Biały Dom potwierdził, że prezydent USA Donald Trump będzie rozmawiał z przywódcą Chin Xi Jinpingiem w czwartek w Korei Południowej, w kuluarach szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku. Będzie to ich pierwsza rozmowa twarzą w twarz od 2019 roku.

– Spotykają się przywódcy największych mocarstw świata, krajów znajdujących się na dwóch biegunach dzisiejszej polityki. Niezależnie od przedmiotu rozmów: kwestii gospodarczych, energetycznych czy politycznych, świat będzie reagował ze względu na ich pozycję – komentuje w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś, analityk think tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych.

Tak nas widzą na świecie. „Nie walczycie o stołki”

Stracie na szczycie

Jak podkreśla Kardaś, to „nie będzie łatwe spotkanie”, bowiem obie strony mają do załatwienia kluczowe dla siebie sprawy i mocną pozycję.

To będzie starcie silnych przywódców. Z Chinami Trumpowi nie pójdzie tak łatwo, jak w relacjach z sojusznikami czy krajami o nierównym potencjale. Pekin ma dużo dobrych kart w talii. To o wiele trudniejszy partner w negocjacjach – zaznacza nasz rozmówca.

Przedstawiciele administracji USA i Chin przygotowują grunt pod spotkanie liderów. Według sekretarza skarbu USA Scotta Bessenta obie delegacje stworzyły „bardzo dobre ramy do zawarcia porozumienia handlowego”. Ma być ono kluczowe dla zakończenia wojny celnej między dwiema największymi gospodarkami świata.

– Wstępne ustalenia według strony amerykańskiej dotyczą opóźnienia przez Chiny zapowiedzianego na początku października wprowadzenia restrykcji na USA dotyczących eksportu metali ziem rzadkich – zaznacza w komentarzu dla money.pl Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Przypomnijmy, że Donald Trump w reakcji na tę decyzję Chin zareagował groźbą nałożenia dodatkowych ceł na Państwo Środka w wysokości 100 proc. – Ze względu na to, że metale ziem rzadkich są niezbędne we współczesnych łańcuchach dostaw elektroniki, sprzętu energetycznego czy sprzętu wojskowego, chińska zapowiedź mogła doprowadzić do problemów w produkcji w wielu nowoczesnych zakładach na świecie. Stąd tak silne echo tych zapowiedzi, szczególnie na wycenie spółek giełdowych, których łańcuchy dostaw mogłyby ucierpieć – wyjaśnia analityk PIE.

Ale spraw do załatwienia jest znacznie więcej. – Dyskutowaliśmy o handlu, metalach ziem rzadkich, fentanylu, TikToku i ogólnych relacjach między oboma krajami – wyliczał Bessent, odnosząc się do wstępnych ustaleń dotyczących tematów rozmowy Trumpa z Xi. Wspomniał również, że w dyskusjach pojawił się „nowy niuans”, choć nie wyjaśniał, czego miałby on dotyczyć.

– Według informacji sekretarza skarbu Scotta Bessenta ustalenia Pekinu z Waszyngtonem odsuwają na rok tę odsłonę wojny handlowej (dotyczącą restrykcji ws. metali ziem rzadkich i ewentualnych ceł odwetowych – red.) i uwzględniają zwiększone zakupy Chin produktów rolnych z USA – dodaje Wąsiński.

Chodzi głównie o import amerykańskiej soi do Chin, który Pekin zawiesił w odpowiedzi na amerykańską politykę celną. USA były jednym z największych dostawców dla Państwa Środka, teraz ich rolę przejęły Argentyna i Brazylia.

Metale, magnesy i półprzewodniki

Jedną ze strategicznych kwestii jest wyścig technologiczny między Chinami i USA. Stany dążą do ograniczenia chińskiego dostępu do zaawansowanych technologii, w tym do produkowanych w USA półprzewodników, argumentując to względami bezpieczeństwa narodowego. Utrzymanie przewagi technologicznej ma znaczenie strategiczne. Głównym celem jest spowolnienie rozwoju chińskiego przemysłu sztucznej inteligencji i militarnego zastosowania chipów.

W efekcie od 2023 r. USA zakazały eksportu do Chin najnowocześniejszych chipów GPU (m.in. Nvidia A100, H100), które są kluczowe dla rozwoju sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego. Dodatkowo przekonały najważniejszych partnerów: Japonię, Koreę Południową i Holandię do przyłączenia się do restrykcji. W tym względzie to kontynuacja polityki Joe Bidena, którego administracja jeszcze w październiku 2022 r. wprowadziła najszerzej zakrojone restrykcje w historii sektora półprzewodników. Jeszcze wcześniej kluczowe firmy z Chin – Huawei, ZTE czy SMIC – zostały wpisane na listę podmiotów, które nie mogą kupować amerykańskich technologii bez specjalnej licencji.

Z kolei Pekin ma przewagę w postaci zasobów i technologii, która może uderzyć bezpośrednio w amerykańską gospodarkę. Chodzi o ograniczenie eksportu silnych magnesów i kluczowych metali ziem rzadkich. W ten sposób Pekin trzyma w klinczu producentów – od LED-ów, przez chipy po silniki i uzbrojenie.

Choć metale ziem rzadkich występują w różnych miejscach świata, to Chiny zdominowały ich rafinację i dziś w dużej mierze kontrolują rynek. Jak pisaliśmy w money.pl, około 90 proc. magnesów ziem rzadkich jest produkowanych w Chinach, a 99,9 proc. światowego dysprozu, którego producent chipów Nvidia używa do tworzenia kondensatorów, wydobywa się w Chinach. Różnica potencjałów między USA a Chinami jest gigantyczna. Podczas gdy w Chinach znajduje się 44 mln ton metali ziem rzadkich nadających się do wydobycia, Stany Zjednoczone mają dostęp do zaledwie 1,8 mln ton.

Metale ziem rzadkich Metale ziem rzadkich © money.pl | Opracowanie własne

Dlatego też USA od lat polegają na imporcie związków i metali ziem rzadkich. 70 proc. importu pochodziło do tej pory z Chin, 13 proc. z Malezji, 6 proc. z Japonii, a z Estonii 5 proc. Trump szuka więc Azji sojuszy, które pozwolą się wymknąć USA spod quasi-monopolu Pekinu, ale też stara się załatwić sprawę z Chinami.

Nowa administracja USA jest bardziej asertywna, czego wynikiem była wymiana ciosów poprzez cła, to polityka niezwykle asertywna. Ale Chiny też mają duże ambicje i instrumenty nacisku. To będzie więc trudne starcie – zaznacza dr Kardaś.

Ropa z Rosji

Trudno sobie wyobrazić, aby tematem rozmów między Trumpem a Xi miały nie być również kwestia wojny w Ukrainie oraz najnowsze sankcje amerykańskie nałożone na dwóch rosyjskich gigantów naftowych Rosnieft i Łukoil oraz ich 34 spółki zależne. Jak pisaliśmy w money.pl, Donald Trump uderzył za jednym zamachem w rosyjski sektor paliwowy, jak i wspierających go importerów. Ogłoszone teraz obostrzenia narażają bowiem firmy prowadzące interesy z rosyjskimi gigantami na sankcje wtórne.

Trump uderzył w ropę. Zaczęło się od Rosji. Fala idzie dalej

Trump uderzył w ropę. Zaczęło się od Rosji. Fala idzie dalej

Chiny sprowadzają ok. 1,4 mln baryłek ropy dziennie drogą morską, głównie do niezależnych rafinerii, oraz kolejne 900 tys. baryłek rurociągami. To drugi po Indiach importer czarnego złota Władimira Putina.

Widmo sankcji amerykańskich już doprowadziło do tego, że chińskie państwowe koncerny naftowe: PetroChina, Sinopec, CNOOC i Zhenhua Oil wstrzymały się od importu ropy z Rosji. Jeśli Pekin faktycznie będzie respektował zachodnie obostrzenia, będzie to poważny cios dla Moskwy.

– Uderzenie w Rosnieft i Łukoil wraz z poprzednimi sankcjami nałożonymi jeszcze za Bidena na Gazprom Nieft sprawiają, że dziś około 80 proc. eksportu naftowego Rosji znalazło się pod embargiem. Temat naftowy w bilateralnych rozmowach z Chinami ma więc dużą wagę. To będzie test. Zarówno dla determinacji Trumpa w ich egzekwowaniu, jak i wobec Chin i Indii przy ich respektowaniu – podsumowuje dr Kardaś.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl