Jedno jest pewne: Słońce jest gwiazdą o zbyt niskiej masie, aby na koniec swojego życia eksplodować jako supernowa. Zmierzch naszego układu planetarnego będzie przebiegał znacznie dłużej i będzie znacznie mniej spektakularny. Nasza gwiazda centralna najpierw przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma, aby następnie odrzucić swoje zewnętrzne warstwy, które przez chwilę utworzą mgławicę planetarną i przejść w stadium białego karła.
Powstaje jednak pytanie o to, co się będzie działo z planetami naszego układu po takiej śmierci naszej gwiazdy centralnej. Najnowsza analiza białego karła skatalogowanego pod numerem LSPM J0207+3331 wskazuje, że gdy Słońce zmieni się już w białego karła za kilka miliardów lat, wcale nie zrobi się tu spokojniej.
Analizy spektroskopowe odległego o 135 lat białego karła przeprowadzone z obserwatorium W. M. Kecka na Maunakea wykazały ku zaskoczeniu astronomów, że jego atmosfera jest zanieczyszczona 13 pierwiastkami, ktore mogą pochodzić z planetoidy lub planety karłowatej o średnicy co najmniej 200 km. Mało tego, biały karzeł jest w tym przypadku otoczony rozległym dyskiem pyłowym bardzo bogatym w metale.
Najciekawsze w tym przypadku jest jednak to, że LSPM J0207+3331 ma ok. 3 mld lat. Mamy tutaj zatem do czynienia z zaskakująco późno występującym dyskiem pyłowym wokół takiego obiektu. Choć gwiazda macierzysta zakończyła swoje życie już trzy miliardy lat temu, to na pozostałość po nim wciąż opada materia, co stoi w sprzeczności z naszą dotychczasową wiedzą o ewolucji układów planetarnych.
Wszystko bowiem wskazuje na to, że skoro opisywany tutaj biały karzeł wciąż ma w swoim otoczeniu dużo materii planetarnej po 3 mld lat, to wiele planet może przetrwać sam etap przechodzenia gwiazdy w stadium białego karła.
Należy tutaj także zwrócić uwagę na fakt, że choć sam karzeł wydaje się jedynie stygnąć w przestrzeni kosmicznej, to w jego otoczeniu wciąż wiele się dzieje. Planety, planetoidy i planety karłowate wciąż oddziałują ze sobą grawitacyjnie, a ich orbity mogą się wzajemnie destabilizować. W tym konkretnym przypadku naukowcy podejrzewają, iż kilka mln lat temu doszło do takiej sytuacji. W efekcie interakcji grawitacyjnych, masywny obiekt skalisty został wytrącony ze swojej orbity i strącony do wnętrza układu planetarnego, gdzie uległ rozerwaniu przez siły pływowe. Szczątki tego pechowego obiektu utworzyły lub też zasiliły w materię dysk pyłowy wokół pozostałości po dawnej gwieździe.
Aktualnie naukowcy planują analizę danych obserwacyjnych tego układu zebranych przez obserwatorium kosmiczne Gaia. Możliwe, ż w ten sposób uda się ustalić, czy wokół białego karła obecnie także krążą jeszcze jakieś planety. Im więcej dowiemy się o tych fascynujących obiektach, tym lepiej poznamy przyszłość naszego Słońca i krążących wokół niego planet.