Lincoln Red Imps to debiutant w fazie zasadniczej europejskich pucharów. W pierwszym meczu tego etapu Ligi Konferencji drużyna z Victoria Stadium zebrała bolesne lanie 0:5 od Zrinjskiego Mostar. Według Transfermarktu cały zespół mistrzów Gibraltaru jest wart mniej (2,18 mln euro) niż jeden Michał Gurgul (2,5 mln euro). Zgodnie z danymi Opty ekipa trenera Juana Jose Bezaresa poziomem plasuje się między polskimi pierwszoligowcami — Śląskiem Wrocław a Polonią Warszawa.

Jak by nie patrzeć, z łatwiejszym przeciwnikiem niż w najbliższy czwartek Lechowi Poznań już nie przyjdzie się mierzyć ani w Ekstraklasie, ani w LK. Kolejorz musi pokazać tę wyższość, bo przecież władze klubu ze stolicy Wielkopolski nie po to latem zainwestowały rekordowe pieniądze w transfery, by potykać się na takich rywalach. Nawet jeśli to stwierdzenie brzmi arogancko, to właśnie taka jest prawda.

Szefostwo Lecha w lipcu zadeklarowało nam, że budżet w sezonie 2025/26 będzie wynosił 176 mln złotych, o 61 więcej niż w poprzednich rozgrywkach, a ta wersja zakładała wypełnienie planu minimum, czyli kwalifikację przynajmniej do fazy zasadniczej LK (bo oczywiście przygotowano kilka wariantów uwzględniających różne wyniki sportowe). By to osiągnąć, działacze nie oszczędzali na budowie drużyny, tym bardziej w obliczu serii mniej lub bardziej poważnych kontuzji, i na nowych zawodników wydano między 6 a 8 mln euro [między 25,5 a 34 mln zł]. W warunkach Ekstraklasy — bardzo dużo.

Ale by takie lato nie było jednorazowym przypadkiem, Kolejorz musi dalej notować odpowiednie rezultaty na boisku, zarówno w kraju (absolutna podstawa to awans do kolejnej edycji pucharów), jak i na arenie międzynarodowej (kwalifikacja do następnej, wiosennej fazy rozgrywek). A przecież część planów przyszłych, dużych inwestycji już jest jak najbardziej konkretna — by po zakończeniu wypożyczenia wykupić Luisa Palmę z Celticu, potrzeba 4,5 mln euro, rekordowej sumy w historii mistrzów Polski. To już w tym momencie cel transferowy numer jeden.

Przy Bułgarskiej słychać zgodnie — zrobimy, co tylko się da, by zatrzymać Honduranina w Poznaniu. I nic dziwnego. Pod nieobecność kontuzjowanych Alego Gholizadeha oraz Patrika Wålemarka i słabego startu kariery w Polsce Pablo Rodrigueza to właśnie 25-letni pomocnik stał się obok Mikaela Ishaka wiodącą postacią ekipy trenera Nielsa Frederiksena.

— Znaliśmy Luisa z Arisu Saloniki, kiedy był absolutnie czołową postacią ligi greckiej, ale nie mieliśmy szans w rywalizacji o niego z Celtikiem. Teraz pojawiła się okazja, a my z powodu wspomnianych kontuzji musieliśmy reagować, więc wszystko zagrało — tłumaczył nam szef skautów Lecha Jacek Terpiłowski.

Palma jesienią 2023 r spisywał się kapitalnie w zespole z Glasgow, od debiutu (16 września) do końca tamtego roku w 21 meczach strzelił 7 goli oraz miał 9 asyst, m.in. zdobył bramkę w Lidze Mistrzów z Atletico Madryt (2:2) czy z Feyenoordem Rotterdam (2:1). Wydawało się, że to tylko przystanek na drodze Honduranina do jeszcze większego klubu, ale ostatecznie tak się nie stało, dlatego przed trwającym sezonem chciał szukać szczęścia gdzie indziej (w międzyczasie nie zachwycał również na wypożyczeniu do Olympiakosu Pireus wiosną 2025). Aż do przenosin do Kolejorza nie był w stanie prezentować się tak dobrze, a szkockie media spekulowały, że m.in. miał kłopot z dostosowaniem się do większej intensywności.

Ale w Poznaniu sprawdzili w wynikach platformy SkillCorner, że to nieprawda i Palma pod względem motorycznym nie ma widocznych ograniczeń.

— Wiedzieliśmy, że da radę również motorycznie. Pod względem eksplozywności, hamowań i przyspieszeń wyglądał bardzo dobrze. Do tego podczas obserwacji w Celticu rzuciła się w oczy jego waleczność. Powroty po stratach, wślizgi i pojedynki w defensywie — wyjaśniał Terpiłowski.

Jak rozumieć eksplozywność? — Między innymi na podstawie miernika high acceleration, czyli tego, ile piłkarz jest w stanie przyspieszyć w tempie 3 m/s. Ta prędkość sprawia, że taki zawodnik potrzebuje krótszego dystansu, aby przejść do szybszego biegu, np. sprintu powyżej 25 km na godz. Właśnie w tym Luis wypadał bardzo dobrze — mówił szef skautów Kolejorza.

Luis PalmaPatryk Pindral / newspix.pl

Luis Palma

Palma i zasuwa z oczekiwaną intensywnością, i daje radę z piłką przy nodze (cztery gole, cztery asysty w 14 spotkaniach), więc w Wielkopolsce i okolicach prędko się w nim zakochano. Co kluczowe, zdaje się, że przynajmniej w pewnym stopniu z wzajemnością.

— Polscy kibice są niesamowici, uwielbiają go, a trener Lecha obdarzył go niewyobrażalną ilością pewności siebie i dlatego się to opłaciło — powiedziała w trakcie przerwy na mecze kadr narodowych mediom w Hondurasie Annie Cordova, małżonka lidera Lecha.

Takie słowa nie przesądzają, że sam Palma będzie zainteresowany pozostaniem, ale dają nadzieję, że jest szansa do przekonania do tego Honduranina. Swoją drogą to paradoks, że z jednej strony dobra gra pomocnika w Lidze Konferencji pomoże w zgromadzeniu środków na zatrudnienie go na stałe, a z drugiej przecież po takich występach jak z Rapidem Wiedeń (4:1) może dostać interesujące oferty z bardziej prestiżowych lig. Częściowo ewentualne zatrzymanie 25-latka w stolicy Wielkopolski mogą sfinansować sprzedaże wychowanków — wspomnianego Gurgula czy Antoniego Kozubala, a najlepiej wypromować ich właśnie na europejskiej scenie. Więc tak czy tak — dobry wynik i gra w czwartek z Lincoln Red Imps to kolejny krok w stronę wykupienia Palmy.