Informację w tej sprawie potwierdził Michał Jaros, szef dolnośląskich struktur PO i wiceminister rozwoju i technologii, który wniosek o wykluczenie Granowskiej złożył już w marcu. Jako oficjalny powód wskazał decyzję o stworzeniu koalicji z Jackiem Sutrykiem bez rozmów i uzyskania zgody ze strony władz partyjnych. Jak podkreślał, tylko wojewódzkie władze partii mogły zdecydować o zawiązaniu koalicji, natomiast szefowa powiatowych struktur Platformy Obywatelskiej dokonała samowoli. Argumentację Jarosa podzielił Sąd Koleżeński Regionu Dolnośląskiego PO wyrzucając Granowską z partii.


W oficjalnym oświadczeniu dla mediów działaczka napisała wówczas, że „w państwie prawa bezwzględnym obowiązkiem winno być stosowanie i przestrzeganie reguł i prawa”. „Dzisiaj żadna z tych wartości nie została przez sąd koleżeński dochowana. W ich miejsce doszło do przeprowadzenia, oczekiwanego przez wąskie grono osób autorytarnego procesu pokazowego” – oceniła.

Platformę Obywatelską czekają podziały?


Sama zainteresowana uczestniczyła w posiedzeniu Krajowego Sądu Koleżeńskiego PO zdalnie. Po jego zakończeniu, polityk zapewniła, że zawsze patrzyła na „dobro Wrocławia, na dobro mieszkańców, co też pokazywały moje wyniki wyborcze”. – Wrocław dla mnie jest absolutnie najważniejszy – dodała.


Jak wynika z relacji źródeł Polskiej Agencji Prasowej, w klubie PO część radnych wciąż popiera działania Renaty Granowskiej i Jacka Sutryka. Taka sytuacja oznacza możliwe rozbicie klubu i osłabienie partii we Wrocławiu.


Informatorzy PAP wskazują, że w grę wchodzą dwa scenariusze. Jeden z nich to secesja i stworzenie nowego klubu we wrocławskiej radzie miejskiej, pozostającego w koalicji z prezydentem miasta. Drugi to rezygnacja radnych z dalszego popierania Granowskiej i utrzymanie dotychczasowego status quo, tyle że już bez byłej szefowej powiatowych struktur PO.


Czytaj też:
Wojna w dolnośląskiej Platformie. Mamy screeny z partyjnego chatuCzytaj też:
Apel o dymisję, referendum. Politycy PiS chcą odwołania Sutryka