Na pięć dni przed spotkaniem z Realem Madryt Hansi Flick zdecydował się na kolejne roszady w wyjściowym składzie. Szansę debiutu w Lidze Mistrzów otrzymał Dro Fernandez. Do tej pory 17-latek rozegrał jedynie 45 minut w oficjalnym meczu Barcelony. Przed miesiącem zadebiutował przeciwko Realowi Sociedad, ale nie był to występ zbyt obiecujący i na drugą połowę już nie wyszedł.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Tym razem pojawił się na murawie, bo na ławce zasiadł Frenkie de Jong. W odróżnieniu od sobotniego meczu z Gironą zabrakło także Toniego Fernandeza, który w oficjalnym debiucie również zaliczył jedynie 45 minut w pierwszej jedenastce.

17-latka zmienił wtedy wracający po kontuzji Fermin Lopez. To było udane wejście z ławki, więc we wtorek zobaczyliśmy go już od pierwszej minuty. 22-latek został ustawiony na papierze na lewym skrzydle, ale najczęściej operował za plecami pełniącego funkcję napastnika Marcusa Rashforda.

Wojciech Szczęsny przyprawia o palpitacje

Nie minęło nawet pół minuty, a rywale już przetestowali czujność Szczęsnego. Po błędzie Alejandro Balde piłka trafiła na przedpole do Daniela Podence’a. Portugalczyk założył jeszcze siatkę Marcowi Casado i uderzył kąśliwie przy słupku. Polski bramkarz był górą.

Barcelona odgryzła się niebawem, i to z nawiązką. Najpierw akcję Dro z Balde strzałem udem nad bramką wykończył Rashford. Po chwili było już 1:0.

Najpierw Szczęsny wybił piłkę pod nogi Gelsona Martinsa, ale skończyło się na strachu. Barcelona momentalnie wyprowadziła akcję, Fermin uruchomił Yamala, który wbiegł w pole karne i w swoim stylu zszedł do środka. Połapał się w tym Konstantinos Tzolakis, który wybił rękami futbolówkę spod nóg 18-latka. Jednak wobec dobitki Fermina był bezradny.

Barcelona wychodzi na prowadzenie 1:0

Nie minął kwadrans, a Szczęsny znów zagrał pod nogi Martinsa. Tym razem Portugalczyk zdołał utrzymać się przy piłce, po czym wpadł w pole karne, ale jego strzał został zablokowany. Niedługo później 30-latek znów był blisko przejęcia futbolówki, ale polski bramkarz w ostatniej chwili zdołał odegrać do Julesa Kounde.

Barcelona bynajmniej nie poszła za ciosem po zdobytej bramce, ale była bardziej konkretna niż przeciwko Gironie. Także dlatego, że Grecy zostawiali jej mnóstwo miejsca pod swoim polem karnym. Tak właśnie było w 39. minucie, gdy Dro zagrał na przedpole do Fermina, a ten miał przed sobą tylko Lorenzo Pirolę. Z łatwością ograł go zwodem na zamach i ponownie strzałem lewą nogą pokonał Tzolakisa.

Fermin kompletuje dublet:

To nie był koniec emocji w tym spotkaniu. Wystarczyły cztery minuty drugiej połowy, by piłka wpadła do siatki. Strzałem głową Szczęsnego pokonał Ayoub El Kaabi. Gol został jednak anulowany, bo we wcześniejszej fazie tej akcji ręką zagrał Eric Garcia. Olympiakos dostał więc karnego, którego z zimną krwią wykorzystał El Kaabi.

Wojciech Szczęsny pokonany z karnego:

Sędzia skrzywdził Olympiakos

Już trzy minuty później stało się jasne, że gościom będzie trudno o kolejne gole. Z boiska wyleciał Santiago Hezze. Argentyńczyk z polskim paszportem dostał drugą żółtą kartkę za… teatralny upadek Casado. Hiszpan zasymulował uderzenie go ręką w twarz, a sędzia dał się na to nabrać.

Barcelona złapała wiatr w żagle i w 11 minut strzeliła cztery gole. Najpierw Rashford został sfaulowany przez Tzolakisa, a rzut karny wykorzystał Yamal. Później to Anglik trafił do siatki. Wypożyczony z Manchesteru United zawodnik przejął piłkę po zgraniu przez Balde, poczekał na odpowiedni moment i strzałem w krótki róg podwyższył na 4:1.

To nie był koniec popisów mistrza Hiszpanii. W 76. minucie Roony Bardghji ograł na prawym skrzydle rywala zwodem rodem z repertuaru samego Ronaldinho (tzw. elastico) i dość szczęśliwie podał do Fermina. Ten strzałem z półwoleja skompletował hat tricka, i to gorszą, lewą nogą.

Rozpędzona Barcelona strzela kolejne gole:

Niebawem było już 6:1. Pedri podał na wolne pole do Rashforda, ten nawinął Panagiotisa Retsosa i ponownie umieścił piłkę przy bliższym słupku.