-
W salonach samochodowych pojawiły się znaczące promocje, zarówno na auta segmentu premium, jak i popularne modele, sięgające nawet 100 000 zł rabatu.
-
Wyprzedaże rocznika rozpoczęły się wcześniej niż zwykle, jednak ich utrzymanie jest niepewne z powodu możliwych problemów z dostawami elektroniki z Chin.
-
Potencjalne przerwy w produkcji, wynikające z kryzysu półprzewodnikowego, mogą wkrótce wpłynąć na ofertę oraz dostępność samochodów.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Chociaż oficjalnych komunikatów dotyczących promocji rocznika można spodziewać się w połowie przyszłego miesiąca, już dziś w salonach sporo się dzieje. Presja ze strony chińskich producentów sprawia, że ciekawe upusty znajdziemy nawet w salonach marek popularnych. Największe zniżki, przekraczające 20 proc, dotyczą jednak segmentu premium. W tym przypadku kupując auto pod koniec roku zaoszczędzić można nawet ponad 100 tys. zł.
Chcesz auto premium? Leć do salonu. Rabaty sięgają 20 proc.
Największe upusty dotyczą droższych aut. W tym przypadku rabaty sięgają nawet ponad 20 proc.
Obserwujemy wysyp ofert samochodów z rabatami znacznie przekraczającymi zwyczajowe, rynkowe wartości. Upusty sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych w segmencie masowym, czy stu tys. zł w segmencie premium, świadczą o tym, że na rynku nieoficjalnie ruszyła już wyprzedaż rocznika 2025
Przykładowo, przy odrobinie szczęścia i wytrwałości, Mercedesa CLA kupić można o 34 000 zł taniej (164 000 zamiast 200 000 zł), BMW serii 3 o 65 000 zł taniej (206 000 zł zamiast 271 tys. zł) a BMW X5 nawet o 112 800 zł taniej (432 900 zł zamiast 545 700 zł). To – uwaga – aż 21 proc. ceny katalogowej modelu xDrive40i M Sport.
Rabaty rzędu 90-100 tys. zł można też wynegocjować na inne modele kosztujące wyjściowo kilkaset tys. zł, tj. Audi Q7 i Q8 czy na Mercedesa GLE w wersji 300 d 4-Matic AMG Line.
Jedlińśki zwraca uwagę na wyjątkowo ostrą walkę o klienta w segmencie premium:
W przypadku samochodów stojących na placach powyżej 120 dni, koszty z tego tytułu stają się już bardzo obciążające dla dilerów, zwłaszcza, gdy korzystali oni z kredytów przy zakupie pojazdu. W tej sytuacji duże rabaty nie dziwią.
Kowalscy też zaoszczędzą. Ruszyły promocje rocznika w salonach
Zwykłych Kowalskich zdecydowanie bardziej ucieszą jednak ruchy, jakie dostrzec można w salonach marek popularnych. Dacię Duster w odmianie Journey 1.0 LPG kupić dziś można za 96 000 zł zamiast bazowych 102 100 zł. Omoda 5 w odmianie Premium może być tańsza nawet o 12 000 zł (117 500 zł zamiast 129 500 zł) a decydując się na Toyotę Corollę w wersji GR Sport 2.0 Dynamic Force zaoszczędzić można nawet 24 990 zł (148 900 zł zamiast 173 790 zł).
- Nowe samochody były już drogie. Duże obniżki w salonach
- Nowe modele Skody nawet 24,5 tys. zł taniej. Ale trzeba się pospieszyć
Ciekawie prezentuje się też promocyjna oferta konkurenta usportowionej Corolli – Skody Octavii RS. Auto z benzynowym silnikiem 2.0 TSI i przekładnią DSC kupić dziś można za 170 700 zł – aż o 41 700 zł taniej niż wynikałoby to z cennika (212 400 zł).
Promocje rocznika w cieniu kryzysu. Czarne chmury nad producentami aut
Biorąc pod uwagę, że dealerzy sięgają po rabaty szybciej niż mają to w zwyczaju (przeważnie w II połowie listopada), można prognozować, że tegoroczne promocje rocznika pozwolą zaoszczędzić nabywcom nowych aut sporo pieniędzy. Kluczowe pytanie dotyczy jednak tego, czy rabaty zdołają utrzymać się w kolejnych miesiącach.
A to nie jest wcale pewne, bo europejscy producenci samochodów obawiają się dziś przerw w dostawach chipów elektronicznych z Chin wywołanych konfliktem na linii Amsterdam-Pekin.
W efekcie najwięksi producenci samochodów i elektroniki (np. Bosch) szykują się właśnie na ewentualne przerwy w produkcji i wieszczą powtórkę kryzysy półprzewodnikowego z lat 2021-2022 roku, gdy na nowe auta czekało się nawet po kilka miesięcy. Scenariusz jest niestety realny, bo Nexperia zaopatruje w elektronikę nawet 40 proc. producentów samochodów na świecie.
Do przerw w produkcji szykuje się np. fabryka Boscha w Salzgitter, gdzie powstają moduły sterujące (ECU) do aut spalinowych i elektrycznych. Firma rozważa właśnie wprowadzenie przymusowych przerw w produkcji i urlopów pracowniczych.
Niemieckie media sugerują, że problemy z zaopatrzeniem w elektronikę powstrzymują dziś lokalne marki przed komunikowaniem promocji na samochody z bieżącego rocznika. Ich przedstawiciele mają się obawiać, że – w razie zaognienia się „kryzysu chipowego” – nie będą w stanie w szybkim tempie wyprodukować i dostarczyć klientom zamówionych samochodów.
Nowy Volkswagen T-Roc przebija poprzednika pod każdym względem. Ale jednego zabrakłoMaciej OlesiukINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
