Młode kobiety podróżowały w wagonie przedziałowym ze stolicy Dolnego Śląska, gdy w pewnym momencie dołączył do nich pewien mężczyzna. Nie dość, że zajął nieswoje miejsce — kobiety celowo wykupiły sobie cały przedział, by podróżować bezpiecznie i bez stresu — rzucał w kierunku pasażerek dziwne komentarze. Gdy jedna z nich chciała wydostać się z przedziału, zagradzał jej drogę, sugerował, że na pewno chce wyjść po policję i zadawał dziwne pytania.
- Co się wydarzyło w pociągu PKP Intercity?
- Jak zareagowały pasażerki na zachowanie mężczyzny?
- Jaką rolę odegrał konduktor w tej sytuacji?
- Czy mężczyzna miał bilet na podróż?
„Goście, którzy powinni być gośćmi w Polsce, zachowują się troszkę niefajnie” — powiedział, gdy podróżne były coraz bardziej zdenerwowane.
Później wywiązał się między nimi dziwny dialog.
— Kim jesteście? — zapytał.
— O co panu chodzi?
— Nic mnie to nie obchodzi. Po prostu zapytałem.
— Odpowiedziałyśmy.
— Nie, to nie była odpowiedź. To było chamstwo — podsumował.
— Tak samo jak i z pana strony.
Później nadal wykłócał się o miejsce, choć kobiety sugerowały, że jest ono zajęte. Stwierdził, że gdy siedząca tu osoba wróci, on jej ustąpi.
Pasażerki zaczepiły przechodzącego korytarzem konduktora i poprosiły go o interwencję. Mężczyzna nadal próbował walczyć o siedzenie. „Tutaj podobno siedzą dwie osoby, ja powiedziałem, że jeśli te dwie osoby wrócą, to ustąpię miejsca” — mówił.
Konduktor poprosił mężczyznę, by ten opuścił przedział. „Proszę nie robić problemów” — dodał. Później okazało się, że podróżuje on bez biletu. Tłumaczył jednak, że w kasie mu powiedziano, że może wsiąść do pociągu. Upierał się przy okazji, że chce zajmować miejsce, które nadal pozostawało puste.
„Jeżeli są wykupione miejsca i mają dziewczyny bilet, pan nie może tutaj siedzieć” — wyjaśnił konduktor. „Proszę wziąć swoje rzeczy i wyjść z tego przedziału” — dodał, gdy podróżny nadal się wykłócał. Nie przynosiło to efektu. Pasażer zarzucał konduktorowi kłamstwo, zaczął mówić do niego na „ty”, a ostatecznie stwierdził, że robi on „głupotę”, skoro chce go usunąć z tego miejsca. „Proszę wstać i zmienić miejsce” — próbował dalej mężczyzna z obsługi pociągu.
Pasażer nadal się upierał. W końcu zaczął nawet wmawiać konduktorowi, że jest jego… szefem. „Ty się o tym przekonasz, jak wylecisz z pracy” — zagroził podróżny.
Ostatecznie podróżny poprosił o 10 sekund i obiecał, że wyjdzie z przedziału.
Pod nagraniem pojawiło się mnóstwo komentarzy zaskoczonych internautów.
„Podziwiam was za spokój. Ja bym nie wytrzymała” – napisała jedna z kobiet. „Policja na kolejnej stacji i koniec”, „Masakra. Świetnie się zachował konduktor” – dodają inni.
Co sądzicie o tej sytuacji?