W odpowiedzi na artykuł opublikowany na eDziecko.pl Koniec z wycieczkami. Nauczyciele się zbuntowali. „Będziemy uczyć tylko na terenie szkoły”, do redakcji napisała pani Iwona (nazwisko do wiadomości redakcji), która od ponad 40 lat pracuje w szkolnictwie. „Poczułam się osobiście dotknięta tym, co się wydarzyło ostatnio w szeroko pojętej edukacji. Obchodzimy Dzień Edukacji Narodowej, są życzenia, zapewnienia, że trzeba zrobić wszystko, aby zawód nauczyciela cieszył się szacunkiem i był godnie opłacany, itp., itd. W tym samym czasie pojawia się informacja o niepłaceniu nauczycielom w określonych sytuacjach. Himalaje hipokryzji. To mi uwłacza jako obywatelce” – zaczęła swoją wiadomość.

„Wycieczka trwa dłużej”

„Jestem wielbicielką wycieczek i ich organizatorką. Uważam, że każda lekcja, pokaz, wycieczka poza szkołą przynosi dwa razy lepszy efekt od lekcji tradycyjnej” – napisała czytelniczka. „Dotychczas za dzień wycieczki nauczyciel miał płacone tak, jakby odbywał lekcje w szkole. Oczywiście wycieczka trwa dłużej niż praca w szkole, bo wycieczki wyjazdowej nie da się zamknąć w 5, 6 czy 8 godzinach. Co z wycieczkami kilkudniowymi, kiedy pracuje się całą dobę, a przynajmniej w takim wymiarze ponosi się odpowiedzialność za cudze dzieci?” – dodała. 

„Za soboty i niedziele płacono za cztery godziny”

W dalszej części wiadomości pani Iwona stwierdziła, że godziny pracy nauczyciela poza planem lekcji zawsze były wolontariatem. „Pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi, więc jeździłam z nimi również na turnusy rehabilitacyjne trwające dwa tygodnie. Za soboty i niedziele płacono za cztery godziny dziennie. Reszta wolontariat, podobnie, jak każdego dnia poza godzinami z planu” – napisała nasza czytelniczka. „Jeśli nie ma jakiegoś nauczyciela w szkole, łączymy po dwie klasy. Płatnych zastępstw nie ma od kilkunastu lat, bo nie ma pieniędzy. Z dwiema klasami pracuje się także na zasadzie wolontariatu” – dodała autorka wiadomości. 

To dotyczy naszych dzieci i wnuków

„Państwo naprawdę wie, co robi? Śmiem wątpić. Przeżyłam wiele reform i ministrów, każdy kolejny oczywiście ma swój pomysł na oświatę. Dlatego stoimy w miejscu, a wręcz się cofamy. Poważne kraje mają ciągłość systemów. One do czegoś zmierzają. U nas hulaj dusza, piekła nie ma. Jakie to niepoważne i dyletanckie… Jednocześnie opowiada się o rozwoju badań nad kosmosem, tkwiąc drugą nogą w opowiadaniu religijnych baśni” – napisała nasza czytelniczka. „To razem wzięte nawet byłoby śmieszne, gdyby nie dotyczyło naszych dzieci i wnuków” – zakończyła pani Iwona.

A ty? Co sądzisz o nowych przepisach dotyczących rozliczania godzin ponadwymiarowych? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości do redakcji: ewa.rabek@grupagazeta.pl.