Libia ogłosiła, że wraca do poziomu wydobycia ropy naftowej sprzed trwającego kilkanaście lat kryzysu i zamierza zwiększyć jej produkcję do 1,6 mln baryłek dziennie do końca 2026 r. Według państwowej spółki National Oil Corporation (NOC) obecnie wydobycie wynosi ok. 1,38 mln baryłek dziennie.

Aby zrealizować cel wydobycia – o którym przed kilkoma dniami poinformował Chalifa Abdel Sadigcelu, minister ds. ropy naftowej i gazu zachodniej części podzielonego kraju – Libia potrzebuje inwestycji w zaniedbaną infrastrukturę wysokości 3-4 mld dolarów.

Rząd w Trypolisie ogłosił w związku z tym pierwszy od 2008 r. międzynarodowy przetarg na wydobycie ropy, do którego przebywający w połowie października w USA Sadigcelu zachęcał m.in. koncerny ExxonMobil i Chevron.

Według Banku Centralnego Libii węglowodory stanowią prawie 90 proc. dochodów i 95 proc. eksportu kraju, co dowodzi, że jest on niemal całkowicie uzależniony od wpływów ze sprzedaży tego surowca.

Osiągnięcie zapowiadanych celów będzie w dużej mierze zależeć od sytuacji wewnętrznej w Libii, która od czasu obalenia w 2011 r. reżimu Muammara Kadafiego pozostaje podzielona między dwa rywalizujące ze sobą rządy. Sytuację bezpieczeństwa dodatkowo komplikują liczne grupy zbrojne kontrolujące terminale i pola naftowe.