Jagiellonia doznała drugiej ligowej porażki z rzędu, co nie zdarzyło się jej jeszcze w tym sezonie. Goście prowadzili 2:0 po golach Oskara Repki, bramkę kontaktową na 1:2 zdobył Afimico Pululu. Druga połowa była przedłużona o 20 minut, przede wszystkim z powodu treści transparentów na Ultrze kibiców Jagiellonii.

— Mecz był bardzo emocjonujący, dużo zwrotów akcji na boisku i poza nim, ale finalnie jestem też dumny z zespołu, że walczył do końca, nie poddał się i dążył do zdobycia bramki — ocenił Siemieniec.

Przyznał, że w pierwszej połowie Raków był lepszy i zasłużenie schodził do szatni z prowadzeniem. W drugiej — jak mówił — z wyjątkiem jej początku i straty drugiej bramki, jego piłkarze zaprezentowali się bardzo dobrze, dominowali i tworzyli sytuacje, ale zabrakło goli.

— Rozczarowanie jest ogromne, bo nieczęsto zdarza nam się przegrać dwa mecze z rzędu w ekstraklasie (…), ale taka jest piłka, musimy to zaakceptować. Mieliśmy znakomitą serię (osiemnastu spotkań bez porażki w lidze i europejskich pucharach — PAP), teraz musimy ciężko pracować, żeby wrócić na zwycięskie tory — powiedział Siemieniec.

— Liga to nie jest sprint a maraton, liczy się to, kto ma najwięcej punktów po 34 kolejkach, więc mnóstwo meczów jeszcze przed nami — dodał Siemieniec.

Pytany o przerwę w meczu, związaną z treścią transparentów wywieszonych przez kibiców, trener Jagiellonii mówił, że „jeśli chodzi o sam przekaz, to trudno nie rozumieć frustracji kibiców”. — Bo my też jesteśmy sfrustrowani, nie tylko tym, co się działo w Zabrzu, ale tym, co się dzieje na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów — powiedział Siemieniec.

Adrian Siemienic mówił o tym, kiedy sędziowie skrzywdzili jego zespół

Oprócz meczu w Zabrzu wskazał dwa inne spotkania Jagiellonii, mówił o decyzjach sędziów na niekorzyść jego piłkarzy.

Zaznaczył, że — przerywając spotkanie z Rakowem — sędzia Paweł Raczkowski miał do tego prawo, jako osoba „zarządzająca meczem”. — Liczę na to, że sędziowie będą też konsekwentni w przyszłości, jeżeli ktokolwiek na stadionie, w jakikolwiek sposób będzie obrażał prezesów, dyrektorów, trenerów i zawodników jakichkolwiek drużyn, to też będą przerywać mecze — powiedział trener Jagiellonii.

— Nam się wszystko zgadza, więc jesteśmy zadowoleni, jedyny co mnie dzisiaj smuci, to uraz Jeana Carlosa — mówił po meczu szkoleniowiec częstochowian Marek Papszun. — Fajny mecz, ja tu zawsze lubiłem przyjeżdżać, zawsze fajna atmosfera i też dobre wyniki, ale też te mecze są zawsze wymagające — dodał.

Podobnie jak Siemieniec, który mówił tak o swoim zespole, Papszun przyznał, że długa przerwa w drugiej połowie, wybiła z rytmu również i jego piłkarzy. — Bo po tej przerwie to Jagiellonia złapała większy rytm, choć my mieliśmy jeszcze jedną sytuację. Szkoda straconej bramki; raz, że dyskusyjny faul, dwa, że słabe było nasze zachowanie przy stałym fragmencie gry — mówił Papszun.

Źródło informacji: Polska Agencja Prasowa