33-letnia mieszkanka Międzyrzecza Górnego zaginęła w czwartek, 16 października, gdy niespodziewanie opuściła dom, nie zabierając ze sobą telefonu. Przez tydzień trwały intensywne poszukiwania prowadzone przez policję, straż oraz okolicznych mieszkańców. Całą akcję koordynowało aż 150 osób z bielskiego garnizonu.
Zaginął w dżungli. Przeżył tam 31 dni
Policjanci potraktowali zaginięcie 33-latki priorytetowo z uwagi na możliwe zagrożenie zdrowia lub życia. Przeszukiwano trudne, leśne tereny, stawy oraz koryto rzeki Jasieniczanka. W środę, 22 października, odnaleziono ciało Edyty S. zaledwie pół kilometra od jej domu. Policja z Bielska-Białej przekazała, że prowadzenie akcji utrudniała gęsta roślinność oraz specyficzny, podmokły teren.
Wiadomość o śmierci kobiety poruszyła całą społeczność lokalną. Przyczyna tragedii nie jest jeszcze znana — wyjaśnienie ma przynieść śledztwo prowadzone przez funkcjonariuszy pod nadzorem prokuratury. W medialnych relacjach pojawiły się informacje, że pani Edyta zmagała się z depresją.
Mąż zmarłej, pan Marek, w poruszającym wpisie podziękował wszystkim zaangażowanym.
Nie zabrakło też osobistych słów skierowanych do żony.
Emocjonalny wpis zamieścił także brat pani Edyty.
We wpisie brata pojawił się apel do internautów.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.