W połowie października w miejscowości Brenna na Śląsku doszło do groźnego zdarzenia. Gdy trójka chłopców bawiła się na hulajnogach koło domu, za jednym z nich ruszyły dwa wielkie psy.

„Uwaga!” dotarła do matki 14-latka. – Syn zadzwonił do mnie i mówi: „Mamo ratuj, psy uciekły”. Był przerażony, nigdy w taki sposób do mnie nie mówił – podkreśliła pani Joanna.

Z jej słów wynika, że 14-latek był mocno przestraszony. – Jak zabrała psy, to wrzeszczałam za synem, bo w strachu nie chciał wyjść z ukrycia – kontynuowała. Jej syn skoczył do potoku.

Całą sytuację zarejestrował monitoring. – Jak to zobaczyłam, to najpierw chciało mi się płakać z przerażenia. To nie pierwsza sytuacja, kiedy psy biegają luzem. Co by było, gdyby go pogryzły? – zapytała wymownie pani Joanna.

Do sprawy w rozmowie z „Uwagą!” odniósł się też pan Grzegorz, właściciel psów. – Nazwijmy to po imieniu, te psy poleciały przywitać się z sąsiadem. To nie był obcy chłopak, który przejeżdżał na hulajnodze. One go znają – podkreślił.

Tydzień po zdarzeniu zwierzęta zostały śmiertelnie otrute – najprawdopodobniej trutką na ślimaki.

Lokalna policja prowadzi dwie sprawy – ataku na chłopca i zatrucia zwierząt.