• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Kruchy rozejm trwa w Gazie trzeci tydzień. W ramach porozumienia zawartego 9 października palestyński Hamas uwolnił wszystkich żyjących izraelskich zakładników, a Izrael wypuścił 2 tys. palestyńskich więźniów i wycofał się z części Strefy. Od tamtego czasu obie strony zarzucały sobie wielokrotnie naruszanie warunków rozejmu. Do pełnego wznowienia działań zbrojnych jednak nie doszło.

Tysiące Palestyńczyków mogły wrócić do swoich dawnych domów, z których zdecydowana większość jest zniszczona lub uszkodzona. Przyszłość Gazy i jej odbudowa stoją ciągle pod znakiem zapytania. — Jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o poprawie — zastrzega w rozmowie z Onetem Ricardo Pires, przedstawiciel UNICEF-u, agendy ONZ zajmującej się pomocą dzieciom na całym świecie. Pracownicy i wolontariusze jego organizacji przez cały okres wojny byli na miejscu.

— Na pewno łatwiej jest się poruszać po Strefie. Udaje nam się docierać do miasta Gaza, co wcześniej nie było możliwe. Udało się przenieść wcześniaki na południe Strefy, tam gdzie dostępne są inkubatory. Wpuszczanych jest też więcej ciężarówek z pomocą humanitarną, ale wciąż jest ich zdecydowanie zbyt mało — ocenia nasz rozmówca.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Pires w czasie dwóch lat wojny trzykrotnie odwiedzał Gazę. Ostatni raz był tam 1,5 miesiąca temu. — To, co zobaczyłem, było dla mnie szokiem. Zniszczenia były jeszcze większe niż przedtem. Izraelczycy zrównali z ziemią 80 proc. miasta Gaza w czasie ostatniej operacji. W rzeczywistości wygląda to dużo gorzej niż na filmach — relacjonuje.

  • Jakie są główne zagrożenia dla dzieci w Strefie Gazy?
  • Co mówi Ricardo Pires o sytuacji w Gazie?
  • Jakie działania podejmuje UNICEF w Gazie?
  • Czy sytuacja w Gazy się poprawia po rozejmie?

UNICEF dostarcza na miejscu pomoc medyczną, a pracujący dla niego palestyńscy lekarze zajmują się dziećmi w Gazie. Pires zaznacza, że nawet po zawieszeniu broni utrzymuje się „ogromne ryzyko rozprzestrzeniania chorób zakaźnych”. Wskazuje na te, które mogą być przenoszone w brudnej wodzie: biegunkę i zapalenie opon mózgowych. — Szczególnie zagrożone są dzieci. Przez ostatnie dwa lata były niedożywione, przeżyły traumy. Systemy odpornościowe są osłabione. Ich ogólny stan zdrowia jest zły — tłumaczy.

Zagrożenie, jakie niesie ze sobą zniszczenie infrastruktury sanitarnej, pokazuje historia sprzed roku. W sierpniu 2024 r. w Gazie wykryty został pierwszy od 25 lat przypadek zachorowania na polio. Zarażony wirusem 10-miesięczny chłopiec doznał częściowego paraliżu.

Jak wspomina Pires, powrót tej niezwykle groźnej choroby postawił UNICEF w stan najwyższej gotowości. — Tak właśnie zaczyna się epidemia: od zniszczonej infrastruktury i złych warunków sanitarnych. Polio jest tak bardzo śmiertelne i rozprzestrzenia się tak szybko, że musisz działać błyskawicznie i zaszczepić co najmniej 90 proc. populacji dzieci poniżej 10. roku życia. Bez szczepionki wirus rozprzestrzenia się jak ogień. I nie zna granic — zaznacza.

Pires przyznaje, że był pesymistą. — Nie możemy prowadzić szczepień w czasie wojny. Nie możemy wysyłać medyków w miejsca zagrożone atakiem. Co więcej, nie możemy prosić dzieci, żeby przychodziły do punktów, bo to oznacza przemieszczanie się i niebezpieczeństwo. Potrzebowaliśmy uzgodnienia obu stron, że żadne bomby i żadne pociski nie będą spadać w czasie szczepień. Nie wierzyłem, że to się uda — opowiada.

Szczepienie dzieci na polio w Strefie Gazy w październiku 2024 r.HAITHAM IMAD / PAP

Szczepienie dzieci na polio w Strefie Gazy w październiku 2024 r.

Kampania szczepień została jednak przeprowadzona: najpierw we wrześniu i październiku 2024 r., potem w lutym 2025 r. Izrael i Hamas przystały na czasowe zawieszenie broni, umożliwiające zaszczepienie dzieci przed polio. — To była historia sukcesu — przyznaje Pires. I od razu dodaje: — Ale małego sukcesu, jeśli odniesiemy ją do problemów, z jakimi ciągle mierzy się Gaza. W tym do zagrożenia powrotem wirusa.

Przedstawiciel UNICEF podkreśla, że kluczowe dla zapobiegania epidemiom jest zapewnienie Gazie czystej wody. Jego organizacja zajmuje się również tą kwestią.

— Zakładamy urządzenia odsalające wodę z morza. To działa, ale musimy cały czas przekonywać Izrael, żeby dostarczał energię elektryczną do napędzania tych odsalarek. Prąd został odcięty dawno temu i musieliśmy polegać na generatorach zasilanych paliwem. Ale paliwo też nie mogło wjeżdżać do Gazy — opowiada Pires.

— Oprócz dzieci, które zginęły od bomb, kul i pocisków czołgowych, tysiące dzieci zmarły na choroby, którym można było zapobiec — tłumaczy. I zaznacza, że wciąż „setki tysięcy dzieci są zagrożone ostrym niedożywieniem”. — Tego nie rozwiązuje się po prostu ciężarówkami z chlebem. Niektóre dzieci są w takim stanie niedożywienia, że muszą być poddane medycznej terapii. Muszą być leczone w szpitalu. A liczba działających szpitali i personelu medycznego jest wciąż zdecydowanie niewystarczająca.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: marcin.terlik@redakcjaonet.pl