Melissa, młoda Irlandka mieszkająca w australijskim Cairns, chciała podzielić się radosną chwilą z obserwatorami na TikToku. Nagrała wideo, na którym widać potwierdzenie rezerwacji lotu do Singapuru liniami Qantas. „Byłam podekscytowana, to miała być podróż mojego życia” — mówiła później w kolejnym nagraniu.
Jak opisuje serwis „Femme Actuelle”, dziewczyna nie zauważyła, że na ekranie widoczny jest numer rezerwacji. To wystarczyło, by nieznajomy internauta wykorzystał dane i zadzwonił do linii lotniczej, anulując jej lot. Kilka godzin później Melissa otrzymała e-mail z informacją o odwołaniu podróży i częściowym zwrocie pieniędzy.
„Zapłaciłam 1200 dolarów australijskich, a zwrócono mi tylko 800. Byłam w szoku” — relacjonuje.
Linia Qantas potwierdziła, że anulowanie nastąpiło online. Osoba, która miała numer rezerwacji i nazwisko pasażerki, mogła bez problemu uzyskać dostęp do jej biletu. Melissa przyznaje, że popełniła błąd, publikując wideo z danymi. „Wiem, że internet bywa zły, ale byłam po prostu podekscytowana” — mówi.
Jej historia stała się viralem i przestrogą dla innych podróżników. Melissa ostatecznie zarezerwowała nowy lot, a przy okazji zyskała… 5 tys. nowych obserwatorów. Przewoźnik obiecał oddać jej pozostałe 400 dol.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
- Jakie plany na wakacje miała Melissa?
- Co stało się z jej rezerwacją lotu?
- Ile pieniędzy odzyskała Melissa po anulowaniu lotu?
- Dlaczego nie wolno publikować numeru rezerwacji w sieci?
Numer rezerwacji oraz nasze nazwisko wystarczą, żeby zalogować się na stronie przewoźnika i anulować podróż lub dostać się do naszych danych.
Podobnie jest w przypadku karty pokładowej, która stanowi nasz bilet wstępu do samolotu. Dlaczego nie wolno udostępniać zdjęć biletów w sieci?
Karta zawiera wszystkie podstawowe informacje o podróży: imię i nazwisko, numer lotu, datę i godzinę, kierunek, klasę podróży, miejsce w samolocie i ilość bagażu. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to niewiele. Jednak na bilecie znajdują się również:
- numer biletu (ETKT),
- numer programu lojalnościowego,
- kod kreskowy,
- numer rezerwacji (PNR).
Te dane pozwalają zalogować się do systemu przewoźnika i uzyskać dostęp do potwierdzenia podróży (ITR), gdzie często znajdują się dodatkowe informacje: numer dokumentu, adres, numer telefonu, a nawet dowód zakupu. Wystarczy aplikacja do skanowania kodów, by odczytać PNR z kodu kreskowego.
Jak ktoś może to wykorzystać? Zmienić nasze dane lub miejsce w samolocie, anulować lot, zdobyć informacje o tym, kiedy nie ma nas w domu (ryzyko włamania).
Dlatego nigdy nie wolno publikować numeru rezerwacji ani zdjęć biletów, ani kart pokładowych w sieci. Po podróży także lepiej nie wyrzucać ich do kosza — najlepiej zniszczyć w niszczarce lub spalić.
Podczas waszej podróży doszło do sytuacji, którą chcecie się podzielić? Czekam na wasze wiadomości: karolina.walczowska@redakcjaonet.pl