Argentyna, mimo ogromnego potencjału i bogactwa surowcowego, od dekad zmaga się z kryzysami, a dziś należy do krajów z najwyższymi obciążeniami podatkowymi w Ameryce Łacińskiej. Jednocześnie aż 42 proc. pracowników działa w szarej strefie.
Czytaj też: Wypłaty gotówki w Polsce rosną. Czy to powód do niepokoju? Ekonomiści wyjaśniają
Liberalne reformy zmieniają Argentynę. Idą zmiany w podatkach i na rynku pracy
Zdaniem analityków cytowanych przez „FT”, reformy są konieczne, aby umożliwić trwały wzrost gospodarczy. Polityka oszczędnościowa Mileia doprowadziła do drastycznego spadku inflacji, ale jednocześnie osłabiła aktywność gospodarczą i nie zachęciła inwestorów zagranicznych. Argentyna boryka się też z problemami finansowymi wynikającymi z kontroli kursu walutowego, co odbija się na rynku i rezerwach banku centralnego.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Droga do reform będzie jednak trudna. Związki zawodowe, tradycyjnie blisko związane z lewicowym ruchem peronistowskim, ostro sprzeciwiają się poluzowaniu przepisów chroniących pracowników. Milei proponuje m.in. złagodzenie zasad negocjacji zbiorowych, ograniczenie roszczeń sądowych wobec pracodawców i zmniejszenie kosztów zwolnień. Związki już zapowiadają blokowanie każdej zmiany, która „cofa prawa pracownicze”.
Czytaj też: Nie żyje jedna z najbogatszych Polek. Tak powstał biznes tajemniczej miliarderki
Równie ambitne są plany podatkowe prezydenta. Obciążenia fiskalne sięgają w niektórych przypadkach ponad 50 proc., co — jak twierdzi biznes — dusi rozwój przedsiębiorstw i sprzyja nieformalnemu zatrudnieniu. Milei chce zlikwidować kilkadziesiąt podatków, obniżyć podatek dochodowy oraz zmienić sposób dzielenia wpływów podatkowych między państwo a prowincje.
Ekonomiści ostrzegają jednak, że wszystkie reformy mogą się załamać, jeśli rząd nie utrzyma stabilności makroekonomicznej i nie odejdzie od sztywnej kontroli kursu peso. Jednocześnie Milei, który jeszcze niedawno ostro atakował umiarkowanych polityków, teraz szuka porozumienia. Spotyka się z gubernatorami prowincji i rozważa włączenie do rządu polityków spoza swojej libertariańskiej formacji.