Notowania akcji koncernu spadły o 17 proc. w ciągu tygodnia po nałożeniu sankcji. Spółka poinformowała, że rozpoczęła rozpatrywanie ofert od potencjalnych nabywców swoich międzynarodowych aktywów.

Stany Zjednoczone nałożyły w ubiegłym tygodniu sankcje na Łukoil, Rosnieft oraz 34 ich spółki zależne. Było to pierwsze tego typu uderzenie w rosyjskie firmy podczas drugiej kadencji Donalda Trumpa. Restrykcje te stanowiły poważny cios dla rosyjskiej gospodarki.

Według informacji przekazanych przez amerykańskie media, nałożenie sankcji wynika z niezadowolenia Trumpa z postawy Władimira Putina, który nie wykazywał gotowości do rokowań pokojowych w sprawie inwazji na Ukrainę. Restrykcje spowodowały między innymi wstrzymanie zakupów rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską przez chińskie państwowe koncerny naftowe.

Sankcje amerykańskie zbiegły się w czasie z dziewiętnastym pakietem obostrzeń nałożonych na Rosję przez Unię Europejską. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz wypowiedział się przeciwko uderzeniu w Rosnieft, tłumacząc, że sankcje nałożone na ten koncern poważnie zachwiałyby niemieckim rynkiem paliw.

Premier Węgier Viktor Orban stwierdził, że jego kraj szuka sposobu na obejście sankcji nałożonych na rosyjskie koncerny naftowe. Władimir Putin ocenił nałożenie sankcji jako działanie nieprzyjacielskie, zapowiadając pewne konsekwencje, jednocześnie minimalizując ich wpływ na dobrobyt gospodarczy.

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa skomentowała, że krok ten jest niekorzystny z punktu widzenia osiągnięcia pokoju w Ukrainie. Były prezydent i wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew stwierdził zaś, że Trump wkroczył na wojenną ścieżkę z Rosją i zbratał się z szaloną Europą.