Nadzór — podobnie jak w New Jersey, innym silnie demokratycznym stanie — odbędzie się na prośbę przedstawicieli stanowej Partii Republikańskiej. Gavin Newsom, demokratyczny gubernator Kalifornii, nazwał to aktem zastraszania wyborców.
Jednak poza samym nadzorem Biały Dom wycofał się z kampanii przeciwko wysiłkom Demokratów na rzecz przerysowania wyborczej mapy Kalifornii. Biorąc pod uwagę silną przewagę Demokratów w sondażach, wydaje się raczej zrezygnowany. Jak mówią nam jego sojusznicy, prezydent Donald Trump nadal uważa, że ma przewagę nad Gavinem Newsomem w bardziej istotnych kwestiach.
Trump, który raczej nie marnuje okazji do sprzeczki z Newsomem, jednego ze swoich głównych przeciwników, w sierpniu obiecał złożyć pozew przeciwko Kalifornii w sprawie zmiany podziału na okręgi wyborcze. Nie dotrzymał tej obietnicy.

Konferencja prasowa Gavina Newsoma, gubernatora Kalifornii. Sacramento, 28 października 2025 r.PAP/EPA/ANDRI TAMBUNAN
Od tego czasu nie wypowiadał się na ten temat, przekonany, że na dłuższą metę to przestępczość i nielegalna imigracja w Kalifornii są jego bronią w walce z przeciwnikami politycznymi. Dla Republikanów kampania dotycząca zmiany okręgów wyborczych w Kalifornii wydaje się bowiem z góry przegrana.
— Prezydent nigdy nie będzie unikał walki z Kalifornią, wszyscy to wiemy. Czy uważam, że są inne walki, takie jak imigracja czy walka z przestępczością? Jeśli chodzi o walkę z Gavinem Newsomem, nie sądzę, by walka z gerrymanderingiem była w pierwszej trójce — mówi nam osoba zaznajomiona ze strategią Białego Domu, której przyznaliśmy anonimowość, aby mogła przekazać najnowsze przemyślenia.
Trumpowi nie opłaca się prowadzić kampanii skazanej na porażkę
Przy okazji bitwy o zmianę mapy wyborczej — która wybuchła w Kalifornii po wywołaniu tematu gerrymanderingu przez Republikanów w Teksasie — Trump flirtował z pomysłem wysłania Gwardii Narodowej do San Francisco. Zrezygnował z tego pomysłu po rozmowie z Danielem Lurie, demokratycznym burmistrzem miasta, oraz po tym, jak jego przyjaciele i liderzy sektora technologicznego odradzili mu ten pomysł. Trump zasugerował, że da Luriemu „szansę sprawdzenia, czy może zmienić” sytuację w mieście bez interwencji rządu federalnego, wystawiając na próbę liberalne miasto przeciwne Trumpowi.
Podczas gdy szersza ofensywa Trumpa w kwestiach przestępczości i imigracji jest kontynuowana w innych miejscach, w dużej mierze milczał on na temat kalifornijskiego gerrymanderingu i roli Newsoma w kierowaniu szarżą przeciwko Białemu Domowi.
W międzyczasie do głosu doszli inni republikanie związani ze Złotym Stanem. Jednak tamtejsze struktury partii — kierowane przez byłego spikera Izby Reprezentantów Kevina McCarthy’ego — pozostają daleko w tyle za Newsomem pod względem pozyskiwania funduszy.
— Myślę, że Republikanie próbują uczynić z tego sprawę lokalną — mówi Mimi Walters, była kongresmenka Partii Republikańskiej — Demokraci próbują zrobić z tego sprawę krajową. Niestety dla Republikanów, w naszym stanie nie ma tak wielu Republikanów jak Demokratów, a Demokraci mają za sobą pieniądze na Propozycję 50.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Wydaje się, że ten rachunek działa na korzyść Demokratów. Według niedawnego sondażu CBS News, wśród wyborców z Kalifornii popierających ten środek 75 proc. stwierdziło, że głosuje na „tak”, aby sprzeciwić się Trumpowi, podczas gdy tylko 41 proc. stwierdziło, że zagłosuje za zmianą, aby wesprzeć Newsoma. Środek ten prowadzi w tym sondażu i innych.
I choć niektórzy republikanie w Kalifornii z zadowoleniem przyjęliby jego zaangażowanie, Trump nie miałby większych korzyści politycznych z bycia kojarzonym z przegraną kampanią.
— Zakładam, że Kevin McCarthy i prezydent Trump są zgodni, ale brak zaangażowania Białego Domu w tym momencie wskazuje, że kampania „Nie” ledwo dyszy — mówi osoba zaznajomiona z tokiem myślenia kalifornijskich Republikanów. — Dwa tygodnie temu, gdyby prezydent Trump był bardziej aktywny i podekscytował 20 proc. stałych wyborców MAGA w Kalifornii, mogłoby to mieć znaczenie w tych wyborach o małej frekwencji.
Hannah Milgrom, rzeczniczka prasowa kampanii Yes on 50, zapytana o to, dlaczego Trump nie naciska aktywnie przeciwko Propozycji 50, odpowiada: — Donald Trump jest słaby i wie, że ujawnimy to, kim jest naprawdę: przegrywem.
Republikanie skupią się na innych stanach
Prokurator generalna Pam Bondi ogłosiła w zeszły piątek, że Departament Sprawiedliwości będzie monitorował lokale wyborcze 4 listopada w celu utrzymania „najwyższych standardów uczciwości wyborów”. — Zaangażujemy środki niezbędne do zapewnienia Amerykanom uczciwych, wolnych i przejrzystych wyborów, na jakie zasługują — powiedziała.

Donald Trump i Pam Bondi, prokurator generalną USA. Waszyngton, 15 października 2025 r.EPA/JIM LO SCALZO / POOL / PAP
Trump nie skomentował monitorowania wyborów podczas podróży do Azji. Newsom powiedział jednak, że administracja Trumpa „nie powinna mieszać się w głosowanie w przyszłym miesiącu”.
Zamiast walczyć z pomysłem Demokratów na mapę wyborczą w Kalifornii — gdzie w 2024 r. Trump przegrał z Kamalą Harris o ponad 20 punktów procentowych — doradcy Trumpa skupiają się na zmianach w bardziej czerwonych stanach, aby przechylić szalę na swoją korzyść.
— Myślę, że najlepszym polem do popisu, jakie mamy, nawet jeśli [Propozycja 50] przejdzie, będą Floryda, Teksas, Karolina Północna — mówi osoba zaznajomiona ze strategią Białego Domu.
Inna osoba zbliżona do Trumpa twierdzi, że prezydent wie, że „nadal nie gra dobrze w niebieskich stanach, takich jak Kalifornia”, dodając, że jest również przekonany o szansach Republikanów na wygranie szerszej walki o gerrymandering.
Republikanie w Teksasie i Karolinie Północnej podejmują kroki, by dokonać gerrymanderingu i zyskać dla siebie mandaty. Pod presją Trumpa Republikanie w Indianie próbowali uchwalić zmiany w podziale na okręgi w połowie cyklu wyborczego, ale wydaje się, że nie mają wystarczającej liczby głosów. Natomiast kalifornijski środek był odpowiedzią Demokratów na plan zmiany mapy w Teksasie, który gubernator Greg Abbott podpisał w sierpniu.
— Z pewnością są to bardzo ogólnokrajowe, upolitycznione wybory specjalne. I myślę, że jednym z kluczowych elementów jest to, że jest to tak naprawdę rodzaj wczesnego referendum w sprawie administracji Trumpa — mówi Blake Zante, dyrektor The Maddy Institute, bezpartyjnej kalifornijskiej grupy do spraw polityki publicznej.
— W Kalifornii dokonują gerrymanderingu miejsc w odpowiedzi na zmiany w Teksasie w połowie dekady. Myślę więc, że ludzie są bardzo świadomi stojących za tym motywów. Myślę też, że nie jest tajemnicą, że gubernator Newsom ma również ambicje krajowe, więc z pewnością to zawsze jest w tle — dodaje Zante.