Data szczytu USA-Rosja jest nadal niepewna, ale kiedy przyjdzie czas, Węgry go zorganizują — zapewnił w środę węgierski premier Viktor Orban. We wtorek Biały Dom ogłosił, że — wbrew wcześniejszym zapowiedziom — nie planuje w najbliższej przyszłości spotkania przywódców USA i Rosji. Kreml co prawda zapewnia, że jest gotów do dialogu, ale ze swoich warunków ustąpić nie zamierza. Wygląda więc na to, że przywódcy USA i Rosji nie spotkają się w Budapeszcie.
— Możemy tylko spekulować, kto tak naprawdę zdecydował, że szczytu w Budapeszcie nie będzie, ale jedno wydaje się tu oczywiste: Trump liczył na kolejną pokazówkę i pseudosukces dyplomatyczny, a okazało się, że Putin nie jest skłonny do takiej gry. Bez względu na to, jakie deklaracje publicznie mógłby Kreml składać — mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od spraw międzynarodowych i publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.
W jego ocenie Donald Trump ma teraz dwa wyjścia.
— Pierwsze to udać, że nic się nie stało, co będzie znaczyło, że jest mu na rękę status quo. I że o pokoju dużo mówi, ale wcale go nie chce, bo dopóki wojna trwa, to Europa ma problem i to Europa kupuje amerykańską broń — wskazuje.
— Drugie wyjście dla Trumpa, o ile naprawdę chce zasłużyć na tego pokojowego Nobla, to powinien odczekać 10 godzin i gdyby Putin nie przerwał działań, ogłosić, że Tomahawki są w drodze na Ukrainę — mówi dr Sokała.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
„Tomahawki to broń, której Putin może się przestraszyć”
Ekspert wyjaśnia, że choć dziś Ukraińcy nie byliby w stanie obsługiwać pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk, i tak powinny one do Ukrainy trafić jak najszybciej.
— Kwestia nauczenia się ich obsługi to kwestia czasu i potencjalnego wsparcia Amerykanów. A ta broń ma wymiar symboliczny, to jeden z elementów, których może się przestraszyć Putin, broń, która może realnie zmienić sytuację na froncie w Ukrainie — wyjaśnia dr Sokała.
— Poza tym, obsługa pocisków to sprawa wtórna, bo ich znaczenie psychologiczne i waga powstałyby już w momencie podjęcia przez Trumpa decyzji o przekazaniu ich Ukrainie. A jeśli Waszyngton dałby Kijowowi Tomahawki, to mógłby dać i inną broń, która zmieniłaby obraz tej wojny na niekorzyść Putina — mówi.
„Gra Putina jest Trumpowi na rękę”
— Obawiam się, że realny jest scenariusz, że dla Trumpa liczy się wyłącznie zysk. Zarobek jest zarobek, mniejsza o świat, mniejsza o Ukrainę, o Europę — mówi ekspert.
— Mam tu na myśli to, że amerykańskiemu prezydentowi jest na rękę, że Putin gra na czas. Trump ma pełną świadomość tego, że władca Kremla go zwodzi, sam to przyznał, ale kluczowe dla niego są zyski amerykańskich firm zbrojeniowych — wyjaśnia nasz rozmówca.
— Obecny stan wojny sprawia, że akcje tych firm skoczyły w górę, bo Europa masowo kupuje w Stanach broń dla walczącej Ukrainy. Plus dla USA bardzo korzystne jest to, że w Europie Wschodniej wszyscy dziś się wzajemnie szachują, a Ameryka na tym zarabia — podkreśla.
— I wreszcie sprawa kluczowa. Rosja się w tej wojnie wykrwawia z każdym kolejnym miesiącem. A im staje się słabsza, tym mniej jest atrakcyjna jako partner dla Chin, które także w ten sposób słabną. Dla Stanów to czysty zysk. Także strategiczny, poza tym liczonym w dolarach. Kto więc chciałby końca wojny, która jest dla Ameryki nie tylko źródłem pieniędzy, ale i przyszłej przewagi na globalnej arenie — mówi ekspert.
— To bardzo prawdopodobny scenariusz, że pokrzykiwania Trumpa o konieczności zawarcia pokoju w Ukrainie są wyłącznie przykrywką dla tej cynicznej gry na trwanie tej wojny. Wojny, która Stanom jest tylko na rękę — uważa dr Sokała.
Kiedy koniec konfliktu? „Dopiero gdy przestanie istnieć bandycka Rosja”
— Ukraina jest „na musie” i za pomoc amerykańską gotowa jest oddać Stanom każdy gram metali ziem rzadkich. Pod warunkiem że Trump uzna to za wystarczającą zapłatę — kontynuuje.
W związku z tym, czy konflikt skończy się w dającym się przewidzieć terminie? — Cóż, wszystkie wojny kiedyś się kończą, jednak ta w Ukrainie trwać będzie tak długo, jak długo istnieje bandycka Rosja. Wcześniej wszelkie próby „zaklajstrowania” tego konfliktu dadzą tylko to, że on za rok, dwa znów wybuchnie — odpowiada ekspert.
— Gospodarczy i cywilizacyjny upadek Rosji, która dziś żyje z rabunków na gościńcu, może potrwać jeszcze długo. I równie długo może trwać też wojna w Ukrainie. Trump będzie publicznie grzmiał, a prywatnie klaskał, zaś przyjazny mu biznes będzie liczył dolary — podsumowuje dr Sokała.