Październik to miesiąc świadomości ADHD. W Polsce z tym zaburzeniem żyje około 5-7 procent populacji – to blisko dwa miliony osób. Większość z nich nie wie o swojej diagnozie. W dobie czerpania wiedzy na temat zdrowia psychicznego z mediów społecznościowych – od influencerów i tiktokerów bez wykształcenia kierunkowego – warto pamiętać o tym, że po diagnozę i ewentualne leczenie najlepiej zgłosić się do specjalistycznej przychodni.
Ola Długołęcka: Jakim byłeś dzieckiem? Co mówiono o tobie, gdy byłeś młodszy?
Przemek Rochon: Pamiętam, że miałem dużo energii. Byłem bardzo ciekawy świata, z tysiącem pomysłów na minutę. Uwielbiałem wakacje u dziadków na wsi – mogłem tam robić proce, łuki, strzały, biegać z dzieciakami.
Dziś rozumiem, że to nie była po prostu dziecięca energia. Przy ADHD mamy ogromną gonitwę myśli, a prace ręczne, jak szukanie idealnych kamyków do procy, robienie łuków – zajmowały moją głowę i sprawiały, że mój mózg zupełnie inaczej funkcjonował.
Jeżeli nie byłem wystarczająco zmęczony, ta energia mnie roznosiła. Dziecko z ADHD potrzebuje wyrzucić z siebie zgromadzoną energię. Dziś, w czasach ekranów i nadmiaru bodźców, jeśli dasz takiemu dziecku telefon czy tablet, będzie cały czas stymulowane – a to na pewno nie robi mu dobrze.

Dziecko z ADHD potrzebuje wyrzucić z siebie zgromadzoną energię (Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl)
Jak radziłeś sobie w szkole?
Rodzice od nauczycieli słyszeli: „Zdolny, ale leniwy”. To typowe dla ADHD. Jeżeli coś mnie interesowało, łapałem „hiperfokus” i wcale nie musiałem siedzieć w książkach. Przyswajałem materiał wzrokowo – po prostu go „chłonąłem”. Moja siostra, która jest dwa lata młodsza, wiecznie siedziała i się uczyła. Ja? Dużo zapamiętywałem z lekcji – o ile tylko mnie interesowały.
Byłem humanistą – świetnie szły mi polski, języki obce, wiedza o społeczeństwie. Przedmioty, gdzie trzeba było myśleć, analizować, zastanawiać się, co autor miał na myśli. Ale matematyka, fizyka, chemia… Tam zawsze miałem trójki. Jak coś mnie nie interesowało, była masakra. Od razu pojawiały się klasyczne trudności z koncentracją, systematycznością i kończeniem rozpoczętych rzeczy.
Układ nerwowy osoby z ADHD opiera się o zainteresowanie, zgłębiamy temat, bo kieruje nami ciekawość. Myślę, że jest mnóstwo osób, które mają projekty ukończone w 80-90 procentach, leżące odłogiem. Dlaczego? Bo zostały do roboty ostatnie szlify, które są z naszej perspektywy nudne. Robimy więc wszystko, żeby się nad nimi nie pochylić.
Zobacz wideo ADHD u dorosłych: wysyłanie maili bez załącznika, codzienne poszukiwania samochodu na parkingu
Wspomniałeś o „hiperfokusie”. Co to takiego?
To fascynujący aspekt ADHD. Z jednej strony masz problemy z koncentracją, a z drugiej – gdy coś cię naprawdę pochłonie, potrafisz wpaść w stan głębokiego skupienia. Wtedy świat przestaje istnieć. Możesz siedzieć nad czymś godzinami, zapomnieć o jedzeniu, o czasie, nie czujesz w ogóle jego upływu. To nie jest zwykła koncentracja – to tak jakby twój mózg w końcu znalazł coś, co go „hipnotyzuje”.
Problem w tym, że nie kontrolujesz, kiedy to się pojawia. Nie możesz powiedzieć: „Okej, teraz włączę hiperfokus i zrobię sprawozdanie”. To działa tylko wtedy, gdy coś cię naprawdę fascynuje. Dlatego osoba z ADHD może spędzić sześć godzin na budowaniu czegoś w grze komputerowej, ale nie jest w stanie poświęcić pół godziny na przygotowanie się do egzaminu z przedmiotu, który jej nie interesuje.
Zamieściłeś w swoich mediach społecznościowych post, w którym pozwalasz poczuć się jak w głowie osoby z ADHD. Ciekawie piszesz o postrzeganiu czasu i „ślepocie czasowej” – czym ona jest?
W ADHD mamy dwie pory: „teraz” i „nie teraz” – co znaczy „nie wiadomo kiedy”. Mózg osoby z ADHD nie postrzega czasu liniowo. „Pięć minut” i „trzy godziny”? Brzmią tak samo. Czas się rozciąga albo kurczy. I to bez ostrzeżenia.
Przykład z liceum: dostaliśmy dwa tygodnie na napisanie eseju z polskiego. Miało być na wtorek. Siadałem do tego w poniedziałek o 22:00, pisałem przez trzy godziny, dostałem dobrą ocenę. Nikt by nie powiedział, że coś jest nie tak, ale zawsze robiłem to na sam koniec. Zadziałała stres i adrenalina zamiast planu.
Dopiero dziś rozumiem, że ta adrenalina na ostatnim okrążeniu faktycznie mobilizowała mój mózg do działania. To nie było lenistwo – to był mój układ nerwowy, który potrzebował konkretnego bodźca, żeby się uruchomić.
Dobrze się uczyłeś?
Dobrze. Miałem szczęście do rodziców – nie było u nas w domu parcia, że muszę być uczniem piątkowym. Rodzice powtarzali: „Uczysz się dla siebie, a nie dla nas”. To było bardzo wspierające.
Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś, że możesz mieć ADHD?
Podczas pandemii. Prowadziłem wtedy z partnerką firmę – wynajem apartamentów na krótki okres. Przygotowywaliśmy ją do sprzedaży, pracowaliśmy nad tym ponad trzy lata. Mieliśmy pierwsze rozmowy z inwestorami, wszystko szło w dobrym kierunku. A potem przyszedł COVID. Z perspektywy sprzedaży przeszliśmy do trybu przetrwania. Koniec końców zamknęliśmy firmę.
Przemek Rochon myślał, że dorosła osoba nie może mieć ADHD. – W mojej głowie tkwiło przekonanie, że ADHD to mają mali rozbrykani chłopcy (Archiwum prywatne) , Rodzice od nauczycieli słyszeli: 'Zdolny, ale leniwy’. To typowe dla ADHD (Archiwum prywatne)
Napisałem wtedy post na social mediach o tym, jak się czuję. Że na wrzucanych zdjęciach wszyscy są super – mają śliczne dzieci, piękne domy, jeżdżą na egzotyczne wycieczki. A ja budzę się rano z myślą: „Co jest ze mną nie tak? Nie potrafię swojego życia poukładać. Mierzę się z różnymi rzeczami i jest mi naprawdę ciężko”. Pod tym postem ktoś napisał mi, że to może być ADHD.
I to sprawiło, że się zdiagnozowałeś?
Nie – bo wtedy nie myślałem, że dorosła osoba może mieć ADHD. W mojej głowie tkwiło przekonanie, że ADHD to mają mali rozbrykani chłopcy. Zignorowałem tę sugestię i nic z tym nie zrobiłem.
To co sprawiło, że jednak poszedłeś na diagnozę?”
Moment przełomowy nastąpił dwa lata temu, gdy przeprowadziłem się z Łodzi do Szczecina do partnerki. Z dnia na dzień z singla stałem się partnerem i ojczymem – jej syn miał wtedy sześć lat. Z małego mieszkania przeprowadziłem się do domu, o który trzeba było dbać. Musiałem też ogarniać tematy firmowe. To było dla mnie za dużo, wszystkie styki mi się przegrzały.
Zacząłem zauważać, że już nie daję rady, że coś jest ze mną nie tak. Miało być super, a było coraz gorzej. Musiałem szukać pomocy.
Jak wyglądała twoja droga do diagnozy?
Zobaczyłem posta reklamowego na FB z narzędziami dla osób z ADHD. Czytając opis pomyślałem, że to jest o mnie. Kupiłem kurs, przerobiłem go, a po miesiącu poszedłem do psychologa i dostałem diagnozę: ADHD typ mieszany.
Co wtedy poczułeś?
Ulgę. Ogromną ulgę. To było jak poskładanie puzzli. Nagle wszystko zaczęło mieć sens i stało się zrozumiałe. Zwłaszcza „dziwactwa”, za które się krytykowałem, momenty, gdy coś mi nie wychodziło, choć inni sobie radzili bez problemu. Nagle dostałem wyjaśnienie. To nie była moja wina, lenistwo czy brak starań.
Diagnoza nie naprawiła mnie – pozwoliła mi zrozumieć siebie. I to było bezcenne. Nagle mogłem przestać walczyć ze sobą i zacząć ze sobą współpracować.
Leczenie osób z ADHD powinno opierać się na dwóch równoległych ścieżkach: psychoedukacji oraz farmakoterapii.
Psychoedukacja to proces, podczas którego pacjent i jego otoczenie zdobywają wiedzę o funkcjonowaniu mózgu osoby z ADHD, uczą się strategii radzenia sobie z objawami, takimi jak impulsywność, rozpraszanie się czy prokrastynacja. Jest to pierwszy krok, pozwalający na lepsze zrozumienie własnych zachowań i kształtowanie zdrowych nawyków.
Farmakoterapia natomiast to stosowanie odpowiednich leków, które pomagają poprawić funkcje poznawcze i emocjonalne, zwiększając koncentrację i zmniejszając nadpobudliwość.
Obie ścieżki uzupełniają się: psychoedukacja daje trwałe umiejętności i lepszą samoregulację, a farmakoterapia umożliwia lepszą koncentrację i zmniejsza objawy.
ADHD może się różnić?
ADHD to spektrum. To kluczowe, żeby je zrozumieć. Jedna osoba z ADHD może super ogarniać życie, mieć świetną karierę, stabilne relacje. Druga wpaść w alkoholizm, kryzys bezdomności, w skrajnych przypadkach popełnić samobójstwo. Obie mają ADHD.
Różnica w funkcjonowaniu opiera się na środowisku. Pierwsza osoba trafiła na dobre środowisko, gdzie ADHD jest wspierane, gdzie może wykorzystać swoje mocne strony. Druga nie wiedziała, że ma ADHD, nie potrafiła sobie z tym poradzić, nie miała wsparcia.
Dlatego to, co ja mówię ze swojej perspektywy, niekoniecznie musi być prawdziwe dla każdej osoby z ADHD. Nic tu nie jest czarno-białe.
Jakie są największe wyzwania w codziennym życiu z ADHD?
Impulsywność: mówisz lub robisz rzeczy, zanim pomyślisz o konsekwencjach. To może być kupowanie rzeczy, które nie są ci potrzebne, przerywanie innym w rozmowie, podejmowanie pochopnych decyzji. Minusem ADHD może być „oversharing”, czyli niekontrolowane mówienie, dzielenie się sprawami, które powinno się być może zachować dla siebie.
Kolejna jest chroniczna prokrastynacj: odkładanie wszystkiego na później, nawet jeśli wiesz, że to ważne. A potem ten paraliżujący lęk, gdy termin się zbliża.
Ulegamy chaosowi organizacyjnemu – 'gdzie położyłem kluczyki, gdzie jest portfel’. Albo ktoś ci coś powiedział i zapominasz o tym. Masz tyle myśli, wszystko go głowy wpada i z niej wypada, a pamięć nie działa tak jak u osoby neurotypowej.
U osób z ADHD występuje nadmierna stymulacja lub paraliż decyzyjny. Gdy masz zbyt wiele rzeczy i są one tak samo ważne, po prostu nie jesteś w stanie wybrać. Mózg nie potrafi ustalić priorytetów, bo wszystko jest w naszym odczuciu tak samo ważne.
Nie wiesz, od czego zacząć, a to cię kompletnie paraliżuje.
Osoba z ADHD potrafi sobie sama dopieprzać, jest w niej ocean samokrytyki. Serio, nie potrzebuję nikogo z zewnątrz, żeby mi wytykać, że mogłem zrobić coś lepiej.
Niemożność odpoczywania wynika z tego, że ciągle myślimy, analizujemy – czy dobrze powiedziałem/zrobiłem/zareagowałem? Są osoby, które potrafią zastanawiać się o tym, co było dwa tygodnie temu i krytykować się za swoje zachowanie.
I wreszcie – poczucie inności i bycia niezrozumianym. Gdy nie masz diagnozy, gdy nie wiesz, co się z tobą dzieje, zaczynasz zastanawiać się, czy coś jest z tobą nie tak.
Jaka była twoja pierwsza praca i jak udało ci się w niej wytrwać?
Jako dwudziestolatek wyjechałem do Irlandii i zacząłem pracować w liniach lotniczych jako pomoc naziemna. To była idealna praca dla mnie. Miałem wszystko, czego osobie z ADHD potrzeba do szczęścia. Była struktura – paradoksalnie – potrzebuję struktury, choć nie chcę struktury. Była ciągle zmienna rzeczywistość, cały czas coś działo, była presja czasu i działanie w sprincie – mieliśmy 25 minut na „zrobienie” samolotu. Była to też praca fizyczna, a dla osób z ADHD ważne jest, żeby robić coś z własnym ciałem.

Przemek wspomina, że praca na lotnisku byłą dla niego idealna. – Miałem wszystko, czego osobie z ADHD potrzeba do szczęścia: strukturę, zmienną rzeczywistość, presję czasu (Archiwum prywatne)
Jak radzisz sobie na co dzień z wyzwaniami związanymi z ADHD?
Używam zewnętrznej pamięci: list zadań, kalendarzy, przypomnień. Wszystko wyprowadzam na zewnątrz, bo jak to siedzi w głowie, to mnie przytłacza. Dzięki temu mózg może się skupić na działaniu, a nie na pamiętaniu.
Dzielę zadania na małe kroki. Wielkie rzeczy są przytłaczające. Jak je podzielę na etapy, wtedy jest mi dużo łatwiej. Stosuję także technikę 'body doubling’ – pracuję z kimś obok. Sama świadomość, że ktoś jest blisko, pomaga mi się skupić.
Pracuję także w sprintach, stosując technikę pomodoro – metodę zarządzania czasem opracowaną przez Francesco Cirillo w latach 80. XX wieku: 25 minut pracy, pięć minut przerwy. Dla osoby z ADHD to idealne, bo sprinty są na tyle krótkie, że jesteś w stanie się do nich zmobilizować.

Technika Pomodoro to 25 minut pracy, pięć minut przerwy (AlessandroZocc/Shutterstock)
Pamięć odciążają także nawyki. Masz jakieś?
Na początku to było bardzo trudne, ale gdy udało się je wdrożyć, nawyki stały się pomocne. Kiedy wychodzę z domu, wiem, że w lewej kieszeni mam słuchawki, w prawej portfel, z tyłu w lewej telefon, z tyłu w prawej kluczyki. To małe rzeczy, ale sprawiają, że jesteś w stanie normalnie funkcjonować.
Dbam o sen, ruch, dietę i emocje. Nie przypuszczałem, że sen ma aż takie znaczenie – dziś wiem, że to jeden z fundamentów dobrego funkcjonowania ADHD-owca. Znalazłem dla siebie idealny sposób na ruch – tańczę bachatę. Nie dość, że się ruszam, to cały czas muszę być tu i teraz: skupiać się na krokach, na partnerce.
Psychoterapia i medytacja też bardzo dużo mi dały. Na początku medytacja dla osób z ADHD jest bardzo ciężka, ale z czasem naprawdę wycisza.
Powiedziałeś, że osoby z ADHD często mają do siebie pretensje, czują się winne, że zapomniały, nie zdążyły, spóźniły się.
Lepiej działa empatia i czułość względem siebie niż krytyka. Żeby nad tym lepiej panować, wyobrażam sobie swoje wewnętrzne dziecko, małego Przemka. Myślę sobie: „Jak ja do niego mówię? Czy ja bym tak zachowywał się względem syna czy córki: robił wymówki, złościł się, miał za złe?” Naprawdę, to że jest mi trudniej, nie znaczy, że jestem gorszy.
Jak może wspierać osoby z ADHD otoczenie?
Próbując rozumieć zamiast oceniać. Nie mówcie „ogarnij się”, tylko „jak mogę ci pomóc?”, „jak mogę cię wesprzeć?”. Cierpliwość, empatia i poczucie bezpieczeństwa – to jest kluczowe dla osoby z ADHD.
Wsparcie emocjonalne jest ważniejsze niż rady. Czasami wystarczy, że ktoś cię przytuli i powie: „Jak nie chcesz o tym rozmawiać, to też jest okej”. Nauczyłem się tego na szkole dla rodziców – gdy dziecko zaczyna robić bałagan, nie przychodzisz od razu z radami. Najpierw schodzisz na jego poziom, pytasz, czy chce się przytulić, opiekujesz się jego emocjami. Czas na radę jeszcze przyjdzie.
Co chciałbyś, żeby ludzie zapamiętali z naszej rozmowy?
ADHD to nie jest wada ani choroba, tylko zaburzenie – inne okablowanie w mózgu. Kluczem jest zrozumienie, akceptacja. Diagnoza mnie absolutnie nie naprawiła, ale pozwoliła mi zrozumieć siebie. Dziś żyję w zgodzie ze sobą, a nie przeciwko sobie. Dało mi to spokój i klarowność w życiu.
I jeszcze jedno – jeśli ktoś czyta ten wywiad i myśli „wow, to brzmi jak ja”, to zachęcam do pójścia do specjalisty. Nie musisz dalej żyć w przekonaniu, że coś jest z tobą nie tak. Może po prostu masz ADHD. A jeśli dostaniesz diagnozę, to nie będzie ona wyrokiem, tylko punktem wyjścia do lepszego życia.
Przemek Rochon. Ma 39 lat, mieszka w Łodzi. Jako osoba z ADHD pomaga innym zrozumieć to zaburzenie poprzez swoje media społecznościowe i rozmowy edukacyjne. Otrzymał diagnozę ADHD w wieku 38 lat.
Ola Długołęcka. Redaktorka. Czujnie obserwuje ludzi i przysłuchuje się ich rozmowom. Ciekawią ją relacje między ludźmi, a zwłaszcza różnice międzypokoleniowe, lubi pisać o trendach, modach i zjawiskach. W wolnych chwilach trenuje jeździectwo.
Potrzebujesz pomocy?
Jeśli towarzyszą ci myśli o tym, żeby zniknąć, rozpłynąć się; myślisz o własnej śmierci lub podejmujesz w jej kierunku kroki; czujesz, że nie masz z kim o tym porozmawiać – skorzystaj z poniższych numerów. Porozmawiasz z wykwalifikowanymi specjalistami, którzy mogą ci pomóc:
• (22) 594 91 00 Antydepresyjny Telefon Forum przeciw Depresji
• (22) 484 88 01 Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji ITAKA (dyżuruje również psychiatra i seksuolog)
• 800 70 22 22 całodobowe, bezpłatne Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym