– Zbudowaliśmy zakład, zatrudniliśmy ponad 50 osób, zostaliśmy z magazynem pełnym wyprodukowanego towaru. Straciliśmy kilkadziesiąt milionów złotych – mówi nam Andrzej Gajowniczek, prezes zarządu firmy Real SA, która rok temu stała się wrogiem publicznym jako producent słynnych „alkotubek”.

  • Mija rok od kiedy sprawą tzw. alkotubek żyła cała Polska. Jesienią 2024 roku temat trafił nawet na posiedzenie rządu, a premier polecił ministrowi rolnictwa „zablokowanie tego procederu”
  • Po fali kontroli państwowych inspekcji producent wycofał wszystkie partie „Voodoo Monkey” ze sklepów;
  • Szybko przygotowano też nowelizację przepisów, w myśl której „opakowania do 300 ml, w których sprzedawany jest alkohol, będą mogły być wykonane wyłącznie ze szkła lub metalu.”
  • Niemal rok po wybuchu całej sprawy jeden z internautów zamieścił zdjęcie alkotubki w jednym z tureckich sklepów;
  • Co dziś słychać u producenta alkotubek? Czy można je kupić poza granicami Polski? Co ich twórca myśli o całej sprawie? Porozmawialiśmy z ich producentem:

Drugie życie alkotubek. Można je kupić m.in. w Turcji

Kilka dni temu facebookowy profil aplikacji Pola zamieścił zdjęcie słynnych alkotubek z jednego z tureckich sklepów. 

Czy to znak, że zakazane w Polsce pouche z Voodoo Monkey można kupić w innych krajach? Zapytaliśmy o to Andrzeja Gajowniczka, prezesa zarządu firmy Real SA, która produkowała słynne alkotubki.

Real SA. Producent alkotubek to owocowy gigant

Choć w świadomości wielu konsumentów firma zaistniała dopiero przy okazji zamieszania z alkoholowymi saszetkami, firma Real SA w branży znana jest od lat. To owocowy potentat na polskim rynku. Spółka posiada 8 zakładów i zatrudnia 1400 osób. Real SA odpowiada za 7-8 proc. rynku przetwórstwa owoców w Polsce, jest też wśród stu największych firm spożywczych w Polsce. 

Tzw. alkotubki czyli napoje alkoholowe w miękkich saszetkach typu pouch są produkowane i sprzedawane w wielu krajach na całym świecie. fot. mat. pras.
Tzw. alkotubki czyli napoje alkoholowe w miękkich saszetkach typu pouch są produkowane i sprzedawane w wielu krajach na całym świecie. fot. mat. pras.

Jak wskazuje prezes Gajowniczek, alkohol w tzw. pouchach wytwarza wielu europejskich producentów i można go kupić w wielu krajach m.in. Czechach, na Słowacji, w Niemczech czy wspomnianej Turcji, gdzie cieszą się sporym zainteresowaniem.

– Zostaliśmy z pełnym magazynem wyprodukowanego towaru. Co mam z tym zrobić? Sprzedajemy gdzie się da. Ten produkt jest znany i sprzedawany na całym świecie. W USA 30 proc. rynku stanowią już saszetki z alkoholem. Tylko u nas okazały się nielegalne – dodaje.


Tubki na sklepowych półkach. Te marki stawiają na takie opakowania

Producent alkotubek: Straciliśmy kilkadziesiąt milionów złotych

Choć od głośnej „afery” z alkotubkami mija już rok, przedsiębiorca w rozmowie z Portalem Spożywczym nie kryje rozgoryczenia całą sytuacją i jej skutkami dla firmy.

– Straciliśmy kilkadziesiąt milionów złotych, gigantyczne pieniądze.
Zbudowaliśmy cały zakład, zatrudniliśmy ponad 50 osób, które zostały potem zwolnione. Mieliśmy wszystkie potrzebne zezwolenia, działaliśmy w stu procentach zgodnie z prawem – dodaje Gajowniczek.


Prawnik o zmianach przepisów ws. alkotubek: Pisane w pośpiechu i niedbałe

Producent alkotubek: Jednego dnia mieliśmy osiem kontroli

Nasz rozmówca nie szczędzi gorzkich słów ludziom, którzy doprowadzili do delegalizacji alkotubek. Zdaniem Gajowniczka za całą sprawą stały interesy konkurencyjnych firm.

– Obliczono, że możemy namieszać i przejąć nawet 30 procent rynku o wartości 1 mld zł. Dlatego uruchomiono całą kampanię skierowaną do polityków. W pewnym momencie jednego dnia mieliśmy osiem kontroli w zakładzie: od Inspekcji Pracy przez IJHARS po inne państwowe organy. Żadna nie wykazała jakichkolwiek nieprawidłowości. Produkt był wyraźnie oznaczony i opisany, że to jest alkohol, ponadto na każdym opakowaniu był przyklejony znak akcyzowy. Nasze produkty sprzedawane były wyłącznie na stoiskach z alkoholem. Mimo tego nie możemy sprzedawać naszego produktu w Polsce, choć na półkach sklepowych są drinki i inne alkohole w puszkach, które stoją tuż obok napojów bezalkoholowych. To już nikomu nie przeszkadza, to nie jest zagrożeniem dla dzieci – mówi z przekąsem prezes firmy.