Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed wylądowało, lecz musi zmierzyć się z mocnym dziedzictwem dwóch poprzednich gier Hot Wheels od włoskiego Milestone. Czy inspirowana serialem Netflix gra będzie warta waszej uwagi?

Marka Hot Wheels od dekad rozpala wyobraźnię dzieci i dorosłych, którzy z nostalgią wspominają czasy budowania skomplikowanych torów i puszczania po nich swoich ulubionych modeli. Sukces serialu Hot Wheels: Na Start! na platformie Netflix pokazał, że magia marki wcale nie gaśnie – wręcz przeciwnie, zyskała nowe pokolenie fanów. Nic więc dziwnego, że na fali popularności animacji pojawiła się gra Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed, mająca pozwolić graczom dosłownie wcisnąć gaz do dechy i sprawdzić się w świecie znanym z ekranu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Produkcja od początku celuje w młodszych odbiorców, stawiając na szybkie tempo, prostą obsługę i widowiskowe akcje. Twórcy chcieli uchwycić esencję tego, czym jest Hot Wheels, czy radość z prędkości, kreatywność i przyjemna rywalizacja. Czy jednak udało im się zachować równowagę między wiernym oddaniem klimatu serialu a dostarczeniem satysfakcjonującej rozgrywki?

Advertisement

Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed – zapraszamy do zabawy

Hot Wheels Let's Race™: Ultimate Speed - trasy

resize icon

Recenzowane Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed to najnowsza produkcja inspirowana popularnym serialem animowanym Netflixa, w którym kultowe resoraki ożywają na torach pełnych karkołomnych pętli, przepaści i wybuchowych rywalizacji. Seria zdobyła sporą popularność wśród młodszych widzów dzięki dynamicznej akcji, barwnym bohaterom i poczuciu nieustannej zabawy, jakie towarzyszy każdemu wyścigowi. Gra miała być naturalnym rozszerzeniem tego uniwersum i pozwolić młodszym graczom wcielić się w swoich ulubionych kierowców oraz stanąć do walki o tytuł najszybszego w świecie Hot Wheels.

Zgodnie z oczekiwaniami, najmłodsi miłośnicy serialu znajdą tu sporo znajomych elementów. Twórcy wiernie oddali nie tylko postacie, ale też ich relacje i charakterystyczne interakcje, które stanowiły serce animacji. W kampanii można poczuć lekką rywalizację między głównymi bohaterami ale taką w dość przyjacielskim i żartobliwym tonie, co okazują bardzo proste cut-scenki „fabularne”. Oczywiście nie samą jazdą człowiek żyje, dlatego jako ten zły powraca Profesor Rearview, który wysyła na nas wielkie smoki, węże i inne potworki. Widać, że deweloperzy starali się uchwycić ducha kreskówki, czyli pełnego humoru, energii przy lekkiej rywalizacji, dzięki czemu gra oddaje klimat serialu.

Niestety, całość mocno traci przez techniczne niedociągnięcia i budżetowe wykonanie. Grafika wygląda jak z czasów wczesnego PlayStation 3, niskiej jakości tekstury, puste tła i toporne animacje sprawiają, że trudno uwierzyć, iż mamy do czynienia z tytułem z 2025 roku. Samo sterowanie też nie zachwyca. To co w wyścigach najważniejsze zostało potraktowane dość po macoszemu. Ciągle obijamy się o bandy, samochodziki są mało skrętne i trzeba się naprawdę mocno postarać, aby nad nimi zapanować – co dla takiego 6 latka, może być ciężkim wyzwaniem. Dodatkowo wszelakie efekty wizualne i dźwiękowe momentami sprawiają wrażenie, jakby zostały dodane na ostatnią chwilę, bez odpowiedniego dotyku miłości.

Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed – kreatywność to podstawa

Hot Wheels Let's Race™: Ultimate Speed - pojazdy

resize icon

Warto jednak pamiętać, że recenzowane Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed celuje przede wszystkim w młodszych graczy, dla których oprawa graficzna nie ma aż takiego znaczenia. Dla dzieci liczy się przede wszystkim zabawa, kolor i emocje, a tego tytułowi odmówić nie można – o ile jest się maluchem, albowiem dorosły wynudzi się to niemiłosiernie. Na szczęście gra posiada lokalny multiplayer do 4 graczy, więc możecie pograć razem ze swoimi pociechami. Wydawca gry ma zresztą doświadczenie w tworzeniu podobnych produkcji. Wcześniejsze produkcje GameMill Entertainment może nie były jakieś cudowne, ale swoje jak widać zarabiają. Tutaj jest podobnie – najmłodsi nie będą narzekać na rozdzielczość tekstur, tylko na to, że nie mogą się oderwać od ekranu.

Duży plus należy się też za fajny wybór pojazdów, który zadowoli (prawie) każdego fana resoraków. Do dyspozycji oddano sporo maszyn o różnym stylu i osiągach, a każdą z nich można dodatkowo personalizować naklejkami i akcesoriami, z których wszystkie mają jakieś modyfikatory. System takich power-upów dodaje całości potrzebnej różnorodności – znajdziecie tu takie wspomagacze jak turbo przyspieszenia czy też bonusy do zwinności. To wszystko sprawia, że mimo wszystko krótkie wyścigi ciągle się jakoś zmieniają.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje natomiast edytor torów. To właśnie dzięki niemu gracze mogą puścić wodze fantazji i stworzyć własne, szalone trasy pełne skoczni, zakrętów i przeszkód. System jest bardzo prosty, albowiem nie trzeba się martwić o precyzyjne stawianie tras, tylko gra sama za nas dostosowuje kształt toru do nowo postawionego elementu. Co więcej, w każdym wyścigu można też dodać własny, unikalny element toru, co sprawia, że żadna rozgrywka nie jest taka sama. To świetny sposób, by przedłużyć żywotność gry i zachęcić dzieci do eksperymentowania z konstrukcją tras, dokładnie tak, jak robią to w prawdziwym świecie z zestawami Hot Wheels.

Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed – czy warto zagrać?

Recenzowane Hot Wheels Let’s Race: Ultimate Speed nie jest jakimś wybitnym dziełem, ale może mieć swoich fanów wśród najmłodszej grupy graczy, bo przede wszystkim to dla nich robiony jest ten tytuł. Nieco brzydki, nieco toporny, lekko nudnawy, ale stawia na kreatywność i sporą zabawę w tworzenie tras, a to całkiem fajna sprawa. Dorosłym i „starszakom” polecam jednak bardziej obie części Hot Wheels: Unleashed.