Reprezentujący „Wielkiego Bu” przed niemieckimi urzędami adwokat Gregor P. Jezierski potwierdził, że do władz w Berlinie trafił wniosek o azyl. Z praktyki niemieckich sądów wynika, że sprawy ekstradycyjne rozpatruje się do dwóch miesięcy, natomiast procedury imigracyjne trwają dłużej. Ewentualne przyznanie ochrony azylowej uniemożliwiłoby przekazanie go Polsce.
Na te doniesienia zareagował premier Donald Tusk. „Kolega prezydenta 'Wielki Bu’ boi się polskiego wymiaru sprawiedliwości i słusznie. Szuka azylu. Rozumiem. Ale że u Niemca?!” – zamieścił w mediach społecznościowych ironiczny wpis.
W Polsce „Wielkiemu Bu” grożą wieloletnie kary. Prokuratura Krajowa wskazuje na zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej działającej w latach 2017-2018 w Polsce, Holandii i Hiszpanii, której celem miała być produkcja i obrót znacznymi ilościami narkotyków, m.in. kokainy, amfetaminy, haszyszu i mefedronu. W sprawie pojawiają się też wątki kradzieży z włamaniem do samochodu i przerabiania oznaczeń identyfikacyjnych.
– Jeżeli taki azyl otrzyma, nie mam wiedzy o takim wniosku, to w sposób oczywisty utrudniłoby to śledztwo, ponieważ nie byłoby go w Polsce. Prokuratura chce mu postawić zarzut działania z zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się handlowaniem narkotykami oraz czyny związane z włamaniem i kradzieżą samochodów – mówił w czwartek podczas briefingu Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Równolegle obrona walczy o list żelazny w Polsce. Sąd Okręgowy w Lublinie odrzucił wniosek w połowie października, a teraz decydować ma Sąd Apelacyjny. Sędzia Andrzej Mikołajewski tłumaczył w rozmowie z TVN24, że list żelazny daje możliwość pozostawania na wolności do prawomocnego zakończenia sprawy, pod warunkiem stawiania się na każde wezwanie. Polski obrońca, mec. Krzysztof Ways, przekonywał, że jego klient nie ukrywał się, bo relacjonował podróże w mediach społecznościowych obserwowanych przez ok. 200 tys. osób, oraz deklarował stawiennictwo i wysoką kaucję.
Źródło: X, TVN24, WP Wiadomości