Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Fundacja SET opublikowała niedawno raport o strategicznej autonomii surowcowej Unii Europejskiej. Jaki jest cel tego raportu?


Tomasz Zdzikot, przewodniczący Rady Fundacji SET: Po pierwsze, chcemy pokazać, że branża wydobywcza i szerzej – surowcowa, wbrew temu, co z zupełnie niezrozumiałych dla mnie względów Europa jako jedyna na świecie dała sobie wmówić, nie jest obciążeniem i schyłkową gałęzią gospodarki, tylko wręcz przeciwnie – na całym świecie jest ogromnym biznesem i jednym z filarów bezpieczeństwa narodowego. Po drugie, omawiamy w raporcie bogactwo surowcowe wielu regionów świata, które stanowi odpowiedź na pytanie, dlaczego na pierwszych stronach gazet możemy często czytać np. o Grenlandii czy Arktyce. Opisujemy też zasoby Ukrainy. Generalnie dostęp do krytycznych surowców jest jednym z podstawowych obszarów zainteresowania Stanów Zjednoczonych, a wokół surowców toczy się cały czas wielowymiarowa geopolityczna gra. Po trzecie wskazujemy, że dla Europy to już ostatni moment na to, aby spróbować dołączyć do trwającego surowcowego wyścigu. Europa od kilkunastu lat prawidłowo diagnozuje, że surowce mają kluczowe znaczenie np. w rozwoju technologii czy energetyce, zdaje sobie sprawę z ryzyk związanych z utratą ciągłości dostaw, z utratą dostępu do krytycznych surowców, a nawet zadaje sobie czasami pytania o to, co by się stało, gdyby jakiś kraj osiągnął pozycję dominującą w tym zakresie i zaczął ją wykorzystywać? O ile na poziomie diagnozy jest od kilkunastu lat nieźle, to zupełnie nie przekłada się to na działania, które mogłyby mitygować rozpoznane ryzyka. W efekcie Europa jest w tej chwili podatna na zachwianie ciągłości dostaw prawie wszystkich kluczowych surowców.


Dlaczego zatem Europa, skoro dobrze diagnozuje, nic z tym nie robi?


Dobre pytanie. Od 17 lat, bo o takiej perspektywie mówimy w raporcie, bazując na europejskich dokumentach strategicznych, Europa wskazuje, że surowce krytyczne są kluczowe dla rozwoju energetyki i dla postępu technologicznego. Kreśli się jednocześnie plany związane ze zwiększeniem wydobycie z własnych złóż, upraszczaniem i skracaniem procedur, czy dywersyfikacją kierunków dostaw, ale zależność importowa nie ulega zmianie.


Czym są surowce krytyczne?


W Europie wyróżniamy ich 34 i są to m.in. lit, kobalt, czy pierwiastki ziem rzadkich, ostatnio bardzo często wymieniane w kontekście polityki Chin. Generalnie to katalog surowców innych niż powszechnie kojarzone z tym terminem ropa czy gaz, ale uwzględniający np. węgiel koksowy, który także należy do europejskich surowców krytycznych, czy też miedź, którą również w Polsce wydobywamy. Jak mówiliśmy – Europa dostrzega ryzyka i kreśli plany, ale realnie Chiny są dziś największym dostawcą większości surowców krytycznych dla Unii Europejskiej, zaspokajając np. 100 proc. globalnego zapotrzebowania na 10 ciężkich pierwiastków ziem rzadkich.


Jednak niedawno Chiny zdecydowały o limitowaniu eksportu metali ziem rzadkich.


Raport naszej fundacji był przygotowywany przez kilka miesięcy, natomiast jego prezentacja zbiegła się w czasie z wydarzeniami, które skupiły wokół surowców uwagę opinii publicznej nie tylko w Polsce, ale chyba na całym świecie. Jesteśmy w bardzo ciekawym momencie. Otóż 9 października chińskie ministerstwo handlu przedstawiło kompleksowy system kontroli eksportu produktów zawierających chińskie pierwiastki ziem rzadkich oraz wytworzonych przy użyciu pochodzących z Chin technologii ich wydobycia i przetwarzania. Zgodnie z nowym reżimem wszystkie firmy (także te spoza Chin), które eksportują produkty zawierające co najmniej 0,1% chińskich pierwiastków ziem rzadkich lub wykorzystujące chińskie technologie wydobycia, przetwarzania czy recyklingu, będą musiały uzyskać licencję wydaną przez chińskie Ministerstwo Handlu. Zapowiedziano przy tym, że co do zasady, zgody nie będą wydawane, jeżeli będzie się to wiązać z budową potencjału wojskowego, czy nawet z rozwojem technologii podwójnego zastosowania, jak na przykład sztucznej inteligencji o potencjale obronnym. Biorąc pod uwagę, że szczególnie w zakresie rafinacji pierwiastków ziem rzadkich Chiny mają dzisiaj w zasadzie globalnie 100 proc. monopol, to są bardzo daleko idące decyzje. System licencji ma wejść w życie w grudniu. Trwają zatem teraz negocjacje, których elementem są zarówno kolejne umowy podpisywane przez prezydenta Donalda Trumpa np. z Australią czy Japonią, które mają zapewnić USA ciągłość dostaw i zbudować potencjał surowcowy w przyszłości, a także rozmowy z Chinami, których kluczowym elementem było dotąd spotkanie Prezydenta USA i przewodniczącego Xi Jinpinga w Korei Południowej pod koniec października, po którym Donald Trump ogłosił osiągnięcie porozumienia i przesunięcie względem USA o rok chińskich restrykcji dotyczących pierwiastków ziem rzadkich. Jak widać, uwaga mocarstw i opinii publicznej skupia się dziś na branży surowcowej, co pokazuje z jak istotną materią mamy do czynienia.


Jaki jest praktyczny wymiar decyzji Chin?


Warto uzmysłowić sobie, jak kluczowa jest rola surowców krytycznych, w tym pierwiastków ziem rzadkich. Dobrym przykładem mogą być ich zastosowania obronne. Pod koniec 2024 roku NATO po raz pierwszy w historii, zajęło się kompleksowo kwestią surowcową. Sojusz opublikował listę 12 surowców, które określiło mianem defense critical, czyli takich które mają kluczowe znaczenie dla przemysłu obronnego, a więc surowców, bez których nie może on funkcjonować i się rozwijać. Na liście jest m.in. lit, platyna, grafit, wolfram, tytan, ale też pierwiastki ziem rzadkich. NATO pokazało na bardzo ciekawej grafice, jakie surowce niezbędne są do tego, żeby wyprodukować konkretny typ sprzętu wojskowego – od myśliwca aż do karabinu. W przypadku pierwiastków ziem rzadkich mówimy też o dużych wolumenach, np. aby powstał jeden myśliwiec F-35 potrzeba ich ponad 400 kg, niszczyciel rakietowy dla marynarki wojennej wymaga już ponad 2,5 ton, natomiast atomowy okręt podwodny to już przeszło 4,5 tony pierwiastków ziem rzadkich. Przypominam, że w ich zakresie globalny monopol właściwie mają Chiny.


Dlaczego więc Europa nie robi nic, aby być w tym zakresie konkurencją dla Chin, skoro ma własne zasoby?


Wykorzystywaniu pozycji dominujących sprzyja też europejska polityka klimatyczna i energetycznych. Chociażby elektromobilność również napędza ten kierunek. Żeby powstał przeciętny samochód elektryczny, potrzeba mniej więcej 5-6 razy więcej różnego rodzaju surowców niż żeby powstał samochód o napędzie spalinowym. Przeciętny samochód elektryczny wymaga ponad 60 kg grafitu, ponad 50 kg miedzi, blisko 40 kg niklu itd. W zasadzie wszystkie technologie, o których dzisiaj mówimy, wymagają coraz większej ilości surowców. Różne raporty odmiennie prognozują też spodziewane wzrosty zapotrzebowania na surowce, ale wszyscy analitycy są zgodni, że będą one wielokrotne. Niektóre szacunki mogą być szokujące, jak np. w przypadku litu, gdzie prognozuje się, że między 2020 a 2040 rokiem zapotrzebowanie światowe wzrośnie 40-krotnie, na grafit 25-krotnie, z kolei na pierwiastki ziem rzadkich 7-krotnie. To pokazuje skalę zapotrzebowania i jednocześnie tłumaczy, dlaczego te kraje, które traktują bardzo poważnie swoje bezpieczeństwo narodowe i swoją gospodarkę, zajmują się bardzo intensywnie tematem surowców, czego niestety nie robi Unia Europejska.


Po chińskim zakazie Unia Europejska będzie miała jakieś problemy?


Cały świat znalazł się w nowej sytuacji, w której materializują się ryzyka omawiane od lat w dokumentach strategicznych, związane z osiągnieciem i wykorzystywaniem pozycji monopolisytcznej w surowcowym łańcuchu dostaw. Chiny prowadzą zresztą swoją politykę bardzo konsekwentnie nie od roku czy dwóch, tylko od przełomu lat 80-tych i 90-tych. Na początku lat 90-tych Deng Xiaoping, przywódca Chin, wygłosił szeroko komentowane wystąpienie, w którym powiedział, że Bliski Wschód ma ropę, a my mamy metale ziem rzadkich. W podtekście – wykorzystamy tę przewagę konkurencyjną. Od tamtego czasu Chiny konsekwentnie prowadzą swoją politykę zmierzającą do uzyskanie na świecie dominującej pozycji w tym obszarze. Nie chodzi nawet o to, że mają złoża, bo mają. Nie chodzi też o to, że pierwiastki ziem rzadkich są bardzo rzadkie, jak wskazywałaby nazwa, bo jednak występują one w różnych miejscach świata. Co prawda Chiny mają połowę globalnie stwierdzonych ich zasobów na swoim terytorium, ale chodzi jednak bardziej o to, że Chiny mają jedyną, najlepszą na świecie technologię ich rafinacji, która była rozwijana od kilkudziesięciu lat. Została ona zresztą już kilka lat temu także objęta restrykcjami eksportowymi, czyli po prostu zakazem eksportu technologii, którą Chiny dysponują. Wszystkie projekty, które rozpoczynają czy rozpoczną się na świecie w zakresie pierwiastków ziem rzadkich, muszą pozyskać czy wytworzyć technologię ich wyodrębniania i przetwarzania, a następnie doprowadzić do powstania stosownych instalacji. To zajmie z całą pewnością kilka lat. Kraje bardzo górniczo zaawansowane, takie jak Australia czy Kanada, szacują, że co najmniej sześć lat jest potrzebnych, żeby osiągnąć zdolność do rafinacji pierwiastków ziem rzadkich bez stosowania chińskich technologii.


W raporcie fundacji SET czytamy, że „Polska może być filarem surowcowej niezależności Europy”. Co to oznacza w praktyce?


Kluczowym instrumentem, który Unia Europejska wdrożyła w zeszłym roku jest europejskie rozporządzenie Critical Raw Materials Act, czyli akt w sprawie surowców krytycznych. Rozporządzenie to określa europejskie cele co do tego, jak Unia Europejska chciałaby, żeby rozwijał się sektor surowcowy. Po pierwsze – Unia Europejska chciałaby, żeby do 2030 roku w ramach wydobycia własnego pokrywać co najmniej 10 proc. zapotrzebowania na surowce strategiczne. Po drugie – żeby osiągnąć zdolność do przeróbki w zakresie 40 proc. zapotrzebowania na surowce strategiczne oraz 25 proc. pokrycia potrzeb w ramach recyclingu, . Po trzecie – chciałaby, żeby żaden kraj nie dostarczał do Unii Europejskiej powyżej 65 proc. jednego o strategicznym charakterze. Unia Europejska chce też skrócić terminy dla projektów strategicznych w branży surowcowej, które mają wynosić 27 miesięcy dla projektów wydobywczych i 15 miesięcy dla projektów przetwórco-recyclingowych. Wydaje się, że one są długie, ale dzisiaj warto powiedzieć, że np. w Kanadzie i w Australii procedury związane z rozpoczęciem wydobycia, czy z rozpoczęciem inwestycji okołowydobywczych, trwają od 1,5 roku do 2,5 roku. W Unii Europejskiej to jest od 10 do 14 lat.


Czyli projekt, który dzisiaj się rozpocznie, zakończy się około 2040 roku?


Tak, to są rzeczywiście odległe perspektywy. Unia Europejska chce je skrócić i ma ambitne cele. Ambitne też w tym sensie, że dzisiaj wszystkie proporcje procentowe, o których mówiłem, związane z wydobyciem czy rafinacją są w Unii Europejskiej kilkukrotnie niższe, natomiast znacząco wyższe jeżeli chodzi o poziom uzależnienia od dostaw serowców z różnych kierunków geograficznych.


Dlaczego Polska może odgrywać ważną rolę?


Co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze – dlatego, że my w ogóle mamy górnictwo. Oczywiście, my w naszym kraju, kiedy mówimy o górnictwie, to w sposób naturalny rozwijamy je jako górnictwo węgla kamiennego. Jednym z celów raportu jest także uzmysłowienie albo przypomnienie wszystkim, że górnictwo to dużo szerszy zbiór niż tylko górnictwo węgla kamiennego. Węgiel jest przy tym oczywiście bardzo ważny i paradoksalnie sama Unia Europejska także w swoim katalogu surowców krytycznych ujmuje węgiel koksowy, którego największym w Unii Europejskiej producentem jest Polska. Jednak górnictwo to także górnictwo miedzi, górnictwo litu, górnictwo tytanu. To jest gigantyczna branża. Kolejnym potencjałem Polski są firmy, które specjalizują się w górnictwie. Niektóre są dziś w dobrej kondycji i są stosunkowo duże, a niektóre walczą o przetrwanie. Na ich upadek nie możemy sobie pozwolić, bo to zasób wiedzy, kompetencji, a także jeden z filarów bezpieczeństwa państwa i tak patrzą na tą branżę wszystkie kraje spoza UE.


Mamy firmy z takim potencjałem?


Firmą, która ma ogromny potencjał i jest dziś jednym z największych europejskich przedsiębiorstw wydobywczych, jest na pewno KGHM, który jest jednym z największych na świecie producentów srebra, a także dużym producentem miedzi. Pamiętajmy jednak o tym, że mierzymy się w tej branży z gigantyczną konkurencją. Ostatnio pojawił się ranking 50 największych firm górniczych i wydobywczych na świecie. Jest on zresztą znakomitą ilustracją do skali biznesu górniczego o której mówiłem. Łączna kapitalizacja tych 50 firm to blisko 2 biliony USD, a lider rankingu, koncern z Australii przekracza 140 mld USD wartości. Na liście znaleźć można firmy z wielu zakątków świata, nawet z Rosji, oczywiście z Chin, także z Ameryki Południowej, są firmy z Europy, np. z Wielkiej Brytanii, czy też ze wspomnianej już Rosji, nie ma na niej natomiast.żadnej firmy z Unii Europejskiej. KGHM również nie zmieścił się w 50-tce, bo zabrakło kilku miliardów dolarów wyceny. Nie zmienia to faktu, że Polska mając taki koncern jak KGHM, który jest aktywny na świecie, dysponuje kopalniami i projektami wydobywczymi w Chile, w Stanach Zjednoczonych, czy w Kanadzie, może odgrywać istotną role w zapewnieniu bezpieczeństwa surowcowego Europy. Polska ma też górników, to niezwykle ważne, bo pamiętajmy o tym, że Unia Europejska ma z tym ogromny problem. Od 2000 roku do dzisiaj, liczba absolwentów kierunków górniczych na studiach spadła w Europie o 60 proc. Wiek górnika w Europie wynosi już średnio ponad 50 lat. My w Polsce na szczęście mamy jeszcze górników, mamy ekspertów, mamy bardzo dobre uczelnie, które kształcą górników. Mamy też świetną kadrę naukową, która jest w stanie prowadzić skomplikowane projekty, czyli chociażby Politechnikę Wrocławską, czy AGH. To, czego nam brakuje w Polsce, to spójna polityka surowcowa. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jakich surowców chcemy poszukiwać, w jakich surowcach chcemy budować swoją przewagę konkurencyjną i w jakim zakresie chcemy dla Europy stanowić zaplecze, czy wychodzimy poza miedź, bo w zakresie miedzi jesteśmy dzisiaj dla Europy kluczowym dostawcą. Polska jako jedyny kraj w Europie w kategorii dwóch surowców zaspokaja w wymiernym zakresie potrzeby całego kontynentu, czyli w zakresie miedzi i węgla koksowego. Myślę, że moglibyśmy wyjść nieco dalej i pomyśleć o innych surowcach – takich, które mamy w Polsce, albo takich, które moglibyśmy pozyskać na świecie. Zadaniujmy nasze narodowe koncerny, żeby podjęły w tym kierunku wysiłki i określmy, w jaki sposób będziemy je wspierać. Nie tylko finansowo, co oczywiście też jest ważne w konkurencji z gigantami rynku, także takimi jak chociażby firmy chińskie, które nie wahają się przepłacać za złoża, żeby mieć do nich dostęp, ale też np. w jaki sposób wspierać je dyplomatycznie na całym świecie. W skali Europy w raporcie postulujemy także, że powinien powstać Europejski Fundusz Surowcowy, który zapewniałby – wzorem chociażby Korei Południowej czy Japonii – wspieranie inwestycji surowcowych na całym świecie, rozpoznawanie złóż i tworzenie montaży finansowych po to, żeby pozyskiwać prawa do surowców. Takiego narzędzia dzisiaj Europa nie posiada.


Czytaj też:
Czego uczy nas Chiński zakaz eksportu technologii metali ziem rzadkich?Czytaj też:
Chiny bronią swych metali ziem rzadkich. „Łapią świat za gardło”