Przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie rozpoczął się w środę (22 października) proces Sebastiana M., oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z województwa śląskiego. Mężczyzna podczas rozprawy zapłakał, przeprosił rodzinę ofiar i zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze. Mimo emocjonalnego wystąpienia oskarżonego, nie przyznał się on do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Dobrowolne poddanie się karze
W trakcie rozprawy sąd nie uwzględnił wniosku obrony o odstąpienie od odbierania wyjaśnień od oskarżonego i odczytał treść zeznań, które oskarżony składał w prokuraturze okręgowej w Katowicach .Choć Sebastian M. zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze, obrońca nie złożył formalnego wniosku do prokuratury przed rozpoczęciem procesu. Rozpoczęcie procesu sądowego zamyka drogę do rozpatrzenia wniosku o dobrowolnym poddaniu się karze.
Wniosek nie został złożony, dlatego ja kategorycznie zajęłam stanowisko, żeby proces ruszył, ponieważ bez treści wniosku nie mogłam się odnieść. Ja zaproponowałam, żeby obrona złożyła, ale tego wniosku nie złożono i już nie ma takiej możliwości- mówiła Izabela Knapik, prokurator z Prokuratury Okręgowej W Katowicach.
Mecenas Katarzyna Hebda tłumaczyła tę decyzję trwającymi mediacjami, które – jak podkreśliła – są w zaawansowanym stadium, a ich finał zaplanowano na przyszły tydzień. Sąd zaznaczył jednak, że fakt prowadzenia mediacji nie powinien blokować dalszego procedowania sprawy.
Takiej możliwości już po dzisiejszym terminie rozprawy nie mamy, chociaż taką chęć wyrażaliśmy. Chodziło o to, aby zachować zasady ekonomiki procesowej, a także o to, aby uszanować proces mediacji, który w tym momencie zmierza ku końcowi. Wniosek o dobrowolne poddanie się karze zgodnie z artykułem 387 Kodeksu Postępowania Karnego wymaga zgody prokuratora i braku sprzeciwu pokrzywdzonych. W związku z tym składanie wniosku, który w swojej treści byłby nie uwzględniający w ogóle procesu mediacji, tego czy my ugodę zawieramy, czy też nie, byłby w naszej ocenie brakiem szacunku dla samych pokrzywdzonych, ponieważ w dniu dzisiejszym musielibyśmy przedstawić im propozycje, które nie były z nimi w żaden sposób konsultowane. W związku z powyższym, szanując to, że podeszliśmy z pokrzywdzonymi do procesu mediacji, takich rzeczy się po prostu nie robi.
W czasie rozprawy zeznania złożyli świadkowie obecni na autostradzie A1 w chwili wypadku. Opisywali oni przerażającą prędkość, z jaką poruszało się BMW Sebastiana M. – ponad 300 km/h. Jeden ze świadków relacjonował, że pojazd wyprzedzał inne auta, używając świateł drogowych do wymuszania pierwszeństwa. Inny mówił o przerażającym huku i samochodzie stanowiącym „kulę ognia”, którego nie dało się już uratować. Wspólny przekaz świadków był jednoznaczny – BMW pędziło w sposób skrajnie niebezpieczny i nieodpowiedzialny.
ZOBACZ MATERIAŁ VIDEO:
Mediacje, co dalej?
Obrona Sebastiana M. podtrzymała wcześniejszy wniosek o mediację z rodziną ofiar. Choć początkowo prokuratura odnosiła się do niego sceptycznie, przedstawiciel rodziny – mec. Łukasz Kowalski – poinformował, że bliscy ofiar, mimo ogromu cierpienia, są gotowi dać szansę rozmowie, choć w formie pośredniej. Sąd przychylił się wcześniej do propozycji mediacji, uznając ją za ważny element procesu, który może przynieść istotne efekty dla obu stron – niezależnie od wymiaru kary.
Dużym ukłonem ze strony pokrzywdzonych jest sam fakt, że w ogóle te mediacje są prowadzone. One rzeczywiście są w dalszym ciągu prowadzone. Natomiast nie mamy nic wiążącego. Nie podpisaliśmy żadnego porozumienia, nie mamy nawet treści takiej roboczej tego porozumienia- mówił mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik rodziny ofiar.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy tragedii, do której doszło we wrześniu 2023 roku na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Sebastian M., prowadząc BMW z prędkością przekraczającą 300 km/h, uderzył w jadącą prawidłowo kię, którą podróżowała trzyosobowa rodzina – rodzice i ich 5-letni syn. Pojazd stanął w płomieniach, a wszyscy jego pasażerowie zginęli na miejscu.
Wzburzenie opinii publicznej wywołał fakt, że Sebastian M. po wypadku nie został zatrzymany i zbiegł za granicę. Przez wiele miesięcy przebywał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, skąd został deportowany do Polski dopiero 26 maja 2025 roku. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim zdecydował wówczas o jego tymczasowym aresztowaniu.
Nie zostanie zmieniony zarzut
Na początku dzisiejszej rozprawy sąd rozpatrywał także kwestię właściwości miejscowej i potencjalnego przekazania sprawy do sądu okręgowego, co umożliwiłoby zmianę zarzutu ze spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym na potrójne zabójstwo z zamiarem ewentualnym – kwalifikację prawną, o którą od dawna wnioskuje część opinii publicznej.
Sebastianowi M. grozi obecnie do 8 lat więzienia, jednak jeśli prokuratura zdecyduje się na zmianę kwalifikacji czynu, może on usłyszeć znacznie poważniejsze zarzuty.
Rozprawa została zakończona, a kolejna odbędzie się w przyszłym tygodniu. W tym czasie mają zakończyć się mediacje między oskarżonym a rodziną ofiar.