— To na pewno zaboli Putina. Natomiast musimy pamiętać o tym, że to jest element negocjacji. Jak podawały amerykańskie media, Trump miał na stole trzy propozycje sankcji o różnym stopniu dolegliwości, a wybrał te stosunkowo słabe — komentuje w rozmowie z Onetem płk Andrzej Derlatka.

— Z drugiej strony w Kongresie jest propozycja ustawy senatora Grahama, która tak naprawdę spowodowałaby całkowitą blokadę Rosji. Tak że ten arsenał środków oddziaływania jest dosyć spory i możemy się spodziewać różnych działań. Zwłaszcza że stanowisko Rosji cały czas jest jednoznaczne: nie ustąpimy — dodaje.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

— Trump wciąż liczy na to, że uda mu się z Putinem dogadać, ponieważ ma na względzie kwestię ewentualnego zaostrzenie konfliktu i możliwość wybuchu III wojny światowej. Stąd to balansowanie i posuwanie się w swoich działaniach w taki sposób, żeby nie sprowokować Rosji do eskalacji i użycia ostrzejszych rodzajów broni — zaznacza.

„Niebezpieczna gra”

— W tym kontekście warto wspomnieć o sprawie Tomahawków, bo to jest niezwykle znamienna i charakterystyczna kwestia. Najpierw pojawiła się zapowiedź przekazania tej potężnej broni Ukraińcom, ale po bezpośredniej rozmowie telefonicznej z Putinem Trump się z tego wycofał, bo uznał, że to może realnie grozić wybuchem konfliktu globalnego. I takie ryzyko faktycznie istnieje — przekonuje były szef Agencji Wywiadu.

— Trochę o tym zapominamy, bo wojna na Ukrainie trwa już kilka lat. Ale musimy mieć świadomość jak bardzo jest to niebezpieczna gra. Szczególnie, że propaganda rosyjska pokazuje, iż to nie jest wojna z Ukrainą, tylko z całym NATO — tłumaczy.

Zdaniem płk. Derlatki opinie, jakoby w wyniku wojny rosyjska gospodarka była na granicy wytrzymałości, to mrzonki.

— Chcielibyśmy, żeby tak było, ale to jest myślenie życzeniowe. Rosjanie wiele lat przygotowywali się do tej rozgrywki, a poza tym mają wsparcie ze strony Chin, które posiadają pełne magazyny broni i mogą dostarczać czego dusza zapragnie — wyjaśnia.

— Oczywiście to wsparcie ma swoją cenę, a tą ceną jest dalsze uzależnianie Rosji od Chin. Patrząc z tej perspektywy, to Putin znajduje się między młotem a kowadłem. Niemniej jednak pogłoski o śmierci Rosji są mocno przesadzone — podkreśla.

Władimir Putin

Władimir PutinPAP/EPA/ALEKSEY BABUSHKIN/SPUTNIK/KREMLIN POOL

„To jedyny sposób na rozejm”

Największe nadzieje na zakończenie wojny płk Derlatka wiąże z Ukrainą, która — w jego opinii — coraz lepiej radzi sobie w tym konflikcie.

— Główny aktor, czyli Ukraina, odnosi spektakularne sukcesy. To jest przemyślana strategia, żeby niszczyć rosyjską gospodarkę celnymi uderzeniami. Ostatnio Ukraińcy zaatakowali nawet obiekty w Czelabińsku, które przecież znajdują się za Uralem. Nieprawdopodobny wyczyn ze strony armii ukraińskiej — mówi ekspert.

— Nie mamy też już takiej sytuacji jak przed laty, kiedy Kijów otrzymywał broń w formie takiej niewielkiej kroplówki. Teraz 40 proc. broni ofensywnej jest produkcji ukraińskiej. Do tego główne firmy europejskie włączają się we wspólną produkcję, czyli dostarczanie technologii Ukrainie — dodaje.

— To w dość krótkim czasie może dać pozytywne efekty w takiej postaci, że Ukraina będzie miała coraz lepszą, coraz nowocześniejszą i coraz bardziej skuteczną broń pozwalającą na niszczenie zaplecza gospodarczego Rosji. Moim zdaniem to jest w tej chwili jednym sposób na doprowadzenie do rozejmu — konkluduje.