzchnię Ziemi z niezwykłą precyzją i będą zdolne zarządzić w razie potrzeby naddźwiękowe ataki powietrzne, uderzenia, które mogą trafić w swoje cele wielokrotnie w ciągu kilku minut. Będą w stanie namierzyć grupę podkładającą ładunki wybuchowe na poboczu drogi albo flotę gotową do wypłynięcia na morze. Cokolwiek zobaczą, będą zdolne szybko w to uderzyć”. W ciągu kilku dziesięcioleci satelity zostaną rozmieszczone w grupach bojowych, niezbędnych do zdobycia wiedzy o ruchach wroga i rozmieszczenia jego sił. „Walka w XXI wieku – wyjaśnia Friedman – będzie wymagała zaawansowanej komunikacji. Fundamentalne znaczenie w ewolucji space warfare będzie miało przeniesienie głównych struktur dowodzenia i kontroli w przestrzeń kosmiczną”.

Wiarygodność przewidywań, kto i jak rozpocznie pierwszą wojnę „poza światem” (spoiler: Japonia, i będzie to coś w rodzaju księżycowego Pearl Harbor), liczy się mniej niż kilka hipotez już zweryfikowanych przez historię. Jak potwierdza wejście w ostatnich latach na scenę innego systemu broni uważanego za rewolucyjny, czyli pocisków hipersonicznych przywołanych przez Friedmana, przestrzeń kosmiczna jest obecnie kluczowym wsparciem dla operacji wojskowych. Do tego stopnia, że stała się niezbędna.

To nie przypadek, że inna zrealizowana prognoza dotyczy utworzenia pozaziemskich sił zbrojnych. W tej kwestii Friedman był bliski proroctwa: jego zdaniem przełomowy dla sił kosmicznych będzie rok 2020. Historia wyprzedziła go o włos.

Posłuchaj: