Siły rosyjskie używają pocisków manewrujących 9M729 w wojnie z Ukrainą. Ich rozwój skłonił administrację Donalda Trumpa za jego pierwszej kadencji do wypowiedzenia traktatu o zakazie rakiet średniego i krótszego zasięgu (INF – red.) – przekazał Reutersowi szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Sybiha.
Jak zauważa agencja, „słowa Sybihy są pierwszym potwierdzeniem, że Rosja użyła pocisku 9M729 w działaniach bojowych – na Ukrainie lub gdzie indziej”.
Pocisk 9M729 w centrum sporu o kontrolę zbrojeń
Pocisk 9M729 jest wystrzeliwany z wyrzutni rakietowych Iskander. Według strony amerykańskiej, wprowadzenie rakiet 9M729 stanowi naruszenie traktatu INF (ang. Intermediate-Range Nuclear Forces) z 1987 r., co skłoniło Waszyngton do jego wypowiedzenia w 2019 r. Wycofanie się z układu USA argumentowały m.in. nieprzestrzeganiem go przez Rosję.
Traktat INF podpisali w 1987 r. w Waszyngtonie przywódcy USA i ZSRR, Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow. Układ przewiduje likwidację arsenałów tej broni, a także zabrania jej produkowania, przechowywania i stosowania. Traktatem objęte są pociski o zasięgu od 500 do 5500 kilometrów.
Według źródeł wojskowych, na które powołuje się Reuters, pocisk 9M729 ma zasięg do 2,5 tys. kilometrów i może przenosić głowicę nuklearną lub konwencjonalną.
„To problem nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy”
Na początku października br. jedna z wystrzelonych rakiet tego typu miała przelecieć dystans 1,2 tys. kilometrów od miejsca odpalenia do celu. Eksperci podkreślają, że pozwala to siłom rosyjskim atakować z bezpiecznej odległości – z głębi własnego terytorium, pozostając poza zasięgiem większości systemów obronnych.
– Jeśli potwierdzi się, że Rosja używa pocisków zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych, będzie to problem nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy – oświadczył John Foreman, były brytyjski attaché wojskowy w Moskwie i Kijowie.
Czytaj też:
Norweski wywiad: Rosja wystrzeliła rakietę Buriewiestnik z Nowej Ziemi