Z danych branżowych wynika, że w ciągu ostatnich miesięcy koszt zakupu tego opału zwiększył się nawet o kilkadziesiąt procent. Pellet, czyli biomasę w postaci sprasowanych granulek drzewnych, stosuje w Polsce ponad 500 tysięcy gospodarstw domowych. Wiele z nich zdecydowało się na tę formę ogrzewania w ostatnich latach, uznając ją za rozwiązanie ekologiczne i tańsze od węgla. Sytuacja na rynku w 2025 roku pokazuje jednak, że ogrzewanie pelletem staje się coraz droższe.
Rosnące ceny biomasy
Jeszcze na początku roku tona pelletu kosztowała około 900–1100 zł. Obecnie ceny w wielu regionach kraju sięgają 1700–1800 zł za tonę, a w niektórych przypadkach przekraczają ten poziom. Oznacza to wzrost o około 50–80 proc. w porównaniu z sezonem grzewczym 2024/2025. Tymczasem węgiel, który przez lata był dominującym paliwem w polskich domach, wyraźnie potaniał. Wysokokaloryczny ekogroszek w workach można obecnie kupić za 1400–1450 zł za tonę, a węgiel o niższej wartości opałowej – nawet za 1000–1100 zł.
Jak wskazują eksperci, wzrost cen pelletu jest częściowo skutkiem zmian w przepisach. Od 24 maja 2025 roku obowiązują nowe regulacje Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które zaostrzyły normy dotyczące sprzedaży i spalania paliw z biomasy. Producenci pelletu nie mogą już stosować chemicznych dodatków podnoszących kaloryczność, co zwiększyło zapotrzebowanie na czysty surowiec drzewny. Produkcja pelletu wymaga dużych ilości trocin i drewna, a także znacznych nakładów energii. Wysokie koszty transportu oraz energii elektrycznej wykorzystywanej do suszenia i granulowania biomasy również wpływają na ostateczną cenę paliwa.
Niższa kaloryczność w porównaniu z węglem
Pellet ma niższą wartość opałową niż węgiel. Jego kaloryczność wynosi średnio około 18 MJ/kg, podczas gdy węgiel osiąga wartości od 24 do 28 MJ/kg. Oznacza to, że aby uzyskać taką samą ilość energii cieplnej, potrzeba od 50 do nawet 100 proc. więcej pelletu niż węgla.
Rynek pelletu charakteryzuje się obecnie dużą niestabilnością. Z jednej strony rośnie popyt ze strony właścicieli nowoczesnych kotłów, z drugiej — liczba producentów nie zwiększa się proporcjonalnie. Skutkiem jest ograniczona dostępność surowca i szybkie zmiany cen w zależności od regionu i dostawcy. Eksperci wskazują, że kierunek dalszych zmian cen będzie zależał m.in. od kosztów energii, dostępności trocin oraz polityki regulacyjnej dotyczącej biomasy.
Czytaj też:
Wkrótce Polacy przeżyją szok. Te rachunki wzrosną nawet o 80 proc.Czytaj też:
„Niestety tak wygląda prawda o ETS2, reszta to bajki Tuska”. Saryusz-Wolski publikuje dokument UE