Patrolując ul. Lutycką, funkcjonariusze straży miejskiej zauważyli siedzącego na skraju jezdni mężczyznę. Po podejściu do niego okazało się, że jest mocno wyczerpany i wyraźnie zagubiony. Nie było z nim kontaktu werbalnego, ale okazał dokument tożsamości. Ustalono, że jest pochodzenia tureckiego, ale na stałe mieszka w Niemczech.
Mężczyzna miał przy sobie telefon, ale bez karty SIM. Funkcjonariusze próbowali skontaktować się ze swoich telefonów z jednym z numerów zapisanych w urządzeniu, ale bezskutecznie.
- Jak mężczyzna trafił do Poznania?
- Dlaczego mężczyzna był zagubiony?
- Co ustalono o jego stanie zdrowia?
- Gdzie mężczyzna spędził noc po pomoc?
Patrol postanowił zabrać cudzoziemca na komisariat policji, gdzie po sprawdzeniu w systemach policyjnych ustalono, że nie jest on osobą poszukiwaną. W pewnym momencie do strażniczki miejskiej oddzwonił numer, pod jaki dzwoniła. Okazało się, że to rodzina mężczyzny, która wyjaśniła, że jest on głuchy i choruje na demencję. Nikt nie wie, w jaki sposób dotarł do Poznania, ale rodzina wyjaśniła, że wyszedł z domu i nie wrócił.
Funkcjonariusze straży miejskiej ustalili z rodziną, że znajdą mu nocleg na jedną noc, by ta mogła zorganizować sobie transport do Polski i go odebrać. Zaopiekowano się nim w ośrodku przy ul. Borówki. Na drugi dzień strażnicy otrzymali informację, że mężczyzna jest już w domu z rodziną.