Nasz Układ Słoneczny znów ma gościa z dalekich rubieży galaktyki, a ten robi wszystko, żeby skupić na sobie uwagę. Obiekt 3I/ATLAS, bo o nim mowa, to prawdziwy kolos – ma około 20 km średnicy (mniej więcej rozmiar Manhattanu) i masę 33 miliardów ton. Od lipca, kiedy go odkryto, wzbudzał ciekawość, ale teraz rozpalił prawdziwą debatę. Wszystko przez nowy, świecący ogon.

Jednak we wrześniu tego roku teleskopy na Ziemi (Nordic Optical Telescope w Hiszpanii) zarejestrowały coś nowego. „Anty-ogon” zniknął, a zastąpił go prawdziwy, klasyczny ogon komety, ciągnący się za obiektem. Dla większości naukowców to normalna kolej rzeczy – obiekt zbliża się do Słońca, nagrzewa się, a lody na jego powierzchni zaczynają sublimować.
Ale nie dla wszystkich.
Na scenę wkracza profesor Avi Loeb, astrofizyk z Harvardu, znany z kontrowersyjnych teorii dotyczących obiektu 'Oumuamua (który również sugerował, że może być obcą technologią). Loeb twierdzi, że zmiana ogona to nie przypadek, a dowód na… manewr hamujący.
Według jego hipotezy, 3I/ATLAS może być sztucznym obiektem – na przykład „statkiem-matką” wypuszczającym mniejsze sondy. W tej teorii, dziwaczny „anty-ogon” był w rzeczywistości „ciągiem hamującym”, a pojawienie się normalnego ogona oznacza po prostu zakończenie tego manewru. Loeb jest na tyle pewny swego, że na swojej własnej „skali Loeba” (od 0 do 10, gdzie 10 to pewna technologia obcych) ocenił 3I/ATLAS na 6. Szacuje szansę na sztuczne pochodzenie obiektu na 30-40%.

Co na to reszta świata nauki? NASA, SETI i większość astronomów studzi emocje. Dla nich 3I/ATLAS to po prostu fascynująca, ale wciąż naturalna kometa międzygwiezdna. Jej dziwny skład chemiczny i nietypowe zachowanie tłumaczą jej pozasłonecznym pochodzeniem – powstała w zupełnie innym układzie gwiezdnym, więc ma prawo różnić się od „naszych” komet.
Tymczasem International Asteroid Warning Network (IAWN), choć monitoruje obiekt, uspokaja – 3I/ATLAS nie stanowi żadnego zagrożenia dla Ziemi. Jest traktowany jako unikalna okazja do badań.
Wyścig po odpowiedzi właśnie przyspiesza. Świat naukowy wstrzymuje oddech, czekając na dane z najbliższego przelotu obiektu obok Słońca (tzw. perihelium), który nastąpi już za trzy dni – 29 października. Loeb sugeruje, że obiekt może wtedy wykonać „manewr Obertha”, wykorzystując grawitację Słońca do zmiany kursu. Jeśli tak się stanie, jego hipoteza o statku obcych zyska potężny argument. Jeśli nie – pozostanie fascynującą, choć naturalną, kosmiczną anomalią.