Jak informuje „Bloomberg”, nowe chińskie przepisy dotyczące eksportu metali ziem rzadkich stawiają zagraniczne firmy, w tym niemieckie koncerny, w trudnej sytuacji. Aby uzyskać sześciomiesięczne licencje importowe, przedsiębiorstwa muszą przekazywać władzom w Pekinie szczegółowe informacje o procesach produkcyjnych, klientach i prognozach sprzedaży.

Zgodnie z ustaleniami dziennikarzy, formularze licencyjne wymagane przez chińskie ministerstwo handlu obejmują m.in. zdjęcia produktów, schematy produkcyjne, dane klientów i plany sprzedaży na kolejne trzy lata. To pozwala Chinom zidentyfikować, które niemieckie firmy są najbardziej uzależnione od chińskich dostawców.

Eksperci ostrzegają, że takie informacje mogą pomóc Pekinowi precyzyjnie zidentyfikować słabe punkty w niemieckiej gospodarce — na przykład firmy zależne od jednego chińskiego dostawcy.

Nowe chińskie przepisy ujawniają słabości niemieckiej gospodarki

Ministerstwo gospodarki Niemiec przyznało w oświadczeniu, że „z niepokojem obserwuje rozszerzanie chińskich kontroli eksportowych” i „wykorzystuje wszystkie dostępne kanały” do rozmów z Pekinem.

Problem dotyczy niemal całego niemieckiego przemysłu – aż 95 proc. używanych tam metali ziem rzadkich pochodzi z Chin. To surowce niezbędne m.in. do produkcji samochodów elektrycznych, baterii, turbin wiatrowych i systemów obronnych.

„Przedsiębiorca nie może być zaskakiwany”. Oto czego biznes oczekuje od rządu

Według think tanku MERICS, który analizuje relacje z Chinami, „zebrane informacje mogą pozwolić Pekinowi utrwalić dominację na europejskim rynku i negocjować lepsze warunki inwestycji”.

Mimo prób interwencji Berlin ma ograniczone możliwości działania. Niemiecka ambasada w Pekinie przygotowała tzw. „białą listę” firm, którym Chiny szybciej wydają licencje, lecz mniejsze przedsiębiorstwa pozostają bez wsparcia. Tymczasem opóźnienia w wydawaniu zezwoleń już doprowadziły do wstrzymania produkcji w dziesiątkach zakładów w całej Europie.

Berlin bez planu, Pekin z danymi – ryzyko dla całej Europy

Rząd kanclerza Friedricha Merza rozważa obecnie stworzenie wspólnej europejskiej strategii wobec Chin. Pekin sygnalizuje jednak, że woli rozmawiać bezpośrednio z Niemcami – co zwiększa presję na Berlin.

– Zależności czynią nas podatnymi na szantaż – ostrzegł Merz we wrześniu. – Dlatego priorytetem musi być dywersyfikacja łańcuchów dostaw i źródeł surowców – dodał.

Dla Europy stawka jest wysoka: od chińskich dostaw metali ziem rzadkich zależą nie tylko przemysł motoryzacyjny i elektroniczny, ale też realizacja programów zbrojeniowych i transformacji energetycznej.