Broń atomowa to główny straszak Putina. Rosyjski dyktator posługuje się tym argumentem często, próbując zastraszać społeczeństwa zachodnie. Czy Rosja jest tak obciążona wojną w Ukrainie, że nie będzie dla nas zagrożeniem, nawet nie zwracając uwagi na jej broń jądrową?

— Ocenia się, że z wojskowego punktu widzenia, że jeżeli Rosjanie będą kontynuowali obecną politykę i zakończy się wojna w Ukrainie, to w relatywnie krótkim czasie — dwóch do trzech lat, powinni być w stanie wystawić dodatkową armię o liczebności ok. 560 tys. żołnierzy. Dodatkową, czyli prócz obsługi tradycyjnych kierunków strategicznych — zauważa Marek Budzisz.

— wyjaśnia ekspert.

Rosyjskie samoloty wtargnęły w przestrzeń NATO! „Litwa pozostaje gotowa do ataku”

Dodaje, że Rosji wystarczy tych zasobów, ale mówimy tu o perspektywie kilku najbliższych lat. — Nie mówimy o roku np. 2035 i kontynuowaniu przez kilka lat wojny na Ukrainie. To może zmienić ten rachunek — zwraca uwagę Marek Budzisz. Obecnie a armii rosyjskiej, łącznie jest ok. 1,3 miliona żołnierzy w czynnej służbie.

Jak sobie radzi rosyjska gospodarka?

Za kilka miesięcy minie cztery lata od wybuchu wojny. Jak radzi sobie rosyjska gospodarka, która została przestawiona w tryby wojenne? — Nie wierzmy mitom. Trzeba zwrócić uwagę na rosyjski deficyt budżetowy. On w tym roku według różnych szacunków będzie największy od momentu rozpoczęcia wojny, czyli osiągnie poziom być może nawet 10 bilionów rubli. Ale trzeba pamiętać, że oszczędności osób fizycznych w rosyjskim systemie bankowym to jest ok. 140 bilionów rubli — mówi ekspert.

Czyli gdyby władze rosyjskie chciały w większym stopniu wykorzystywać te oszczędności, to wystarczy im tej odporności na kontynuowanie wojny i to jeszcze przez kilka lat. To jest pewien proces. Ich zdolności będą ulegały wyczerpywaniu i Rosja będzie, jeżeli nic się nie zmieni, słabła. Natomiast ja bym z tego nie wyciągał wniosku, że ona już jest tak osłabiona, że przyjmie narzucone sobie warunki pokojowe, to byłoby tezą zbyt daleko idącą

— wyjaśnia.

Cała Europa drży przed 8 listopada. A Polska? Eksperci są jednogłośni

Marek Budzisz mówi, że sankcje nie są z reguły narzędziem, które prowadzi do załamania polityki, czy potencjału gospodarczego, szczególnie państw o takiej gospodarce jak Rosja. — Sankcje na Iran trwają od roku 1979. Oczywiście doprowadziło to do zubożenia tego kraju, który bez sankcji rozwijałby się zupełnie inaczej, gdyby też miał inny rząd, ale to nie znaczy, że to jest państwo, które w ogóle nie ma żadnych możliwości. I analogicznie w przypadku Rosji. Odporność gospodarki rosyjskiej, opartej przede wszystkim na eksporcie surowców, jest jeszcze znacząca — zaznacza nasz rozmówca.

Pytamy więc wprost — nie powinniśmy wierzyć w mity o tym że wojna rzuciła Rosję na kolana? — Wiele osób zajmuje się takimi dość pokrzepiającymi informacjami, np. mówi się o tym że 30 proc. rosyjskich zdolności przetwórstwa ropy naftowej zostało wyeliminowane przez Ukraińców. Ale ten rachunek jest robiony tak, że sumuje się nominalne zdolności przetwórstwa tych rafinerii, które zostały trafione. To jest myślenie życzeniowe, a nie rzeczywistość. Bo po pierwsze w rafineriach dużych, nie działa jedna linia przerobu, tylko są dwie albo i więcej. Czyli nawet jeżeli jedna linia została uszkodzona, to nie oznacza to, że cała rafineria przestaje pracować. Po drugie jest pytanie o charakter tych uszkodzeń i zdolność Rosji do ich naprawiania — zauważa i dodaje, że nie ma na ten temat precyzyjnych danych.

Triada nuklearna Putina w „nieprzypadkowym terminie”. Generał: nie chodziło o spotkanie z Trumpem

Marek Budzisz mówi, że „nie należy z tego wyciągać wniosku, że ta strategia jest nieskuteczna i należy jej zaniechać, tylko, że ona nie ma charakteru piorunującego”.

— Trzeba, by jeszcze udowodnić tezę, że nawet całkowite zniszczenia tych zdolności rosyjskich, doprowadzi do przyjęcia przez Moskwę warunków, które jej nie odpowiadają. Naloty dywanowe przeciwko III Rzeszy i zniszczenie dużej liczby miast oraz przemysłu niemieckiego, nie doprowadziły do kapitulacji Niemiec. W związku z tym tutaj jest bardzo dużo znaków zapytania i ja bym był ostrożny w takim mówieniu, że ukraińska strategia atakowania obiektów przemysłowych, szybko może doprowadzić do zakończenia wojny. Ona jest potrzebna, należy ją intensyfikować, byłoby dobrze, aby była coraz bardziej skuteczna, ale to nie jest to samo, co doprowadzenie do szybkiego zakończenia wojny — puentuje.