Od początku roku liczba emigrantów jest najwyższa od 10 lat: do sierpnia Szwajcarię opuściło ponad 68 tys. osób — pokazuje aktualny barometr nieruchomości banku Zurcher Kantonalbank (ZKB). W połączeniu z mniejszym napływem imigrantów powoduje to, że Szwajcaria rozwija się obecnie nieco wolniej niż w zeszłym roku.
Niższa imigracja netto powinna nieco odciążyć rynek wynajmu mieszkań w dużych miastach. Dzięki temu niedobór mieszkań nie powinien się tam dalej pogłębiać — pisze ZKB.
Jeśli spojrzeć na emigrację według krajów, największą grupę stanowią Szwajcarzy. Następnie są to osoby z Niemiec, Włoch, Portugalii i Francji. Natomiast Ukraińcy nie pojawiają się jeszcze często w statystykach.
Jednym z głównych powodów imigracji do Szwajcarii jest rynek pracy. Jednak w ostatnim czasie stracił on na dynamice. Koniunktura słabnie z kilku powodów — m.in. z powodu amerykańskich ceł, kryzysu w przemyśle maszynowym, globalnej niepewności i niskiej aktywności inwestycyjnej. Według Swiss Job Market Index agencji rekrutacyjnej Adecco liczba wolnych miejsc pracy spada również w opiece zdrowia, w klasycznych zawodach biurowych i w zawodach związanych z IT.
Bezrobocie wśród obcokrajowców wzrosło we wrześniu do prawie 5 proc. Jednocześnie bezrobocie we Francji jest obecnie poniżej wieloletniej średniej. We Włoszech spadło ono w lipcu do 6 proc., osiągając najniższy poziom od czasu kryzysu finansowego w 2007 r. Również w Portugalii wskaźnik jest najniższy od sześciu miesięcy. To również może skłonić niektórych wykwalifikowanych pracowników do powrotu do ojczyzny.
Ogółem do sierpnia imigracja netto do Szwajcarii wyniosła ok. 41,4 tys. osób. W 2024 r. w tym samym okresie było to już ok. 50 tys. osób.
Według szwajcarskiego stowarzyszenia wierzycieli Creditreform w pierwszych dwóch miesiącach 2025 r. liczba upadłości wzrosła o 7,7 proc. Najbardziej ucierpią branże budowlana i wykończeniowa, gastronomia, handel hurtowy i detaliczny oraz sektor usług.
Jednym z powodów są następstwa pandemii koronawirusa. — Podczas pandemii utrzymano przy życiu firmy zombie, które w normalnych warunkach ekonomicznych zbankrutowałyby znacznie wcześniej — wyjaśnia Claude Federer, dyrektor zarządzający wywiadowni gospodarczej Creditreform. Teraz przedsiębiorstwa muszą spłacać pożyczki z czasu COVID-19 i bankrutują. Efekt ten był już wyraźnie widoczny w 2024 r., kiedy liczba bankructw wzrosła o 15 proc. — do rekordowego poziomu 11 tys. 506 przypadków upadłości.
Jednocześnie statystyki pokazują, że 745 tys. osób — czyli 8,7 proc. populacji Szwajcarii — żyje poniżej granicy ubóstwa (próg ten wynosi 2,3 tys. franków, czyli ok. 10 tys. zł, dochodu dla osoby samotnej i 4 tys. franków, czyli ok. 18 tys. zł, dla gospodarstwa domowego z dwójką dzieci). Zjawisko to nasiliło się po 2019 r. — najpierw doprowadziła do niego pandemia COVID-19, później inflacja.
Kłopoty na rynku pracy to nie tylko zmartwienie Szwajcarów. Przez lata bezrobocie było w Niemczech tematem marginalnym i pomimo kryzysu w przemyśle liczba zatrudnionych nadal rosła. Teraz niemiecki rynek się zmienia.
Uderzające jest to, że presję odczuwają przede wszystkim wysoko wykwalifikowani pracownicy. W sierpniu liczba bezrobotnych po raz pierwszy od 10 lat wzrosła do ponad 3 mln, a stopa bezrobocia wyniosła 6,4 proc. Od ponad dwóch lat w przemyśle co miesiąc traci się ponad 10 tys. miejsc pracy.