Puszkow skomentował ostatnie wypowiedzi premiera Donalda Tuska, stwierdzając, że są one prowokacyjne i mają na celu rozpętanie wojny między NATO a Rosją. Polityk stwierdził, że szef polskiego rządu „zdaje się nie rozumieć, że nieuniknioną ofiarą takiej wojny, jeśli do niej dojdzie, będzie sama Polska”. Winna ma być oczywiście nie Rosja, ale położenie geograficzne naszego kraju.


Dalej senator napisał, że polskie elity polityczne od zawsze miała cechować „skrajana” wrogość do Rosji, co w przeszłości doprowadziło kraj „na granicę narodowego samobójstwa”.


„Warszawa nie zdaje sobie z tego sprawy, a raczej nie chce zdawać sobie z tego sprawy, licząc na amerykański parasol, na NATO, na diabła, ale nie na siebie” – stwierdził rosyjski polityk.


W przeszłości Puszkow wielokrotnie atakował Polskę, posuwając się czasem do kłamstw i manipulacji. W 2020 roku, w trakcie pandemii koronawirusa, wezwał do potępienia polskich władz za rzekome zamknięcie swojej przestrzeni powietrznej dla lecącego do Włoch rosyjskiego samolotu z pomocą humanitarną.


Innym razem przekonywał, że to Sojusz Północnoatlantycki „pogrzebał marzenie o wspólnym europejskim domu z Rosją, decydując się na rozszerzenie NATO na wschód”.

Tusk ostrzega przed Rosją


W ostatnich dniach premier Donald Tusk udzielił głośnego wywiadu „Sunday Times”. Szef polskiego rządu stwierdził, że w dłuższej perspektywie Rosja nie ma szans na przetrwanie. Jak tłumaczył, stoi ona w obliczu dramatycznych problemów, które zostały pogłębione m.in. przez nałożone przez Amerykanów nowe sankcje na rosyjski przemysł naftowy.


Mimo ogromnych problemów Moskwy, Zachód nie może być jednak, zdaniem Tuska, przekonany o zwycięstwie. Według premiera, Rosjanie mają jedną wielką przewagę nad Zachodem, a zwłaszcza nad Europą – są gotowi do walki. – ! czasie wojny, to jest absolutnie kluczowe zagadnienie. (…) Nie masz szans na wygraną, jeśli nie jesteś gotowy walczyć lub przynajmniej coś poświęcić – podkreślił.


Czytaj też:
„Polujemy”. Brytyjski minister grozi PutinowiCzytaj też:
Wielomski: Rosja i NATO nie dążą do wojny. Cele straszenia społeczeństw są inne