Rządzący przekonują, że ich propozycja to rozwiązanie kompromisowe i mają nadzieję na jej podpisanie przez prezydenta Karola Nawrockiego. Prawda jest taka, że podobne ustawy zawsze i wszędzie otwierały drogę ku całkowitemu uprzywilejowaniu konkubinatów i związków homoseksualnych – z adopcją dzieci, surogacją i finansowanym publicznie in vitro włącznie. To także uderzenie w szkoły i dzieci, bo programy nauczania muszą natychmiast uwzględnić promowanie „różnych form rodziny”. Efektem jest także totalna zapaść demograficzna w społeczeństwie, które odwraca się od promocji stabilnej rodziny.

Małżeńskie przywileje dla homozwiązków


Prawda jest taka, że rządowy projekt to głównie manipulacja. Autorzy przekonują, że konkubinaty (w tym homoseksualne) nie mogą się odwiedzać w szpitalach, nie mogą pochować zmarłego konkubenta, czy nie mogą prowadzić wspólnego rachunku bankowego. Tymczasem wszelkie tego typu udogodnienia już od dawna są w systemie polskiego prawa! Od czasu wyroku Sądu Najwyższego z 2016 roku homoseksualiści mogą nawet odmówić zeznań, które mogłyby obciążać ich konkubentów – zupełnie jak małżonkowie. Jednak rządowa ustawa idzie o wiele dalej.


Po pierwsze, wbrew konstytucyjnej zasadzie ochrony „małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny”, poddaje pod ochronę prawną niezobowiązujące i nietrwałe układy dwóch (na razie) osób dowolnej płci – nie oczekując od nich nic w zamian dla społeczeństwa. Przyznaje przy tym konkubentom ostatnie, szczególne przywileje finansowe, jakie jeszcze przysługują małżeństwu – możliwość wspólnego rozliczenia podatkowego i zwolnienie od podatku od spadków i darowizn. A do tego rentę rodzinną, ubezpieczenie zdrowotne czy urlop opiekuńczy. Innymi słowy – nietrwałe ze swojej istoty związki mają otrzymać uprawnienia, na które składa się całe społeczeństwo, a które były dotąd zapłatą za trud małżeństw, które tworzą rodziny, rodzą i wychowują w nich dzieci.

Prawa bez obowiązków i przywileje bez zobowiązań


Wspieranie małżeństwa to dla państwa realna inwestycja, bo małżonkowie poświęcają swój czas, pieniądze i energię (rezygnując nierzadko z własnej kariery) po to, by wychować kolejnego pokolenia obywateli i podatników, którzy będą utrzymywać w przyszłości państwo. Poprzez ulgi i zwolnienia podatkowe państwo niejako zwraca część kosztów, ponoszonych przez małżonków w związku z utrzymaniem rodziny i jej potencjałem prokreacyjnym, niezbędnym dla trwania narodu. Oczywiście nie wszystkie małżeństwa mają dzieci i nie wszystkie mogą je mieć, ale bezpłodność w przypadku małżeństw jest przypadłością, a w przypadku par jednopłciowych stanem naturalnym – prokreacja jest tam po prostu niemożliwa.


Wydawanie setek milionów złotych (mniejsze wpływy z PIT i innych podatków, koszty dla NFZ itp.), by afirmować romans dwóch mężczyzn albo dwóch kobiet jest więc absurdalne i rażąco niesprawiedliwe. Oczywiście problem z rządową ustawą nie dotyczy jedynie par jednopłciowych. O wszystkich absurdach i szkodliwych założeniach projektu mówiliśmy w trakcie konferencji prasowej, którą zorganizowaliśmy od razu po zakończeniu konferencji przedstawicieli partii rządzących. Zwróciliśmy uwagę na to, że jedną z podstawowych cech małżeństwa jest jego trwałość i stabilność. Nie bez powodu rozwód odbywa się przed sądem – samo państwo jest bowiem po części stroną tej relacji, której udzieliło przywilejów i wsparcia. To także owa szczególna ochrona państwa czyni małżeństwo naturalnym środowiskiem do wychowania dzieci.


Dla dzieci rozpad rodziny to wielki dramat, stanowiący jedną z przyczyn przestępczości wśród osób młodych, prób samobójczych i uzależnień. Ostrożne szacunki badawcze sprzed kilku lat mówią, że w Wielkiej Brytanii koszty generowane bezpośrednio przez rozpady rodzin kosztują 48 miliardów funtów rocznie. W Polsce to kwota blisko 6 miliardów złotych. Tymczasem w uzasadnieniu dotychczasowych rządowych projektów o „związkach partnerskich” (uzasadnienia najnowszego projektu jeszcze nie znamy) wprost wskazano, że związki nieformalne są „z założenia mniej stabilne niż małżeństwo”. Notarialna umowa formalizująca konkubinaty ma być szybka i prosta do rozwiązania. – Rejestrowane konkubinaty to jak prawo jazdy dla tych, którzy nie chcą zdawać egzaminu, nie chcą mieć punktów karnych i nie chcą odpowiadać za wypadki, ale oczekują podobnych przywilejów co kierowcy – mówił podczas konferencji prasowej mec. Rafał Dorosiński. Równia pochyła.

Jak lobby LGBT wprowadza swoją agendę?


Chciałbym podkreślić jeszcze jeden, kluczowy argument – zaprezentowana przez rządzących ustawa to jedynie pierwszy krok na drodze do radykalnej destabilizacji małżeństwa i rodziny. Włodzimierz Czarzasty mówił w trakcie rządowej konferencji zupełnie otwarcie, że ustawa jest początkiem. Cel to pełne zrównanie praw i przywilejów małżeństw i konkubinatów (także jednopłciowych). Powoływał się przy tym na przykłady państw, gdzie taki proces również rozpoczynał się od instytucjonalizacji związków nieformalnych. W Austrii w 2010 roku wdrożono formalizację „związków partnerskich”, a już w 2019 r. zmieniono prawną definicję małżeństwa i wprowadzono adopcję dzieci przez homoseksualistów. W Irlandii wprowadzono „związki partnerskie” w 2011 roku, w 2015 zredefiniowano małżeństwo, a rok później wprowadzono adopcję dzieci. Na Malcie „związki partnerskie” to 2014 rok, a „małżeństwa” i adopcja dzieci to już rok 2017. We Francji w 1999 roku lewica wprowadziła tam homozwiązki pod sztandarem „ułatwień dla par jednopłciowych”, przy jednoczesnym zapewnieniu, że nie ma mowy o zmianie definicji małżeństwa czy o adopcji dla par jednopłciowych w przyszłości. Po niespełna 15 latach – w 2013 roku – ci sami ludzie, którzy w 1999 r. zapewniali, że poprzestaną na postulowanych rozwiązaniach przepchnęli legalizację homomałżeństw. Gdy wypominano im zapewnienia sprzed 15 lat, stwierdzili, że nie mogli wówczas mówić prawdy o swoich zamiarach, bo społeczeństwo francuskie nie było jeszcze na to gotowe. W Holandii wprowadzenie związków partnerskich poprzedzone było procesem sukcesywnego przyznawania związkom kohabitacyjnym kolejnych praw, zarezerwowanych wcześniej wyłącznie dla małżeństw. W Niemczech po wprowadzeniu homozwiązków następowało systematyczne poszerzanie ich uprawnień w oparciu o zasadę równości i niedyskryminacji.


Nie ma na świecie państwa, w którym ruch LGBT zadowoliłby się formalizacją swoich konkubinatów. „Związki partnerskie” to zawsze początek procesu, którego końcem jest nie tylko nadanie parom jednopłciowym wszystkich małżeńskich przywilejów – łącznie z adopcją dzieci – ale też zapewnienie im możliwości „produkowania” dzieci poprzez refundację in vitro dla par lesbijskich, dostęp do surogacji czy żądania dopuszczenia rejestracji związków wielorodzicielskich”, gdzie uznaję się np., że dziecko ma trzech „ojców”… Dlatego musimy zatrzymać lewicę tu i teraz. Od nas – od naszego zaangażowania i determinacji – zależy, czy Polska skończy tak samo…


Zapewniam, że prawnicy Ordo Iuris od miesięcy przygotowywali się na ten moment. Wydanie książki „W obronie małżeństwa” oraz specjalne memoranda dla posłów były już przygotowane. Skutecznie zwalczaliśmy poprzedni projekt Lewicy „o związkach partnerskich”. Teraz czas na intensywną pracę nad konkretnym projektem, który zaprezentował rząd. Już na dwa dni przez ogłoszeniem projektu doręczyliśmy większości posłów trzystronicowe zestawienie argumentów przeciwko uprzywilejowaniu „związków partnerskich”. A dwie godziny po prezentacji rządowego uderzenia w rodziny – odbyła się w naszym biurze duża konferencja prasowa, która zaowocowała wieloma artykułami i pomówieniami w mediach. Na tym etapie musimy zadbać, aby wszyscy obrońcy rodziny mieli mocne argumenty i wiedzieli, jakim niebezpieczeństwem jest rządowy projekt. Już pod wieczór media katolickie podjęły nasze argumenty. Także Jarosław Kaczyński i Krzysztof Bosak jednoznacznie wykluczyli w imieniu swoich partii poparcie dla projektu. Sprzeciw wyrazili też politycy Korony. Aby wywrzeć presję na parlament w celu odrzucenia antyrodzinnego projektu, przygotowujemy list otwarty autorytetów naukowych w obronie małżeństwa


Opracowaliśmy także analizę opisującą najważniejsze konsekwencje nadania homozwiązkom przywilejów małżeńskich. Rozpoczęliśmy kampanię informacyjną, w której za pomocą wpisów i infografik w mediach społecznościowych obnażamy kłamstwa i manipulacje lewicy wykorzystywane do narzucania Polsce „związków partnerskich”. Oczywiście nie ustajemy także w pracy w terenie i kampaniach społecznych, dzięki którym coraz więcej Polaków rozumie, jak wielkim zagrożeniem dla całego polskiego społeczeństwa jest uderzenie w tożsamość małżeństwa. Tylko w tym roku przez polskie miasta przeszło 85 Marszów dla Życia i Rodziny, w których uczestniczyło łącznie ponad 100 000 osób. Przygotowaną przez Centrum Życia i Rodziny oraz Ordo Iuris petycję „Stop związkom partnerskim” podpisało ponad 60 000 Polaków. Wspólnie zatrzymamy atak na małżeństwo i rodzinę!


Małżeństwo i rodzina stanowią fundament cywilizacji zachodniej. Przez setki lat monogamiczne i stabilne małżeństwo stało u podstaw nie tylko sukcesu zachodniej cywilizacji, ale także było źródłem szczęścia i bezpieczeństwa milionów kobiet, mężczyzn i dzieci. Rozpad tej instytucji i państwowa promocja wolnego porzucania żony, męża i dzieci to katastrofa i droga ku tragedii narodowej i milionów osobistych nieszczęść. Nie możemy do tego dopuścić. Jeśli staniemy biernie z boku i pozwolimy, aby ten scenariusz powtórzył się w Polsce, bardzo trudno będzie nam zatrzymać zapoczątkowane przez uderzenie w małżeństwo zmiany. Mając tego świadomość, prawnicy Ordo Iuris już krzyżują szyki lewicy, rozpoczynając skuteczną obronę małżeństwa. Jednak nie damy rady zrobić tego sami – bez pomocy naszych Darczyńców i Przyjaciół, którzy stanowią jedyne źródło finansowania naszych inicjatyw. Kluczowa walka o przyszłość naszą i naszych dzieci – o to w jakiej Ojczyźnie będziemy żyli – rozgrywa się na naszych oczach. W tej sytuacji ludzie przywiązani do cywilizacji życia nie mogą być obojętni. Musimy działać tu i teraz! Dzięki wsparciu tysięcy polskich rodzin, jesteśmy największą i najskuteczniejszą siłą, która stoi na drodze lewicowej rewolucji antycywilizacyjnej.


adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris