Jeśli nie z Dinamem Bukareszt, to z kim? – mogli powiedzieć przed meczem w Rumunii kibice kieleckiej ekipy. Nie ma co ukrywać, że Industria znajdowała się w dołku. Bilans po pięciu starciach to cztery porażki i zaledwie jedno zwycięstwo na rozpoczęcie Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych, a na dodatek w miniony weekend doszła przegrana z odwiecznym rywalem w Orlen Superlidze – Orlen Wisłą Płock. Tałant Dujszebajew liczył w końcu na jakiś powiew optymizmu.

Mecz przeciwko Dinamu był w zasadzie ostatnią szansą dla Industrii, żeby jeszcze powalczyć o wyjście z grupy A. W przypadku porażki w Rumunii sytuacja byłaby już bardzo trudna. Z kim jak z kim, ale z drużyną, która przegrała wszystkie dotychczasowe spotkania, trzeba było wygrać. Trzeba jednak również wspomnieć, że wicemistrzowie Polski udali się do Bukaresztu w okrojonym składzie – zaledwie 14 graczy, w tym trzech bramkarzy. Bez Szymona Sićki, Piotra Jędraszczyka, Alexa Dujszebajewa.

ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. „Nie chciałbym przynieść wstydu”

Pierwsze minuty pokazały jednak, że Dinamo nie zamierza położyć się na parkiecie. Od samego początku mistrzowie Rumunii postawili ciężkie warunki. Zgodnie z planem na środku szalał niski, ale szalenie groźny Yoav Lumbroso. Za to braki w składzie Industrii były mocno widoczne – atak pozycyjny nie układał się najlepiej. Jorge Maqueda czy Hassan Kaddah w obecnej formie to nie są rozgrywający, którzy sieją postrach w Lidze Mistrzów. Nawet przeciwko Dinamu Bukareszt.

Industria dopiero w 8. minucie po raz pierwszy wyszła na prowadzenie – głównie dzięki bramkom Arkadiusza Moryty oraz interwencjom Klemena Ferlina. Dinamo nie pozostało jednak dłużne i szybko korzystało z atutu, jakim była gra jeden na jeden Lumbroso, po której robiło się mnóstwo miejsca dla Izraelczyka lub jego kolegów.

Na szczęście wicemistrzowie Polski także mieli swój wielki atut – grę z kołem. Niezliczone piłki trafiały do Artsioma Karaleka lub wbiegających skrzydłowych. Często, gdy brakowało pomysłu na dalszą akcję, piłkę dostawał któryś z obrotowych, co przynosiło dobre efekty. Trzeba było jakoś zaradzić, gdy rzut z drugiej linii nie stanowił większego zagrożenia.

Dopiero w końcówce pierwszej połowy obudził się Hassan Kaddah, co było niezwykle potrzebne, bo przez 25 minut rozgrywający Industrii mogli pochwalić się jedynie dwoma trafieniami i były to bramki Aleksa Vlaha. Tak dłużej grać się nie dało. Dzięki przebudzeniu Egipcjanina kielczanie w lepszych nastrojach schodzili na przerwę, prowadząc 14:12. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, jak trudne zadanie czeka ich w drugiej połowie. Zwłaszcza że Tałant Dujszebajew dysponował mocno okrojoną ławką.

Pierwsze minuty po przerwie to w końcu pewna stabilność w wykonaniu Industrii, która tym razem nie straciła swojej przewagi, a nawet ją powiększyła. W ten sposób w 36. minucie było już 18:14.

To jednak oczywiście nie oznaczało, że było po sprawie, bo Dinamo nie zamierzało się poddać. W trudnym momencie, który przyszedł w połowie drugiej części gry, receptą na wszelkie problemy Industrii była gra z obrotowym. Artsiom Karalek robił, co mógł, aby pomóc swoim kolegom na rozegraniu, którzy mieli kłopoty z przebiciem się przez obronę rywali. Efekt był taki, że przed ostatnim kwadransem Industria prowadziła 22:19.

Wciąż trzeba było jednak uważać na Dinamo, które znalazło swoich liderów w postaci Branko Vujovicia i Toma Pelayo. Mistrzowie Rumunii nie potrafili jednak dojść Industrii na mniej niż dwie bramki. Mimo że podopieczni Tałanta Dujszebajewa często cierpieli, to jednak przepychali kolejne akcje determinacją.

Ostatnie pięć minut to spokojna gra Industrii, która starała się jak najbardziej spowalniać tempo. Wicemistrzowie Polski nie próbowali już szybkich ataków – zachowali spokój i zimną krew, co przyniosło oczekiwany efekt w postaci zwycięstwa 28:24 i długo wyczekiwanego przełamania w Lidze Mistrzów.

Bohaterem kielczan był bez wątpienia Artsiom Karalek, który w Rumunii zdobył 9 bramek. Na uwagę zasługuje także postawa w bramce Klemena Ferlina, który kilkukrotnie ratował zespół w kluczowych momentach.

Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych:

Dinamo Bukareszt – Industria Kielce 24:28 (12:14)
Dinamo Bukareszt:

Cupara (8/22), Iancu (3/17) – Pelayo 5, Vujović 4, Rosta 4, Nistor 3, Langaro 3, Lumbroso 3, Ladefoged 1, Pascual 1, Dedu, Buzle, Martins, Veitia, Negru, Militaru.

Industria Kielce: Morawski, Cordalija (0/1), Ferlin (16/36) – Karalek 9, Kaddah 4, Vlah 4, Moryto 3, Maqueda 3, Monar 2, Kounkoud 1, Nahi 1, Jarosiewicz 1