• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Kontakt do autorów: marcin.wyrwal@redakcjaonet.pl; edyta.zemla@redakcjaonet.pl

Rankiem w czwartek 23 października opublikowaliśmy w Onecie artykuł „Kolejne wojskowe dokumenty na śmietniku. Żandarmeria i kontrwywiad nie zareagowały”. Opisaliśmy w nim historię pana Jacka Suchockiego, właściciela działki w Suwałkach, który wśród nielegalnie porzuconych na jego działce śmieci znalazł dane żołnierzy z jednostek na flance wschodniej oraz dokumenty zawierające informacje wrażliwe dla bezpieczeństwa państwa. Śmieci na jego działce wyrzuciła prawdopodobnie firma, która remontowała budynki armii. Została ona wybrana w przetargu, mimo że w sprawie jej właściciela toczyło się śledztwo prokuratorskie, a on sam trafił do aresztu. Pan Jacek przez rok bezskutecznie próbował wyegzekwować na wojsku lub firmie uprzątnięcie jego działki.

Po porannej publikacji sprawy potoczyły się błyskawicznie na wielu polach.

Jeszcze przed południem na konferencji prasowej w Siedlcach do artykułu odniósł się minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. — Dla mnie to jest sprawa najwyższej wagi — powiedział minister, dodając, że „jeżeli ktoś złamał prawo, złamał ustawę o ochronie informacji, nie zabezpieczył dokumentów w taki sposób, jak należy, czy nie przestrzegał staranności, to każda taka osoba będzie ukarana, będą wyciągnięte konsekwencje”.

Jednocześnie minister obrony stwierdził, że „ta sprawa miała miejsce w 2023. Nie ja wtedy byłem ministrem obrony, ale ja tę sprawę posprzątam. To jest moje zadanie. Muszę sprzątać po moich poprzednikach, naprawiać to, co zepsuli”. Przetarg na remont budynków jednostkach 16. Pułku Saperów z Orzysza i 1. Mazurskiej Brygady Artylerii z Węgorzewa faktycznie został rozstrzygnięty za po przedniej władzy. Jednak dokumenty wyciekły z jednostki, a następnie zostały porzucone już za obecnej władzy — w 2024 r. Przez znaczną część 2025 r. właściciel działki bezskutecznie starał się rozmawiać w tej sprawie z Żandarmerią Wojskową i Służbą Kontrwywiadu Wojskowego.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

  • Kto wydał komunikat w sprawie dokumentów w Suwałkach?
  • Jakie działania podjęła Żandarmeria Wojskowa?
  • Kto był ministrem obrony w 2023 roku?
  • Jaka firma mogła być odpowiedzialna za porzucone dokumenty?

Po godz. 16 Żandarmeria Wojskowa wydała komunikat: „W nawiązaniu do artykułu »Kolejne wojskowe dokumenty na śmietniku. Żandarmeria i kontrwywiad nie zareagowały« informujemy, iż Wydział Żandarmerii w Białymstoku aktualnie prowadzi czynności procesowe w celu ustalenia wszelkich okoliczności związanych z ujawnieniem dokumentów wojskowych na działce w m. Suwałki. W trakcie postępowania zostanie wyjaśnione, czy ujawnienie wskazanych dokumentów mogło narazić na szkodę prawnie chroniony interes wojska lub innych osób”. Pod komunikatem podpisał się szef oddziału komunikacji społecznej żandarmerii płk Artur Karpienko.

Zaledwie trzy dni wcześniej ten sam oficer pisał do nas w odpowiedzi na pytania prasowe, że całą sprawę należy traktować jedynie w kategoriach przewinienia dyscyplinarnego: „W związku z ujawnieniem dokumentacji szkoleniowej Żandarmeria Wojskowa prowadziła czynności wyjaśniające. Na podstawie zebranych materiałów stwierdzono, że przedmiotowa sprawa nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego, a jedynie stanowi przewinienie dyscyplinarne”.

Około godz. 17 właściciel działki w Suwałkach poinformował nas, że w ciągu dnia żołnierze oczyścili jego działkę z zalegających tam od roku śmieci. Część z nich została już wywieziona, a druga część oczekuje w kontenerze na rychły transport na wysypisko.

Ostatni kontener ze śmieciami czeka na wywóz.Archiwum prywatne / Archiwum prywatne

Ostatni kontener ze śmieciami czeka na wywóz.

Na problem zareagował natychmiast po poinformowaniu go kilka dni temu gen. Robert Matysek, dowódca 1. Mazurskiej Brygady Artylerii, czyli jednej z jednostek, na terenie których prowadzono prace remontowe. „Dochowamy należytej staranności, aby przedmiotowa działka została doprowadzona do stanu pierwotnego. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy stroną w tym sporze, ale z uwagi na dobro 1. Brygady Artylerii oraz należyte postrzeganie artylerzystów z Mazur przez lokalną społeczność jesteśmy zdeterminowani do jak najszybszego rozwiązania tego problemu” — napisał do nas dzień wcześniej gen. Matysek.

Jeszcze dzień wcześniej w tym miejscu zalegały nielegalnie porzucone śmieci.Archiwum prywatne / Archiwum prywatne

Jeszcze dzień wcześniej w tym miejscu zalegały nielegalnie porzucone śmieci.

— Słowo zostało dotrzymane — stwierdził z satysfakcją w rozmowie z nami właściciel działki Jacek Suchocki.

Artykuł o porzuconych śmieciach w Suwałkach był drugą naszą publikacją o wycieku wojskowych dokumentów w ciągu zaledwie tygodnia. W pierwszej z nich, zatytułowanej „Jak tajne dokumenty wojskowe znalazły się na śmietniku”, opisaliśmy historię odnalezienia na wysypisku na wschodzie Polski wielu setek stron wojskowych dokumentów o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Żandarmeria Wojskowa wszczęła już w tej sprawie śledztwo.

Odpowiedzialni za wycieki dokumentów są administratorzy danych, czyli dowódcy jednostek, z których one zniknęły. W przypadku dokumentów opisanych akapit wcześniej jest to dowódca 2. Regionalnej Bazy Logistycznej płk Artur Stopka. Jest to ta sama baza, która w zeszłym roku zgubiła ponad 200 min przeciwpancernych, o czym pisaliśmy w styczniu tego roku. Mimo to pułkownik został wyznaczony na kurs generalski, na którym przebywa do chwili obecnej.

W przypadku dokumentów w Suwałkach jest to poprzedni dowódca 1 Mazurskiej Brygady Artylerii w Węgorzewie gen. Mariusz Majerski, za którego kadencji doszło do wycieku (obecny dowódca brygady gen. Matysek objął nad nią dowództwo w lutym tego roku, czyli już po zniknięciu dokumentów z jej terenu).