• W najbliższych dniach prezydent pokaże kolejny zapowiadany w kampanii wyborczej projekt ustawy, mający doprowadzić do obniżki cen energii o jedną trzecią.
  • Na podpis prezydenta może liczyć ustawa o podwyższeniu CIT dla banków.
  • Zdaniem Pałacu Prezydenckiego banki „w sposób niesymetryczny” dokładają się do budżetu państwa.
  • Nie ma jednak szans na poparcie przez prezydenta Nawrockiego ustawy ministra Żurka regulującej status tzw. neosędziów, a także ogłoszonego niedawno projektu ustawy dotyczącego związków partnerskich.
  • Przy ocenie ustawy budżetowej na 2026 rok Karol Nawrocki będzie zwracał uwagę m.in. na to, czy większość rządząca zapewniła pieniądze na wynagrodzenia sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ich brak może spowodować skierowanie ustawy do Trybunału.

Tomasz Żółciak, Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl: Nad czym teraz pracuje prezydent, jeśli chodzi o ustawy?

Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta RP: Prezydent Karol Nawrocki, wraz z gronem współpracowników i doradców, pracuje nad realizacją zobowiązań wyborczych, w tym nad inicjatywami ustawodawczymi, które przełożą się na bezpieczeństwo i komfort życia Polaków oraz rozwój Polski. Najbardziej intensywne prace trwają obecnie nad ustawą dotyczącą obniżenia cen energii.

Kiedy pokażecie projekt?

Zgodnie z zapowiedzią pana prezydenta, projekt ustawy będzie gotowy w ciągu 100 dni od objęcia urzędu. Termin mija więc 14 listopada.

Skoro Polacy zarabiają więcej, to dlaczego uważają, że biednieją? Analityk odpowiada

Odhacza pan, ile ustaw jeszcze zostało z tych 21 zapowiedzianych w kampanii?

Pan prezydent od pierwszych dni udowadnia, że słowo dane Polakom jest dla niego prawdziwym zobowiązaniem. „Plan 21”, ogłoszony w kampanii, jest dla nas kompasem na całą kadencję, ale prezydent nie traci czasu. Do tej pory złożył już dziewięć inicjatyw ustawodawczych, w tym dwie dotyczące wielkich inwestycji: Centralnego Portu Komunikacyjnego i polskich portów, inicjatywę społeczną – „PIT Zero. Rodzina na plus” oraz dotyczącą rolników – „Ochrona polskiej wsi”, ustawę powołującą Fundusz Rozwoju Technologii Przełomowych czy projekt zmian w procesie przyznawania polskiego obywatelstwa. To tylko wybrane projekty, będzie ich znacznie więcej.

Nie macie większości w Sejmie, poza tym te propozycje prezydenta często idą w poprzek tego, co chce zrobić rząd.

Przykład ustawy o CPK pokazuje, że projekt prezydencki może w Sejmie uzyskać większość.

Dobrze pan wie, że to był efekt utarczek koalicyjnych, a nie wola uchwalenia tego projektu.

Jeżeli rozgrywki koalicyjne służą temu, by przeprowadzać dobre projekty, to co w tym złego? Jestem przekonany, że również inne dobre propozycje prezydenta zostaną ostatecznie uchwalone.

Na przykład ogłoszona w pierwszych dniach prezydentury ustawa „Ochrona polskiej wsi”, dająca rządowi m.in. instrument do ochrony Polski przed zgubnymi efektami umowy z Mercosur. Rządzący już raz w tej kwestii zawiedli Polaków i nie utworzyli mniejszości blokującej to porozumienie w ramach Unii Europejskiej. Teraz będą mieli okazję pokazać, że naprawdę stoją po stronie polskich rolników i polskiego, ale także europejskiego bezpieczeństwa żywnościowego. Nie wyobrażam sobie braku większości w Sejmie dla tej sprawy.

Wielkie niedopasowanie. Coś dziwnego dzieje się na rynku pracy [ANALIZA]

Wielkie niedopasowanie. Coś dziwnego dzieje się na rynku pracy [ANALIZA]

A jeżeli chodzi o ustawę obniżającą ceny prądu – jaką formułę znaleźliście, na którą do tej pory nie wpadły tęgie umysły rządowe? A może to będzie w praktyce proste zadekretowanie, że „oto ja, Karol Nawrocki, zarządzam, że prąd ma być tańszy o jedną trzecią”?

Muszę polemizować z tezą o „tęgich umysłach rządowych”, ponieważ patrząc na fatalny stan finansów publicznych, mam zgoła odmienne przekonanie. Natomiast co do konkretnych rozwiązań, jakie znajdą się w ustawie – projekt pokaże, jak obniżyć ceny i wskaże źródła finansowania.

Czyli apel ministra Domańskiego o wskazywanie, z czego finansować pomysły prezydenta, trafił na podatny grunt?

Pan minister ten apel powinien skierować do siebie i do rządu, którego jest częścią, by konstruowali dobry budżet państwa. Dziś wygląda na to, że albo źle policzyli wpływy budżetowe, bo będą w tym roku niższe aż o 30-50 mld zł w stosunku do planowanych, albo, co jest bliższe prawdzie, ten rząd pozwolił, żeby wróciły patologiczne mechanizmy unikania płacenia podatków, przez co dochody budżetu państwa lawinowo spadają, mimo utrzymującego się jeszcze wzrostu gospodarczego.

Skoro szczegółów pan nie zdradzi, to może powie pan, jaka będzie kolejna ustawa prezydenta?

Z polecenia pana prezydenta pracuję obecnie nad projektami ustaw dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Na pewno regulacje w tym obszarze znajdą się wśród następnych inicjatyw ustawodawczych.

Co będą zawierać? Koncepcję ministra Żurka na neosędziów już znamy, to właściwie powtórka z propozycji Adama Bodnara o podzieleniu ich na trzy grupy.

Właściwie to „plagiat” ministra Żurka dokonany na skrajnie bezprawnej koncepcji poprzedniego ministra Bodnara. Jest zatem już jeden były minister sprawiedliwości, który chciał gwałcić tym projektem Konstytucję i będzie drugi były minister, którego projekt nigdy nie wejdzie w życie.

Bon na 100 tysięcy za trzecie dziecko? Tak PiS chce wygrać wybory

Bon na 100 tysięcy za trzecie dziecko? Tak PiS chce wygrać wybory

Pomysł Pałacu nie okaże się plagiatem rozwiązań, które wcześniej pokazywał np. Zbigniew Ziobro?

Zapewniam, że tak nie będzie, i to nie z powodu jakichś wad rozwiązań ministra Zbigniewa Ziobry, bo gdyby obecnie rządzący przestrzegali prawa, nie byłoby tego wielkiego chaosu w wymiarze sprawiedliwości. Nie będzie tak z powodu innej sytuacji, w jakiej znajdujemy się po dwóch latach bezprawia „demokracji walczącej”.

Punkt wyjścia pan prezydent określił jasno w orędziu wygłoszonym przed Zgromadzeniem Narodowym 6 sierpnia. Przypomniał wówczas konstytucyjną zasadę nieusuwalności sędziów, która ma bezpośredni związek z ich niezawisłością, a więc zdolnością do sprawiedliwego, bezstronnego rozstrzygania spraw.

Niektóre środowiska polityczne i prawnicze muszą wreszcie zrozumieć, że prezydent – mówiąc w kampanii, jak powinno wyglądać sądownictwo w państwie prawa – przekonał do tego większość Polaków i dziś ma pełną legitymację, by powiedzieć: koniec wykluczania jednych sędziów przez drugich, koniec tego chaosu, który godzi w prawa oraz wolności obywateli i podkopuje konstytucyjne fundamenty ustroju państwa, co jest szalenie niebezpieczne.

Co ma oznaczać ten „koniec chaosu”, zwłaszcza z perspektywy obywatela?

Zasadniczy problem jest taki, że obecna władza – w zależności od tego, czy dane orzeczenie jej się podoba, czy nie – albo uznaje kogoś za właściwego sędziego, który może orzekać, albo za – w ich rozumieniu – „neosędziego”, który nie ma prawa orzekać.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce – pomijając już sposób procedowania w tej sprawie – nie mówi, jak my mamy doprowadzić do porządku w sądach. On mówi, że trzeba podjąć działania w tym zakresie, więc w istocie jest to kwestia woli politycznej. Trzeba skończyć z tym amokiem politycznym pana Żurka, który jest w istocie chocholim tańcem.

Jego działania, z punktu widzenia polskiego wymiaru sprawiedliwości, są destrukcyjne. Mamy do czynienia z człowiekiem, który nie liczy się z niczym. Uważa, że ustawę można zmieniać rozporządzeniem, sędziów – dosłownie segregować i wyrzucić z zawodu wedle uznania jego lub jego środowiska politycznego, a zasada domniemania konstytucyjności ustaw nie obowiązuje.

Niemniej rząd wyszedł z jakąś ustawą, a co zrobicie wy? Co będzie w waszej ustawie takiego, co mogłoby skłonić większość sejmową do jej poparcia?

Najważniejsze, że będą to rozwiązania zgodne z Konstytucją, będzie w nich głęboko zapisany rozsądek, logika i interes państwa oraz naszych obywateli. Żywię nadzieję, że to będą argumenty pozwalające zbudować mądrą i odpowiedzialną za państwo polskie większość.

Bańki na rynkach? Ostrzeżenia się mnożą [OPINIA]

Bańki na rynkach? Ostrzeżenia się mnożą [OPINIA]

To będzie ustawa, która będzie dotyczyła tylko sędziów i ich statusu, czy także będzie dotyczyła np. KRS i sposobu wyboru jej członków?

Prezydenckie ustawy będą dotyczyć wymiaru sprawiedliwości w szerszym kontekście, np. w kwestii usprawnienia jednej z gałęzi sądownictwa. Dziś z powodu chaosu bezprawia wywołanego przez rząd Donalda Tuska, na braku reform polskiego wymiaru sprawiedliwości najbardziej cierpią zwykli, uczciwi Polacy, w tym polscy przedsiębiorcy.

Sprawy leżą w sądach latami, cyfryzacja jest wciąż pieśnią przyszłości, a do tego dochodzi strach przed nieuczciwym potraktowaniem przez wskazanego politycznie sędziego. Każdy prędzej czy później będzie miał sprawę do rozstrzygnięcia w sądzie, więc są to problemy, które dotyczą wszystkich Polaków. Dlatego wierzę, że propozycja pana prezydenta znajdzie szerokie poparcie w parlamencie.

Jeżeli w przyszłym roku obecna władza postanowi uzupełnić skład TK, uzyskując w nim tym samym większość miejsc obsadzonych swoimi nominatami, to prezydent odbierze ślubowanie od tych osób, czy będą z tym jakieś kłopoty?

Mogę powiedzieć, że pan prezydent na pewno będzie bardzo skrupulatnie przestrzegał zapisów Konstytucji i ustaw.

Zgodnie z nią po prostu odbiera się ślubowanie. Może sobie co najwyżej wybrać, czy zrobi to za dnia, czy nocą.

Sędziowie TK muszą spełniać określone warunki, wymagania formalne. Pytanie na dziś jest inne: dlaczego – wbrew ciążącemu na większości rządzącej obowiązkowi wyboru sędziów Trybunału – ta większość na bieżąco nie uzupełnia wakatów w Trybunale Konstytucyjnym? Odpowiem: ponieważ nie szanują decyzji podjętej przez naród w wyborach parlamentarnych w 2015 i 2019 r. i, co za tym idzie, wybranego przez tamten Sejm składu TK. Przecież to jest działanie ostentacyjnie antydemokratyczne i antypaństwowe.

Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Od grudnia zmiana w pensji

Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Od grudnia zmiana w pensji

W Sejmie ruszają prace nad ustawą budżetową na 2026 rok. Już mówi się o przycinaniu budżetów tzw. świętych krów, w tym Kancelarii Prezydenta, TK czy KRS. Jaka będzie decyzja prezydenta w sprawie budżetu?

Czym innym są pewne ograniczenia budżetowe mające swoje merytoryczne uzasadnienie, a czym innym jest działanie o charakterze przestępczym. W kontekście Trybunału Konstytucyjnego mamy do czynienia z jawnym przestępstwem polegającym na tym, że rząd nie zapewnił w 2025 roku środków na wynagrodzenia dla sędziów TK. Tak jest teraz, a czy to przestępstwo będzie kontynuowane w 2026 roku? Zobaczymy. Przyjdzie czas, że to zostanie sprawiedliwie osądzone.

Tylko czy prezydent jest gotowy na konsekwencje swojej ewentualnej decyzji w postaci odesłania ustawy budżetowej do TK? Rząd będzie działał sobie na projekcie ustawy, ale to zablokuje możliwość wypłaty 3-proc. podwyżek dla budżetówki. A winą rząd obarczy prezydenta.

Nie przesądzam decyzji pana prezydenta, mogę tylko mówić, że jeżeli rządzący będą dalej tkwić w tym swoim przestępczym działaniu, to prezydent nie pozostanie wobec tego bierny. A jeżeli chodzi o podwyżki dla sfery budżetowej, to w 2026 roku mają być na poziomie inflacji, więc nie są szczególnie duże.

Rząd chce dać podwyżki w samorządach. Takie szykuje stawki

Rząd chce dać podwyżki w samorządach. Takie szykuje stawki

I prezydent wyjdzie do pracowników budżetówki i powie, że podwyżki i tak nie byłyby wysokie, i trzeba to przeboleć?

To nie jest kwestia przebolenia, tylko odpowiedzialności za państwo, za praworządność. Natomiast raz jeszcze podkreślam, że nie ma nowego budżetu i w związku z tym nie ma decyzji prezydenta.

W Sejmie trwa też dyskusja o zniesieniu zasady dwukadencyjności w samorządach. Jakie zdanie ma tu Pałac?

Pan prezydent podejmie decyzję, gdy zapozna się z ustawą uchwaloną przez parlament. Ja osobiście jestem co do zniesienia tej zasady mocno sceptyczny.

Uważam, że dwukadencyjność jest zdrowsza dla funkcjonowania demokracji na poziomie lokalnym i samorządowym.

Przeciwnicy tej zasady wskazują, że łatwo będzie ją bajpasować. Następca dwukadencyjnego wójta wciągnie go na swojego zastępcę albo da ciepłą posadkę w spółce miejskiej.

Wyobrażam sobie tego rodzaju ruchy. Niemniej, z mojej perspektywy dwukadencyjność to i tak lepsze rozwiązanie, szansa na rozerwanie często bardzo niejasnego, niewydolnego czy wręcz patologicznego układu władzy, trwającego np. przez lat naście. Są takie przypadki, gdzie urząd gminy czy miasta jest dużym, a nawet największym pracodawcą.

Jak tam można dokonać innego, swobodnego wyboru, skoro większość mieszkańców, poprzez różnego rodzaju powiązania osobiste, jest w jakiejś mierze uzależniona od wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, który zatrudnia poszczególnych członków ich rodzin lub znajomych albo udziela zamówień ze środków samorządowych?

W rządzie procedowane są zmiany dotyczące wzmocnienia Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektor mógłby decyzją administracyjną przekształcać umowy cywilno-prawne albo B2B w etaty. W sprawie siły tej kompetencji jest spór w rządzie. Czy prezydent ma ambicje być jakimś graczem w tym sporze?

Pan prezydent nie jest graczem, tylko ma bardzo silną pozycję ustrojową, czyli decyduje o tym, czy ustawa ostatecznie wchodzi w życie. Nikt nie ma wątpliwości, że bardzo dużo umów na rynku pracy w ramach samozatrudnienia to są umowy pozorne. Musi być zatem jakaś weryfikacja. Pytanie, na ile decyzja urzędnika ma być dyskrecjonalna, a na ile będzie podlegała kontroli. Czekamy na konkretne propozycje rozwiązań ze strony rządu.

B2B w etaty. Rząd już szacuje wpływy z szykowanej reformy

B2B w etaty. Rząd już szacuje wpływy z szykowanej reformy

Ale czy dobrym stanem będzie takie władztwo w rękach jednego urzędnika? Tego się obawia minister Maciej Berek.

Rozumiem, że decyzja stanie się prawomocna dopiero po orzeczeniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, czyli jednak ten proces będzie poddany kontroli niezależnego sądu. Potrzebne są ostateczne zapisy, żeby rzeczowo się do nich odnieść. Czekamy zatem najpierw na konkretny projekt, a później będzie jego ocena.

Kolejna ważna dla koalicji ustawa to związki partnerskie. Dlaczego z jednej strony koalicja mówi, że to ustawa kadłubkowa w kontekście ambicji, a mimo to wygląda, że prezydent już jej los przesądził?

Nie można przesądzić czegoś, czego nie ma. Obecna koalicja rządzi dwa lata, od początku mówi o związkach partnerskich i dalej słyszymy tylko o założeniach. Pan prezydent jasno przypomina, że zgodnie z Konstytucją małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny jest pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej. Osobiście natomiast, patrząc na zapowiedzi, cieszę się, że te najbardziej lewicowe postulaty, destrukcyjne dla małżeństwa i rodziny, nie będą nawet proponowane. Po prostu nie ma dla nich większości nawet w tym parlamencie.

Wiemy, ile będą kosztować związki partnerskie. Oto szacunki koalicji

Wiemy, ile będą kosztować związki partnerskie. Oto szacunki koalicji

Czy pewne rzeczy byłyby do zaakceptowania, jak wspólne rozliczenie czy prawo do zasiłku opiekuńczego, wspólność majątkowa?

Wyobrażam sobie takie rozwiązania, które – nie ingerując w szczególną rolę małżeństwa i przywileje jemu przysługujące – w sprawach życia codziennego ułatwiłyby funkcjonowanie osobom będącym w bliskich relacjach. Ale podkreślam, to nie mogą być przywileje takie jak te związane z małżeństwem, ponieważ wówczas weszlibyśmy na niebezpieczną ścieżkę, której finałem byłoby powołanie związków partnerskich i zrównanie ich z małżeństwem. Dlatego pan prezydent mówił o statusie osoby najbliższej – pewnych funkcjonalnych ułatwieniach, ale nie przywilejach.

Czyli wspólne rozliczenie traktuje pan jako przywilej?

Bez wątpienia, jest to pewien przywilej związany z małżeństwem.

Czyli raczej dopuszczalne byłby jakieś przepisy typu: dostęp do informacji o stanie zdrowia, dokumentacji medycznych?

Coś, co ułatwia bieżące funkcjonowanie, ale nie próbuje zrównywać tego związku z małżeństwem.

Mamy pakiet ustaw finansowych, w tym wyższy CIT dla banków, które mają pomóc zmniejszyć deficyt. Czy ten projekt może liczyć na poparcie głowy państwa?

Ja rozumiem, że panowie nawiązują do tej jasnej, twardej deklaracji, której pan prezydent się trzyma, o niepodnoszeniu podatków. Ta deklaracja oczywiście obowiązuje i dotyczy zwykłych Polaków, małych polskich przedsiębiorców, wszystkich tych, którzy płacą uczciwie podatki i niosą ciężar utrzymania państwa.

Natomiast jeżeli mamy do czynienia z dużymi podmiotami, dysponującymi olbrzymimi środkami, w sposób niesymetryczny dokładającymi się do budżetu państwa, to jest to nieco inna sytuacja. Nie może być tak, że wymagamy płacenia podatków od statystycznego Kowalskiego czy małej firmy, a z drugiej strony pobłażamy korporacjom zagranicznym, wielkim bankom, które praktycznie w ogóle nie płacą podatków w Polsce lub płacą je w wymiarze nieadekwatnym do skali zysków.

Nawrocki: gospodarka potrzebuje niskich podatków. Ekonomiści: to mit [ANALIZA]

Nawrocki: gospodarka potrzebuje niskich podatków. Ekonomiści: to mit [ANALIZA]

Tylko, a propos tej zapowiedzi pana prezydenta, on użył sformułowania nie będzie zgody na coś, co będzie skutkowało bezpośrednim lub pośrednim obciążaniem portfeli czy kieszeni Polaków. A rozmawialiśmy z prezesem Związku Banków Polskich, który powiedział – i tak na końcu ten koszt zostanie przerzucony na klientów.

I to jest coś absolutnie niebywałego, że instytucje, które generują gigantyczne zyski, przy zapowiedzi jakiegokolwiek większego udziału w dokładaniu się do budżetu państwa, mówią: „przerzucimy to na zwykłego Kowalskiego”. To niech tak pan prezes powie zwykłemu Janowi Kowalskiemu czy Krystynie Nowak. Myślę, że Polacy to bardzo jasno ocenią.

Tym bardziej, że jeżeli spojrzymy na sektor bankowy, to kapitał zagraniczny jest w odwrocie, mamy wielkie polskie banki. Więc powstaje pytanie, czy rząd podziela ten pogląd wyrażony przez pana prezesa? Ponieważ to rząd obsadza rady nadzorcze i zarządy banków z udziałem Skarbu Państwa i ma często decydujący wpływ na ich funkcjonowanie i decyzje. Czy zatem rząd chce przerzucić te obciążenia znowu na zwykłych Polaków?

Czyli pachnie podpisem. A może prezydent podbije stawkę i zgłosi własny projekt – nie z 30-proc., a z 40-proc. podatkiem?

To rząd odpowiada za stan finansów publicznych. To on ma instrumenty, chociażby poprzez oddziaływanie na spółki Skarbu Państwa, na kształtowanie podatków, na politykę monetarną, żeby to uregulować. Jak rząd zaproponuje rozwiązania, to pan prezydent oczywiście się do nich bardzo rzeczowo odniesie.

Powiedział pan o generowaniu zysków przez podmioty, które mają bardzo silną pozycję rynkową. Czy prezydent może wyjść z własnymi ustawami tego typu np. podnoszącymi CIT, które dotyczyłyby innych sektorów?

Za wcześnie jeszcze na odpowiedź na to pytanie, natomiast jest propozycja, która zresztą została opisana w uzasadnieniu do prezydenckiego projektu ustawy o zerowym PIT dla rodzin mających dwoje lub więcej dzieci. Chodzi o pancerz budżetowy. W tym projekcie pan prezydent koncentruje się właśnie na zwiększaniu ściągalności i uszczelnianiu systemu, który w ocenie prezydenta jest coraz bardziej rozszczelniany. O tym mówią także urzędnicy Krajowej Administracji Skarbowej.

Uważamy, że działania powinny koncentrować się na uszczelnianiu systemu i inwestycjach. A i w jednym, i w drugim przypadku ten rząd sobie po prostu zupełnie nie radzi, a próbuje robić coś, co jest najprostsze, czyli podwyższanie podatków.

Za co zapłacimy więcej? Rząd sięgnie głębiej do kieszeni obywateli

Za co zapłacimy więcej? Rząd sięgnie głębiej do kieszeni obywateli

Minister Domański odpowiada argumentem, że jak przyjmowali władzę, luka VAT-owska wynosiła 15 proc., a potem spadła praktycznie do 6. proc.

Tylko jakoś tych świetnych parametrów nie widać w dochodach budżetu państwa. Skoro nastąpiło uszczelnienie luki VAT-owskiej, to dlaczego dochody budżetu państwa będą o 30 mld zł, a może nawet o 50 mld zł niższe niż planowano, mimo jeszcze utrzymującego się wzrostu gospodarczego? Coś tu ewidentnie nie gra.

Ambasador Hołownia to dobry kierunek?

Gdyby był wniosek o odwołanie marszałka Hołowni, a ja byłbym posłem, głosowałbym przeciw. W trudnej sytuacji politycznych nacisków zachował się tak, jak powinien. Zwołał Zgromadzenie Narodowe i doprowadził do zaprzysiężenia Prezydenta RP – to oczywiście obowiązek jego jako Marszałka Sejmu, ale naciski były ogromne i przeciwstawił się im. Natomiast przejście z funkcji marszałka na ambasadora w tej samej kadencji to sytuacja mało komfortowa.

Nie szykujecie papierów ułaskawiających ministra Wosia?

Nie ma takiej potrzeby. Nie ma kogo ułaskawiać ani w sprawie pana ministra Wosia, ani w żadnej innej sprawie dotyczącej polityków Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ po dwóch latach rządów premiera Tuska, który krzyczał i nadal krzyczy o złodziejach i oszustach, nie ma żadnych wyroków. Minister Woś w swoim wystąpieniu przed uchyleniem immunitetu starł w pył stawiane mu absurdalne zarzuty.

Gdyby przyjąć, że przeznaczenie środków dla CBA (które zgodnie z prawem ma być finansowane z budżetu państwa) z Funduszu Sprawiedliwości było nielegalne, bo nie były to środki bezpośrednio z budżetu państwa, tylko z Funduszu będącego częścią tego budżetu, to tym bardziej fundusze norweskie czy finansowanie europejskie dla Policji, Państwowej Straży Pożarnej i innych służb MSWiA – które również powinny być finansowane z budżetu państwa – też byłoby nielegalne.

Innymi słowy, minister Woś miał „wykraść” 25 milionów z Ministerstwa Sprawiedliwości i przekazać do CBA, przez co sam miał osiągnąć „korzyść osobistą” w ten sposób, że pieniądze ze Skarbu Państwa trafiły do Skarbu Państwa, przez co powstała szkoda „w majątku Skarbu Państwa”. Ta kaskada absurdów pokazuje, że mamy do czynienia z brutalną polityczną nagonką i tak jest niestety w wielu innych sprawach.

Rozmawiali: Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl