Rok 2025 zbliża się ku końcowi, a branża gier wideo może odetchnąć z ulgą. Po kilku sezonach niepewności, przesuniętych premier i rozczarowań, gracze wreszcie dostali to, na co czekali – solidne, dopracowane i emocjonujące produkcje. Można wręcz powiedzieć, że to rok powrotu jakości. Nie brakowało zarówno spektakularnych blockbusterów, jak i skromniejszych, artystycznych perełek, które przypomniały nam, że gry wideo nadal potrafią zaskakiwać, poruszać i inspirować.
Wszystko zaczęło się od lutowej premiery Kingdom Come: Deliverance 2, długo wyczekiwanego RPG-a studia Warhorse. To kontynuacja jednego z najbardziej realistycznych średniowiecznych tytułów, jakie kiedykolwiek powstały. Twórcy nie tylko podnieśli poprzeczkę w kwestii odwzorowania historycznych realiów, ale też znacząco rozwinęli fabułę i emocjonalny rozwój bohatera, Henryka. Gra przyciągnęła rzesze graczy swoim dbałym odwzorowaniem epoki i pokazaniem, że historia może być równie porywająca, co fikcyjne światy fantasy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kiedy gracze zaczęli przetrawiać ten monumentalny tytuł, pojawiła się niespodzianka – Clair Obscur: Expedition 33. To projekt, o którym przed premierą mówiono niewiele, a który okazał się prawdziwym objawieniem. Połączenie malarskiej stylistyki, wyrafinowanego systemu walki i emocjonalnej opowieści o poświęceniu sprawiło, że gra z miejsca zdobyła status kultowej. Francuscy twórcy pokazali, że nawet w dobie gigantów branży, mały zespół może stworzyć dzieło, o którym mówi cały świat.
![]()
Nie było czasu odetchnąć

Na tej fali zaskoczeń wypłynęło również Split Fiction – eksperymentalna przygodówka od mistrzów kooperacji na czele z Josephem Faresem. Po wyśmienitym It Takes Two oraz A Way Out twórcy postanowili tym razem przedstawić historię dwóch pisarek, które zostały wciągnięte do własnoręcznie napisanych światów (na potrzeby książek), a następnie zostały zmuszone do współpracy, aby nie dać złapać się w sidła oszukującego wydawcy.
Potem na scenę wkroczył Ubisoft z Assassin’s Creed: Shadows, długo wyczekiwanym rozdziałem serii, osadzonym w feudalnej Japonii. To było spełnienie marzeń fanów, którzy od ponad dekady prosili o taki setting. Gra łączyła intrygi shogunatu, polityczne spiski i walki w wyjątkowo dopracowanej oprawie (do dziś to jedna z najładniejszych gier na PS5 Pro). Wielu uważa, że Shadows to najlepszy Assassin od kilku lat, choć nie brakuje też głosów, że marka potrzebuje nowego, świeżego startu.
Nie zabrakło też polskiego akcentu – The Alters od 11 bit studios. Twórcy This War of Mine i Frostpunka znów postawili na głębię emocjonalną i filozoficzną refleksję. Gracz wcielał się w człowieka, który, by przetrwać, musi rozmawiać… z własnymi klonami. Każdy z nich to inne „ja”, inne decyzje, inna moralność. The Alters udowodniło, że polskie studia potrafią tworzyć gry, które nie tylko bawią, ale i prowokują do zadumy nad ludzką naturą.
Dla miłośników grozy rok 2025 był niczym prezent na Halloween. Silent Hill F okazał się fenomenalnym odrodzeniem legendarnej serii. Osadzony w Japonii lat 60., z estetyką w stylu japońskiego horroru, wprowadził świeżość i liryczność, jakiej seria jeszcze nie znała. To gra, która pokazała, że Silent Hill wciąż potrafi mówić językiem emocji.
Z kolei Dying Light: The Beast potwierdził, że Techland nie zamierza ustępować miejsca konkurencji. Dynamiczny parkour, brutalne starcia, solidnie rozbudowane zadania poboczne niebędące jedynie zapychaczami i ponura atmosfera postapokalipsy przyciągnęły miliony graczy. Nowa część serii była mroczniejsza, bardziej dojrzała i pełna symboliki. Polskie studio znów udowodniło, że potrafi robić gry światowej klasy.
Jesień również jest niezła

A gdy przyszła jesień, scena należała do dwóch gigantów: Ghost of Yotei i Battlefield 6. Oba tytuły zadebiutowały niemal równocześnie, dostarczając graczom zupełnie odmiennych emocji. Ghost of Yotei to duchowy następca Ghost of Tsushima, który przeniósł akcję na północne tereny Japonii. Opowieść była bardziej osobista, melancholijna, a przy tym wizualnie olśniewająca. Studio Sucker Punch udowodniło, że potrafi wciąż tworzyć historie o honorze, lojalności i miłości w czasach wojny.
Battlefield 6 z kolei był triumfalnym powrotem serii do korzeni. Gigantyczne mapy, destrukcja otoczenia i realistyczne starcia sprawiły, że gracze znów poczuli ducha dawnych części. Po kilku wpadkach EA w końcu dostarczyło grę, która zachwyciła zarówno weteranów, jak i nowych fanów.
Kiedy spojrzymy na ten rok z lotu ptaka, widać jedno – 2025 to prawdziwy festiwal różnorodności. RPG, horrory, strzelanki, wyścigi, strategie, przygodówki. Niemal każdy gracz mógł znaleźć coś dla siebie. To rok, w którym nie liczyła się tylko grafika, ale pomysł, pasja i serce włożone w produkcję.
Mimo tego bogactwa, pytanie pozostaje: czy w 2025 roku zadebiutują jeszcze dobre gry? Na szczęście tak – choć końcówka roku zapowiada się nieco spokojniej.
Wyśmienicie już było

Listopad otworzy Football Manager 2026, który jak co roku zdominuje komputery strategów i pasjonatów taktyki. Choć seria nie zmienia się rewolucyjnie, to jej perfekcyjny balans między realizmem a grywalnością sprawia, że trudno jej nie kochać.
W tym samym czasie na rynek trafi Syberia Remastered – odświeżona wersja klasyka autorstwa Benoîta Sokala. Dla wielu graczy to nie tylko powrót do nostalgii, ale też szansa, by ponownie przeżyć historię Kate Walker w nowej, dopieszczonej oprawie graficznej. Studio Microids obiecuje, że nie tylko poprawi technikalia, ale też wzbogaci fabułę o dodatkowe wątki.
Strategiczni marzyciele otrzymają Anno 117: Pax Romana, które przeniesie ich w czasy cesarstwa rzymskiego. To gra, która zapowiada się na spełnienie marzeń każdego fana symulatorów budowania imperium. Połączenie ekonomii, polityki i urbanistyki w antycznym klimacie brzmi jak przepis na sukces.
Na drogi ruszy natomiast Assetto Corsa Rally, czyli próba przeniesienia perfekcyjnej symulacji torowej w świat rajdów. Fizyka, dźwięk i realizm – to zawsze były mocne strony serii, a teraz twórcy chcą, byśmy poczuli każdą nierówność szutrowego zakrętu.
Nie zabraknie też klasyki w nowym wydaniu. Call of Duty: Black Ops 7 zapewne i tak sprzeda się dobrze, choć na pewno nie tak świetnie ze względu na Battlefielda 6, który – nie oszukujmy się – wciągnął setki tysięcy graczy. CoD nie stawia na realizm, a ten był mocno pożądany przez fanów strzelanek, więc Activision zapewne nastawia się na mniejszy niż zazwyczaj zyski.
Na horyzoncie majaczy również Where Winds Meet – chiński RPG akcji, który ma ambicję konkurować z Assassin’s Creed i Ghost of Tsushima.
Z kolei fani Avatara dostaną DLC do Frontiers of Pandora, które rozszerzy historię o nowe regiony i misje, pozwalając jeszcze głębiej zanurzyć się w świat Jamesa Camerona. W międzyczasie twórcy Kingdom Come: Deliverance 2 zakończą opowieść o Henryku trzecim i zarazem ostatnim fabularnym rozszerzeniem – tym razem skupiającym się na opowieści w klasztorze.
Kiedy patrzymy na 2025 rok, trudno oprzeć się wrażeniu, że to wyjątkowy czas dla graczy. Każdy miesiąc przynosił coś ciekawego, a różnorodność gatunkowa nie miała sobie równych. To rok, który – przynajmniej w moim przypadku – przywrócił wiarę w branżę. A przecież nadchodzi nowe GTA, nowa gra Naughty Dog, nowy Wiedźmin… będzie tylko lepiej?
Ale czy w 2025 roku zadebiutują jeszcze dobre gry? Odpowiedź jest prosta: już zadebiutowały. A to, co przed nami, to tylko kropka nad i finał roku, który przejdzie do historii.