W niedzielę (21 września) Iga Świątek wystąpiła w finale zawodów WTA 500 w Seulu. Jeszcze zanim polska tenisistka wyszła na kort, aby zagrać z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową, w studiu telewizji Canal+ Sport połączono się z jej ojcem. Tomasz Świątek usłyszał pytanie o trudy ostatnich miesięcy. Wówczas cofnięto się do wydarzeń z 2024 roku.
28 listopada zakończono postępowanie ws. Igi, u której w pobranej 12 sierpnia 2024 roku próbce moczu znaleziono śladowe ilości trimetazydyny (TMZ). Polska tenisistka złożyła wyjaśnienia, z których wynikało, że substancja znajdowała się w leku z melatoniną. Ten środek jest dozwolony do stosowania i został przepisany przez lekarza (więcej tutaj). Niezależny trybunał uznał wyjaśnienia Świątek, która zgodziła się na miesięczne zawieszenie.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. „Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał”
Prowadzący studio Bartosz Ignacik zapytał Tomasza Świątka, czy on także podczas rozmów z córką odczuwał, że jej siła mentalna po takich przeżyciach jest troszkę niższa niż zazwyczaj.
– To, co ja przeżyłem z Igą, to nikomu nie życzę. Powiem szczerze, jest to naprawdę bardzo dużo stresu i bardzo dużo nerwów. Bardzo dużo niewiadomych i niepewności – przekazał ojciec naszej sześciokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej.
Tomasz Świątek opowiedział, jak on sam reagował w miarę rozwoju sytuacji.
– Kiedyś podchodziłem do spraw można powiedzieć troszeczkę obojętnie. W sensie: „OK, zobaczymy, co się wydarzy”. Natomiast przyznaję się, że jak człowiek (Iga) jest w centrum zainteresowania, to każdy przypadek jest inny i każda sytuacja jest inna. To, na ile każdy zawodnik bądź jego sztab jest zdeterminowany, powoduje, że jest taki a nie inny finał tej sytuacji – powiedział nasz były wioślarz i olimpijczyk z Seulu.
Najważniejsze w jego opinii było to, że wszyscy członkowie sztabu Igi podjęli działania i byli skupieni na tym, aby znaleźć rozwiązanie z tej sytuacji.
– Przyznaję się szczerze, że u Igi było tak, że wszyscy byli w to zaangażowani. Było maksymalne skoncentrowanie i determinacja, żeby tę sprawę wyjaśnić. Jak Iga była na wakacjach, to z każdym dniem widziałem, że się łezki polewały, bo po prostu były nerwy – stwierdził.