LinkedIn twierdzi, że liczba aplikacji do pracy składanych przez ich stronę wzrosła o 45 proc. w ciągu ostatniego roku. Co minutę spływa już 9,5 tys. CV, a rekruterzy toną w powodzi zgłoszeń mówi jedna ze specjalistek HR Nicole Kaiser, cytowana przez CNBC. Na jedno stanowisko potrafi spłynąć 300-500 zgłoszeń w ciągu trzech dni, a czasem w ciągu weekendu do jednego pracownika działu kadr trafia nawet 1 tys. aplikacji

Lata temu, gdy zamieszczało się ofertę pracy w internecie, otrzymywało się 4 lub 5 przyzwoitych CV. Teraz, na każde ogłoszenie o pracę w ciągu pierwszych 24 godzin wpływa od 150 do 200 aplikacji

– wtóruje Kevin Dabulis, ekspert ds. pozyskiwania talentów z ponad 30-letnim doświadczeniem. 

Zalew CV spowolnił proces rekrutacji

Kasier uważa, że w takich warunkach zarówno rekruterzy, jak i osoby szukające pracy, tracą obecnie mnóstwo czasu, a proces rekrutacji spowolnił „do granic możliwości”. Jak tłumaczy, jeden rekruter szuka osób na 15-20 stanowisk razem, a na jedno CV poświęca od 30 do 120 sekund. Samo przeglądanie CV przy takiej ich liczbie pochłania mnóstwo czasu, a to przecież dopiero pierwszy etap rekrutacji. 

Zobacz wideo Programiści z pomocą AI pracują… wolniej!

Z badania przeprowadzonego przez LinkedIn wynika, że ponad jedna piąta specjalistów ds. kadr w Stanach Zjednoczonych przyznaje, że poświęca od 3 do 5 godzin dziennie na przeglądanie aplikacji, ale 70 proc. pracodawców twierdzi, że mniej niż połowa aplikacji spełnia wszystkie kryteria danego stanowiska.

Wszystkiemu winna AI

Zdaniem Kaiser, część problemu to efekt implementacji AI do procesów rekrutacyjnych. Jej zdaniem w ostatnich miesiącach liczba złożonych wniosków z wykorzystaniem sztucznej inteligencji wzrosła o 25 proc. Problem w tym, że narzędzia te mają tendencję do przeinaczania lub wyolbrzymiania doświadczeń kandydatów. W efekcie „niewłaściwe osoby masowo aplikują na niewłaściwe stanowiska”. Z kolei w drugą stronę, choć AI jest wykorzystywane, to – zdaniem Kaiser – w znacznie mniejszym stopniu niż wydaje się ludziom. Z jej doświadczenia wynika, że ona i jej koledzy z innych firm nadal w dużej mierze polegają na ręcznym sprawdzaniu aplikacji.

Kevin Dabulis ostatnio stracił pracę, więc miał okazję sprawdzić, jak działają aplikacje oparte na AI od strony klienta. Jego doświadczenia pokrywają się z tymi Kaiser. Bo choć złożył za pomocą funkcji Easy Apply na LinkedInie ponad 700 podań o pracę, nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Dlatego takie narzędzia uważa za stratę czasu. Gdy tylko Dabulis zmienił strategią na nawiązywanie kontraktów z rekruterami i na budowanie osobistej marki, zaczął otrzymywać wreszcie odpowiedzi. Kaiser uważa, że lepszą strategią jest staranny wybór ofert i dopasowanie CV do danego stanowiska.