Po meczu Korony Kielce z Górnikiem Zabrze (1:1) Szymon Marciniak udzielił wywiadu reporterowi Canal+Sport. Choć podyktował w tamtym spotkaniu dwa rzuty karne dla gospodarzy, arbiter zaczął sugerować, że były to sytuacje, w których piłkarze kładli się po lekkim dotknięciu. – Możemy mieć ciągle takie karne jak dzisiaj. Będziemy mieli PlayStation – mówił. Dziś rozwinął tę wypowiedź w Kanale Sportowym. – Zawodnicy umierają i nagle patrzą między oczami, co robi sędzia – stwierdził Marciniak, dodając, że właśnie to najbardziej go denerwuje w dzisiejszej piłce. 

– Dostałem po tamtym wywiadzie siedem, osiem sms-ów od byłych liczących się obrońców. I powiedzieli, że podpisują się pod moimi słowa dwoma rękami. Wczorajszy mecz był bardzo fajny, zawodnicy walczyli, ale gdy wchodzimy w prostokąt, w pole karne, jest lekkie dotknięcie i zawodnicy padają jak muchy. Ja nie wiem, co się dzieje – tłumaczył w Kanale Sportowym Marciniak.

Szymon Marciniak o teatralnym padaniu piłkarzy w Ekstraklasie: Wszyscy jesteśmy temu winni

Z jego wypowiedzi w Canal+Sport można było wysnuć wniosek, że za odpowiedzialnych za to uważa przede wszystkim komentatorów i ekspertów. Teraz wypowiedział się w nieco innym tonie.

– Wszyscy jesteśmy temu winni: my – sędziowie, komentatorzy, eksperci. Gdy widzimy jakieś dotknięcie w polu karnym, skupiamy się delikatnie na tym. Trochę przyzwyczailiśmy piłkarzy, że sprawdzamy wtedy trochę dłużej. Oni wiedzą, jak mają leżeć. Umierają i nagle patrzą między oczami, co robi sędzia – tłumaczy Marciniak.

Arbiter nie ukrywa, że właśnie to najbardziej go wkurza w dzisiejszej piłce. Podał nawet przykład, choć bez nazwiska piłkarza.

– Niedawno zawodnik leżał prawie dwie minuty. Kontynuowałem grę, bo widziałem, że nic nie ma. Od VAR-u też dostałem przekaz, że gdy podbiegnę, powinienem mu powiedzieć kilka słów. Na szczęście jeszcze nie było kamery, więc mogłem powiedzieć to trochę mocniej. Podbiegłem, pytam: „Jak się czujesz? Wszystko ok?”, z taką ironią. On do mnie: „Sprawdził pan?”. Mówię, że już dawno. A on wstał i wrócił do obrony. To właśnie irytuje mnie najbardziej. W środku pola to gladiatorzy, a w polu karnym nie możemy o nich powiedzieć tego samego – wspominał.

Szymon Marciniak zapowiedział zmiany w interpretowaniu boiskowych zdarzeń

Marciniak mówił też o tym, że ujęcia w zwolnionym tempie pokazują każdy niuans, którego na żywo nawet nie czuć.

– Niedawno była taka sytuacja w meczu Arka – Cracovia: zawodnik był delikatnie pociągany, on nawet tego nie czuł, a na slow motion to wyglądało jak jakiś żagiel. Byliśmy we wrześniu na zgrupowaniu UEFA. Pierwszy raz nie zaproszono arbitrów VAR. Punkt programu był taki, żebyśmy nie dyktowali miękkich rzutów karnych. Tylko żeby była jasność: też z UEFA wychodzą zalecenia, że jak widzimy jakiś stempel, powinna być kartka. Uderzenie w twarz zostało jakby zmienione w dotknięcie. Widziałem w „Lidze+Extra” zdarzenie, w którym zawodnik tylko został dotknięty w twarz, ale już się przewrócił i czekał na VAR – analizował Marciniak.

Najsłynniejszy polski sędzia zapowiedział też, że stworzono specjalny panel roboczy, do którego zaproszony jest m. in. trener bramkarzy kadry, Andrzej Dawidziuk.

– Pracujemy nad atakami bramkarzy we własnym polu karnym. Tych przypadków w naszej lidze było bardzo dużo. Za niedługo powstanie profil ataków, które są dozwolone i tych, które są karane. Myślę, że zrobimy fajny krok do tego, żeby znaleźć złoty środek i nie gwizdać miękkich karnych. Bo wiem, że wiele osób mocno boli, że karne gwiżdże się za lekkie dotknięcia – zakończył Marciniak.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO: