Wakacje w Albanii "zwróciły się" przez... opóźniony lot.

Tak zwane „tanie linie lotnicze” uczą pokory i cierpliwości – potrafią jednak zaskoczyć też pozytywnie. Nasz czytelnik, planując jak najtańszy powrót z Albanii do Gdańska, przeżył przygodę pełną nerwów, opóźnień i niepewności, która jednak ostatecznie skończyła się niespodziewanym zyskiem. Swoją historię opisuje pan Bartosz, czytelnik Trojmiasto.pl.

Jak tanio się da – plan idealny (na papierze)

Podróżowałem z kolegami do Albanii, a powrót z Tirany do Gdańska wybrałem z przesiadką – żeby zmniejszyć koszty, bo taki był cel: „jak tanio się da”. Kupiłem dwa bilety: z Tirany do Mediolanu za 75 zł i z Mediolanu do Gdańska za 95 zł. Czas na przesiadkę – 1,5 godz. W rezultacie oszczędność 100 zł na każdą osobę. W momencie zakupu wydawało się to realne, ale trzeba było pamiętać o konsekwencjach – ewentualne opóźnienie pierwszego samolotu mogło zrujnować nasz plan. Nie był to bilet łączony, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Problemy już na starcie

Po przyjeździe na lotnisko w Tiranie okazało się, że nasz samolot jest opóźniony o 30 min. Myślimy sobie – to niewiele, zazwyczaj loty trwają krócej, niż deklaruje przewoźnik, mamy miejsca w pierwszym rzędzie, więc może się uda. Zapakowali nas z deklarowanym opóźnieniem, samolot był gotowy do startu, ale… nie było pojazdu, który miał go wypchnąć z miejsca postojowego. Po 15 min ruszyliśmy w kierunku pasa startowego, a w głowie liczyłem, czy zdążymy. Przejście na lotnisku w Mediolanie zajmuje 20-40 min, więc może się uda, choć na styk.

Tuż przed wjazdem na pas startowy – kolejny postój. Brak zgody na start. Kolejne 15 min straty i coraz mniejsze szanse na przesiadkę. Już w samolocie sprawdzam inne możliwości powrotu do kraju i wiem, że tanio nie będzie, a do tego 24 godz. w plecy. Nagle – SMS od „moich” linii lotniczych: lot z Mediolanu do Gdańska opóźniony o ponad 4 godz.!

Kupon na 5 euro i nocne poszukiwanie pizzy

Po wylądowaniu o godz. 21:30 w Mediolanie otrzymałem e-maila od przewoźnika z kuponem na jedzenie i picie. Uwaga – 5 euro na osobę. To nawet nie wystarczyło na kanapkę. W kolejce do jedynej otwartej gastronomii stała grupka rozżalonych Polaków, którzy dosyć dosadnie komentowali sytuację. Nam jednak trudno było się przyłączyć, bo gdyby nie opóźnienie tego lotu, nie zdążylibyśmy na samolot do Gdańska.

Okazało się, że lokal działał już po godzinach zamknięcia i brakowało asortymentu. Zostaliśmy z kuponami, za które nie dało się nic kupić. Po telefonie na infolinię (jedynie po angielsku) dowiedziałem się, że możemy zrobić zakupy gdziekolwiek, a przewoźnik zwróci pieniądze na podstawie paragonu. Co więcej – limit to 10-15 euro na osobę, a nie 5, jak pierwotnie informowano. Czyżby 5 euro to była próba minimalizacji kosztów przez linię lotniczą?

Walka o odszkodowanie, która… nie była walką

Po przylocie zgłosiłem przez stronę linii, którymi leciałem, roszczenie o zwrot kosztów posiłków i zacząłem się zastanawiać, czy należy mi się także odszkodowanie za opóźnienie.

Szukając informacji, znalazłem mnóstwo firm pośredniczących i komentarzy, że linie lotnicze niechętnie wypłacają odszkodowania, a cały proces trwa miesiącami. Wydawało się, że lepiej powierzyć to firmie za prowizją – najniższą, jaką znalazłem, 20 proc.

Po dwóch dniach dostałem odpowiedź z linii lotniczych: zwrot 30 euro za posiłki w ciągu 10 dni roboczych. Wtedy pomyślałem, że warto spróbować samemu zawalczyć o odszkodowanie, zanim zlecę to pośrednikowi.

Największe zaskoczenie przyszło dwa dni później – informacja od linii, że przysługuje mi odszkodowanie w wysokości 250 euro, które trafi na konto w ciągu 10 dni. A największe „oczy” zrobiłem, gdy pieniądze wpłynęły tego samego dnia.

Bilans: 7,12 zł za cztery dni w Albanii

Po podliczeniu wszystkiego już wiem, „jak tanio się da”. I chyba taniej niż 7,12 zł za cztery dni w Albanii się nie da.

Finał był szczęśliwy, ale raczej nie będę tego doświadczenia powtarzać – bo nie zawsze ma się tyle szczęścia. Niewielki poślizg mógł zamienić cztery dni odpoczynku w tygodniową przerwę, z kosztami kilkakrotnie wyższymi.

Co Cię gryzie – artykuł czytelnika to rubryka
redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na
temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie
nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię
gryzie
opisz to
i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.