Już w poniedziałek startuje PlusLiga. Z rozgrywek odeszły największe gwiazdy jak Tomasz Fornal (gra w tureckim Ziraat Bankasi Ankara) i Bartosz Kurek (gra w japońskim Tokyo Great Bears). Według wielu to problem, który obniży zainteresowanie rozgrywkami. Z takim twierdzeniem nie zgadza się jednak szef polskiej siatkówki Sebastian Świderski.

Z byłym siatkarzem rozmawiamy nie tylko o PlusLidze, ale także o tym, czy jest usatysfakcjonowany wynikami kadry siatkarek i siatkarzy. Świderski opowiada także o organizacji mistrzostw świata w Polsce oraz zdradza, w PZPS czy planują wprowadzić rewolucyjny przepis.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Po mistrzostwach świata siatkarzy pojawiły się głosy rozczarowania tylko brązowym medalem. Podziela pan to zdanie?

Sebastian Świderski, prezes PZPS: Zupełnie nie. Dla mnie każdy medal jest wartością. Ci, którzy marudzą, nie zdają sobie sprawy, ile poświęcają zawodnicy i zawodniczki, by grać w kadrze. Nikt nie mówi głośno, z czym to się wiąże. Poza tym wielu faworytów, jak Brazylia czy Francja, odpadło w fazie grupowej. Warto ten brąz docenić.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. „Nie jestem już tym samym człowiekiem”

Czy dużym problemem było to, że w półfinale z Włochami trener Nikola Grbić nie przeprowadzał praktycznie zmian?

Mądry Polak po szkodzie. Nikola ma nawet takie powiedzenie, że każdy jest generałem po wojnie. Wtedy wiedziałby, jak dowodzić armią, by nie przegrać.

Jest pan zadowolony z występów kadry kobiet w tym sezonie? Z jednej strony bardzo dobra gra i brąz w Lidze Narodów, a z drugiej znów porażka w ćwierćfinale największej imprezy. Z Włoszkami nie miały żadnych szans.

Wiele drużyn bezskutecznie próbuje od dawna pokonać Włoszki. One nie przegrały 36 spotkań z rzędu. Jesteśmy młodą drużyną, uczymy się grania na najwyższym poziomie. Niestety, tak się ułożyła drabinka i w tym dniu Włoszki były zdecydowanie lepsze. Panie powtórzyły wynik z ostatnich mistrzostw świata i za to należą im się brawa. W Lidze Narodów zdobyły trzeci z rzędu brązowy medal mimo poważnych zmian w składzie.

Jesteśmy na dobrej drodze , ale chciałoby się, żeby zawodniczki były w podstawowym składzie swoich klubów. To tam grają przez większą część sezonu i przygotowują się po części do występów w kadrze.

Nikola Grbić otwarcie powiedział, że nie będzie powoływał do kadry zawodników, którzy siedzą na ławce. Tymczasem wielu młodych siatkarzy ma spore problemy z grą czy nawet podpisaniem kontraktu w klubach PlusLigi. Czy rozważacie wprowadzenie przepisów o młodzieżowcu?

Nie rozmawialiśmy o tym. Nikola chyba nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Narzucenie klubom korzystania z młodzieżowca byłoby sztuczne. Nie chcemy tego robić, patrząc na inne dyscypliny. Ci juniorzy za szybko wierzą, że potrafią prezentować dobry poziom i kwoty kontraktów są wygórowane. Mocno myślimy jednak nad tym, by coś z tym zrobić. Być może trzeba stworzyć rozgrywki dla zawodników U-23 lub otworzyć inną możliwość rozwoju tym zawodnikom, by nie rzucali sportu.

Czy zamiast twardych przepisów będą jakieś miękkie zachęty, by kluby kontraktowały młodych zawodników?

Nie, żadnych zachęt nie będzie. Nie tędy droga. Jeżeli byłaby zachęta, oznaczałoby to większe pieniądze dla zawodników za kontrakty. To sztuczne pompowanie. Proszę spojrzeć na żużel. Zawodnik z kategorii U-24, który nie potrafi jeździć i zdobywać punktów, podpisuje milionowe kontrakty tylko dlatego, że jest w odpowiedniej kategorii wiekowej. To nie do pomyślenia w siatkówce. Tego nigdy nie było i nie będzie.

W 2027 roku w Polsce odbędą się mistrzostwa świata siatkarzy. W ubiegłym tygodniu Gdańsk został ogłoszony pierwszym miastem-gospodarzem. Jakie mecze rozegrają tam Polacy?

Tylko fazę grupową. Na 1/8 i 1/4 finału będą przenosić się już do innych miast.

A zakładając, że dojdą do strefy medalowej, w ilu halach rozegrają swoje mecze?

Nie chcę jeszcze o tym mówić, bo trwają rozmowy. Zakładamy, że cały turniej będzie gościło przynajmniej pięć miast.

Jaki jest pomysł, by na „niepolskich” grupach nie było pustek na trybunach?

Chcemy, żeby te mecze odbywały się w miastach z tradycjami siatkarskimi, gdzie zainteresowanie tym sportem jest wysokie. To nie muszą być wielkie obiekty. W Gdańsku na Ergo Arenie będzie jednak grała też grupa niepolska. To wszystko będzie uzależnione od rozmów z FIVB i od losowania, które odbędzie się pod koniec przyszłego roku.

Jak dużą pojemność musi mieć hala, by miasto zostało gospodarzem?

Podczas mistrzostw świata siatkarek w Tajlandii mecze odbywały się w halach o pojemności 3-5 tysięcy widzów. FIVB podchodzi do tego tak, że lepiej mieć mniejszy obiekt z publiką niż wielki z pustymi trybunami. Znając jednak polskich kibiców, jestem przekonany, że hale się wypełnią.

Kiedy można spodziewać się ogłoszenia kolejnych miast-gospodarzy?

Rozmowy dalej trwają, więc trudno wyrokować.

Podczas mistrzostw świata na Filipinach bardzo dużym problem były ceny biletów. Kto będzie odpowiadał za nie podczas polskiego mundialu?

Nie wiem, kto był decydentem na Filipinach. Zrobimy wszystko, by te kwoty były w naszym kraju adekwatne do zarobków. Będziemy walczyć, żebyśmy to my decydowali o cenach, a nie światowa federacja.

Prezes FIVB powiedział, że mistrzostwa świata na Filipinach były najlepszymi w historii. Zgadza się pan z tym?

Szef FIVB ma prawo do swojej opinii. Turniej został oceniony przez kierownika drużyny każdej z kadr zgodnie z prawdą. My patrzymy przez pryzmat sportowy. Warunki były równe dla wszystkich i to warto podkreślić. Trzeba się uczyć na błędach. Z drugiej strony, jaki mamy wpływ na klimat, wilgotność powietrza? Niektórzy narzekali, że w hali było za zimno, ale często w obiektach jest za gorąco. Były drobne uwagi dotyczące logistyki, posiłków, ale nikt nie był faworyzowany.

Zaskakuje pana to, że za cztery lata na Filipinach odbędą się mistrzostwa świata kobiet?

Nie. Kierunkiem rozwoju dla światowej federacji jest Azja. To kwestia nie tylko dużych środków, ale także zainteresowania, które w tamtym regionie jest ogromne.

Odejście z polskich klubów kilku gwiazd, w tym Tomasza Fornala i Bartosza Kurka, to duży problem dla PlusLigi?

Nie. To miejsce dla nowych graczy, wschodzących gwiazd. Chociażby takich jak Kuba Nowak, który wcześniej występował w pierwszej lidze, dostał powołanie do kadry, zanim jeszcze zadebiutował w PlusLidze. Tomek i Bartek wybrali inne ligi i na takie decyzje nie mamy żadnego wpływu. Do Polski trafi chociażby Kamil Rychlicki, który został mistrzem świata. To pierwszy aktualny reprezentant Włoch, który wybrał polską ligę.

PlusLiga dalej jest jedną z najsilniejszych lig świata?

Oczywiście. Patrząc na nazwiska, osiągnięcia klubów to razem z Włochami jesteśmy najsilniejsi. Cieszymy się, że inne kraje zaczynają dochodzić do tego poziomu. Poziom ligi tureckiej wzrósł, na salony powraca liga grecka. Chcemy, żeby poziom europejskiej siatkówki się podnosił. Wtedy będziemy mogli rywalizować z równymi sobie w europejskich pucharach.

W lidze japońskiej w ciągu kilku lat limity obcokrajowców zwiększą się z jednego zawodnika do trzech. To ogromna zmiana. Istnieje obawa, że te rozgrywki zaczną naszym klubom podbierać utalentowanych obcokrajowców i polskie gwiazdy?

To spora rewolucja. Japończycy mocno inwestują w rozwój swojej ligi. Nie obawiamy się tego, bo znamy siłę rozgrywek, kibiców, klubów. To bardzo duża karta przetargowa w rozmowach z zawodnikami. Liga Mistrzów w Europie jest silniejsza niż w Azji i to przyciąga siatkarzy. Z drugiej strony ewentualny transfer gwiazd z Polski da szansę młodszym graczom z naszego kraju, ale także nieoczywistym zawodnikom zagranicznym jak np. bracia Henno czy Kanadyjczycy w Lublinie.

Jak ważna dla polskiej siatkówki jest umowa z Volleyball World na pokazywanie naszych lig w internecie poza granicami kraju?

To nie tylko promocja naszej siatkówki, ale całego kraju. Volleyball World umożliwia oglądanie ligi włoskiej, japońskiej, brazylijskiej, teraz też polskiej. Ta współpraca to dobry kierunek do promocji całej dyscypliny.

Kto jest faworytem tego sezonu?

Mało było ludzi, którzy przed rokiem stawiali na mistrzostwo Bogdanki LUK Lublin. Aluron CMC Warta Zawiercie ma bardzo mocny skład, jak również PGE Projekt Warszawa. Asseco Resovia Rzeszów zbudowała ciekawą drużynę. Mistrzowie kraju też utrzymali dobry skład, choć czekają na decyzję i ewentualny powrót Mikołaja Sawickiego.

Czarnym koniem może być Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa. Także JSW Jastrzębski Węgiel, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, PGE Skra Bełchatów przeprowadziły ciekawe ruchy. Każda z tych drużyn może sporo namieszać. Z pespektywy kibica to dobrze, bo rozgrywki zapowiadają się interesująco.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty