W czwartek 23 października opublikowaliśmy w Onecie artykuł: „Kolejne wojskowe dokumenty na śmietniku. Żandarmeria i kontrwywiad nie zareagowały”. Opisaliśmy w nim historię pana Jacka Suchockiego, właściciela działki w Suwałkach, który wśród nielegalnie porzuconych na jego działce śmieci znalazł dane żołnierzy z jednostek na flance wschodniej oraz dokumenty zawierające dane wrażliwe dla bezpieczeństwa państwa. Śmieci na jego działce wyrzuciła prawdopodobnie firma, która remontowała budynki armii. Pan Jacek od wielu miesięcy bezskutecznie próbował oddać wojsku część znalezionych dokumentów oraz wyegzekwować uprzątnięcie jego działki.
Dopiero po naszym czwartkowym artykule wojsko usunęło zalegające od roku na działce śmieci. Jednak tego samego dnia pan Jacek Suchocki dostał wezwanie na policję w Suwałkach.
Mężczyzna o dziewiątej rano w piątek stawił się na komisariacie policji. Najpierw policjanci przesłuchiwali go przez dłuższy czas, a kiedy przyznał, że jeden z jego telefonów został w domu, policjanci poinformowali go, że zrobią tam przeszukanie. Według pana Jacka zrobili to na ustne polecenie prokuratorki. Pan Jacek był głęboko wstrząśnięty całą sytuacją.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego policja przeszukała dom Jacka Suchockiego?
Czy Jacek Suchocki otrzymał nakaz przeszukania?
Jakie dokumenty znalazł Jacek Suchocki na swojej działce?
Kto prowadzi śledztwo w tej sprawie?
Prokuratura kluczy w sprawie nakazu
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do rzecznika Prokuratury Okręgowej w Suwałkach prok. Wojciecha Piktela. Od niego dowiedzieliśmy się, że czynności policji w Suwałkach były prowadzone w związku ze śledztwem w sprawie składowania na działce pana Jacka odpadów zagrażających życiu, które Prokuratura Rejonowa umorzyła w kwietniu tego roku. Prokurator Piktel stwierdził w rozmowie z nami, że prokuratura wznowiła czynności po tym, jak w czwartek przeczytała w Onecie, że zawiadamiający znalazł na działce nowe dokumenty, więc postanowiła zweryfikować te informacje.
— Wykonaliśmy czynności w trybie artykułu 327 kpk, czyli takie, które pozwalają na uzupełnienie umorzonego śledztwa — powiedział rzecznik prokuratury.
Kiedy jednak zapytaliśmy prokuratora Piktela, czy prokuratura wydała nakaz przeszukania domu i skonfiskowania telefonu pana Jacka Suchockiego, ten nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Poprosiliśmy go o sprawdzenie tej informacji.
Pół godziny później prokurator oddzwonił, lecz zamiast potwierdzić, czy prokuratura wydała stosowne nakazy, powiedział, że „czynności są wykonywane zgodnie z kodeksem postępowania karnego”. Prokurator powtórzył tę formułkę jeszcze raz, kiedy stwierdziliśmy, że pan Suchocki nie dostał pisemnego nakazu aresztowania.
— Policja może zrobić przeszukanie, ale tylko jeśli ma uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. W tym przypadku nie miała takiej podstawy, tym bardziej, że pan Jacek sam wielokrotnie zgłaszał, że dokumenty wojskowe znajdują się wśród śmieci na jego posesji. Nie widzę więc zasadności dokonywania przeszukania u osoby, która sama zgłasza przestępstwo. To jest jakiś absurd — mówi adwokat Antoni Kania-Sieniawski.
Nazwisko prokuratora: ściśle tajne
Poprosiliśmy też prokuratora Piktela o podanie nazwiska prokuratora, który prowadzi obecne śledztwo. Po kolejnych 20 minutach prokurator oddzwonił: — Uzupełniające czynności są wykonywane pod nadzorem dotychczasowego referenta sprawy, czyli tego samego prokuratora [który prowadził poprzednio umorzone śledztwo]. Natomiast z uwagi na dobro śledztwa i to, że jest ono objęte tajemnicą śledztwa, nie widzę podstaw do podawania nazwiska tego prokuratora — powiedział.
Na podstawie dostępnych informacji ustaliliśmy, że pod zawiadomieniem o wszczęciu poprzedniego śledztwa podpisała się Starszy Referent Prokuratury Rejonowej w Suwałkach Ewa Bobowicz.
Jak się dowiedzieliśmy, pan Jacek Suchocki bardzo ciężko zniósł przeszukanie w jego domu. Z tego co wiemy, było ono dość szczegółowe. — Czuję się zastraszony — powiedział nam.
— Tego rodzaju działania — przeszukania bez właściwego nakazu, czy zajęcie telefonu — mogą wskazywać na paniczną próbę tuszowania sprawy. Wskazany byłby nadzór prokuratora wyższego rzędu — skomentował takie działania Prokuratury Rejonowej w Suwałkach szef działu prawnego RASP mec. Jakub Kudła.
Artykuł o porzuconych śmieciach w Suwałkach był drugą naszą publikacją o wycieku wojskowych dokumentów w ciągu zaledwie tygodnia. W pierwszej z nich — zatytułowanej „Jak tajne dokumenty wojskowe znalazły się na śmietniku” — opisaliśmy historię odnalezienia na wysypisku na wschodzie Polski wielu setek stron wojskowych dokumentów o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Żandarmeria Wojskowa wszczęła już w tej sprawie śledztwo.