„Kiedy polski kierowca zapomni o przeglądzie, grozi mu wysoka kara i zatrzymanie dowodu rejestracyjnego. Tymczasem tysiące aut zza wschodniej granicy korzystają z furtki w przepisach i jeżdżą bez obowiązkowych badań technicznych. To luka, którą rząd zamierza zamknąć” – informuje serwis motoryzacja.interia.pl. Z rządowych wyliczeń wynika, że po polskich drogach porusza się nawet kilkadziesiąt tysięcy pojazdów z tzw. krajów trzecich – przede wszystkim z Ukrainy i Białorusi. Samochody te nie podlegają obowiązkowym badaniom technicznym w naszym kraju, a to może się przekładać na znacznie gorszy stan techniczny, a co za tym idzie większe niebezpieczeństwo w ruchu drogowym.

Obowiązkowy przegląd techniczny dla wszystkich


Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad przepisami, które mają zmienić tę sytuację. Rafał Jaśkowski, dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Infrastruktury powiedział Polsat News, że projekt ustawy został skierowany do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych. – Celem jest objęcie wszystkich pojazdów poruszających się przez dłuższy czas po polskich drogach – niezależnie od kraju rejestracji – obowiązkiem badań technicznych w Polsce – przekazał.


Jednocześnie policja przekonuje, że w przypadku zagrożenia dysponuje odpowiednimi narzędziami podjęcia działania. Komisarz Rafał Gredżuk z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu mówi, że funkcjonariusze mogą wycofać taki pojazd z ruchu. – Zdarzają się pojazdy po kolizjach, gdzie zatrzymujemy te dowody, nie wysyłamy ich do naszego urzędu tylko do ambasady bądź przedstawicielstwa dyplomatycznego w danym kraju. Możemy wyeliminować te pojazdy z ruchu drogowego, jeżeli policjant uzna, że jazda tym samochodem powoduje zagrożenie bezpieczeństwa – podkreśla.


Od początku wojny na Ukrainie ze wschodu do Polski wjechało ponad 140 tys. pojazdów.


Czytaj też:
Podwyżki dla właścicieli pojazdów. Każdy zapłaci kilkadziesiąt złotych więcej