Szczecińska grupa Pogodno należy do czołowych zespołów polskiej muzyki alternatywnej przełomu XX i XXI wieku. Założona w 1996 roku i debiutująca cztery lata później płytą „Pogodno” formacja w latach 2000-2007 wydała siedem spośród dziesięciu swoich albumów, a utwory takie, jak „Pani w obuwniczym”, „Człowiek doskonały”, „Orkiestra” czy „Paparara” weszły do kanonu polskiej piosenki. Jednak żadna, nawet najbardziej rozbudowana encyklopedyczna notka nie odda fenomenu, jakim był zmarły w 2022 roku na zawał serca w wieku 48 lat lider formacji Jacek „Budyń” Szymkiewicz.

Stworzony przez jego przyjaciela, autora wielu teledysków Pogodna, reżysera Sebastiana Juszczyka dokument „Szkoda, że nareszcie” próbuje opisać tę barwną postać, z którą pod względem kreatywnej energii, twórczego szaleństwa i wymykania się schematom konkurować może w Polsce chyba jedynie Tymon Tymański.

Z ekranowych wspomnień członków Pogodna, a także współtworzonej przez Budynia formacji Babu Król oraz tych, którzy mieli okazję z nim współpracować, wyłania się postać niezwykle barwnego barda, zafiksowanego na tekstach i muzyce, który w twórczej manii był w stanie w ciągu jednej nocy tworzyć całe albumy i na których nie sposób znaleźć fałszywą nutę. Szalonego poety, którego surrealistyczne rymowanki wirtuozerią nie ustępowały w niczym gitarowym solówkom, jakimi wprawiał w osłupienie swoich przyjaciół i fanów.

Zobacz zwiastun filmu „Szkoda, że nareszcie”.

Opowiadana chronologicznie historia, bogato ilustrowana za pomocą fragmentów teledysków i animowanych wstawek, stara się zawrzeć w półtoragodzinnej opowieści blisko trzy dekady – od licealnych prób z gitarą po pośmiertnego Złotego Fryderyka. Siłą rzeczy jest więc skrótowa i anegdotyczna. Na szczęście Sebastian Juszczyk nie buduje filmowego pomnika, pokazując również mroczną stronę ciągłego „życia w trasie” i psychiczną cenę, jaką płaci się za nadwrażliwość i ten szczególny sposób widzenia świata, który pozwala dostrzec to, co ukryte pod powierzchnią codzienności.


Zarazem jednak skupia się wyłącznie na muzycznym i okołoscenicznym wizerunku Jacka Szymkiewicza, w żaden sposób nie próbując zajrzeć za kotarę życia prywatnego, by skonfrontować historię Pogodna i Budynia z bliskimi artysty. Czuć również, że realizowanemu „na świeżo” po odejściu Budynia dokumentowi momentami brak dystansu do opisywanej historii, a potrzeba jej opowiedzenia bierze górę nad filmową formą, która mogłaby bardziej twórczo spoić ekranową narrację.

To spojrzenie przyjaciela i fana skierowane przede wszystkim do tych, którzy znają i kochają muzykę Pogodna. Juszczyk opowiada o Budyniu jak o dźwięku, który wciąż jeszcze wybrzmiewa. Jego film przepełniony jest szacunkiem, melancholią i nostalgią. Tym większą, że wśród wspominających Jacka Szymiewicza jest, zmarły w tym roku, Stanisław Sojka. „Szkoda, że nareszcie” trafia do kin tuż przed Zaduszkami. I z pewnością nie jest to data przypadkowa.

6,5/10

„Szkoda, że nareszcie”, reż. Sebastian Juszczyk, Polska 2025, dystrybutor: Against Gravity, premiera kinowa: 31 października 2025 roku.



Wideo






„Rosario” [trailer]
materiały prasowe