Kamil Wolnicki: Czemu napisaliście i podpisaliście w tyle osób list do prezesa PKOl Radosława Piesiewicza? Znowu jesteście buntownikami?
Adam Małysz (prezes PZN): Czemu buntownikami? Wiele osób tak to odbiera, a wcale nie chodzi o żaden bunt.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Adam Małysz wprost o Radosławie Piesiewiczu. To mu się nie podoba
A o co?
Jestem członkiem zarządu PKOl, a nie wiem nic o kluczowych decyzjach. To mnie boli i denerwuje od samego początku najbardziej. Jestem w tej organizacji, a tak naprawdę o niczym nie wiem. Nawet kiedy spotyka się zarząd, to o niektórych sprawach po prostu nikt nas nie informuje. Uważam, że tak strategiczne decyzje, jak podpisanie kontraktu ze sponsorem głównym i dodawanie do nazwy Centrum Olimpijskiego im. Jana Pawła II nazwy kryptowaluty powinny być omawiane i konsultowane. A dzisiaj jedna czy dwie osoby coś tam sobie wymyślają i tyle. To dlatego powstał list. Myślę, że nawet ci, których dotąd to wszystko nie ruszało, zaczną się zastanawiać, bo w PKOl wszystko, co ważne dzieje się bez żadnej kontroli.
Obrońcy prezesa Piesiewicza mówią, że to znowu ataki inspirowane politycznie.
Co jest niby tu politycznie? To, że nie wiemy, co się dzieje w organizacji, którą tworzymy, bo informacje są blokowane? Co to ma wspólnego z polityką? Takie rzeczy mówili, gdy był spór Piesiewicza z ministrem Sławomirem Nitrasem. Ja i wtedy mówiłem prezesowi, że najbardziej boli ta niejawność. W końcu jestem członkiem zarządu i też ponoszę odpowiedzialność, prawda? A tu nagle się dowiaduję, że decyzje zostały podjęte i tyle, umowy podpisane. To nie powinno tak wyglądać.
Widzisz jakieś rozwiązanie?
Trudno powiedzieć. 4 listopada jest prezydium. Chcieliśmy tego listu także po to, żeby zwołano normalny zarząd i wszystko wyjaśnić. Skąd, jak, dlaczego. Statut PKOl jest, jaki jest. Powinien być zmieniony, bo zapisy prawne w nim są przestarzałe, a świat się zmienił. Dzisiaj właściwie nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Możemy jedynie prosić o wyjaśnienia.
Jakie ty masz stosunki z prezesem Piesiewiczem?
Właściwie żadne. Podpisywałem różne pisma w sprawie działalności PKOl, więc wiadomo… Chociaż mówiłem prezesowi, że robię tak, bo wkurza mnie to, że jako członek zarządu nie mam pojęcia, co się dzieje w tej organizacji.
Radosław Piesiewicz powiedział o współpracy z Małyszem sprzed lat
A może ty w ogóle mało wiesz, bo słyszałem, że prezes Piesiewicz w telewizji Republika opowiadał, że jego firma miała udział w reklamie na twoich nartach w ostatnim sezonie kariery skoczka.
Słyszałem o tym od prezesa, ale prawdę mówiąc, to ja nic o tym nie wiedziałem. Miałem menedżerów i oni się zajmowali takimi sprawami. A kto i jak w tym pośredniczył, to naprawdę nie mam pojęcia, być może był tam prezes Piesiewicz. A wracając, mam żal, że nic nie wiem, nie tylko zresztą ja. Oczywiście mogą się bronić, że rzadko jestem na zarządzie, ale wielokrotnie prosiłem o możliwość włączenia się online. Usłyszałem, że nie, bo nie. Inna sprawa, że kiedy już jestem osobiście, to brakuje jakichkolwiek konkretów. Po co więc jechać na takie zebranie z Krakowa czy Wisły, skoro o tym, że PKOl ma nowego sponsora i nową nazwę siedziby dowiaduję się z internetu, a nie na zarządzie?
Denerwujesz się, a wciąż potężna grupa działaczy stoi murem za prezesem Piesiewiczem.
Tak jest. To ludzie i związki, które wcześniej miały kłopot z pozyskiwaniem sponsorów, a prezes Piesiewicz na początku kadencji pomagał ich pozyskać. Po igrzyskach to się posypało, nie wiem, czy do dzisiaj wszyscy odzyskali pieniądze. Więcej! Ja sam głosowałem na Piesiewicza. A to dlatego, że wszyscy uważaliśmy, że potrzeba zmian i reform. Wyglądało to obiecująco i nikt wtedy nie przypuszczał, że sprawy potoczą się w takim kierunku.
Dzisiaj członkowie PKOl są podzieleni, jak chyba nigdy wcześniej.
Tak, i będzie bardzo trudno to zmienić. Jest jak w polityce. Sport niby powinien być poza nią, ale jako prezes PZN wiem, że tego nie da się całkiem odciąć. Jeśli chodzi o PKOl, to nie wiem, to teraz przed nami igrzyska we Włoszech. Po Paryżu i tych wszystkich zawirowaniach pytałem prezesa, czy będzie nas stać na wyjazd do Włoch. Zapewniał, że tak i wszystko jest w porządku. Tego się trzymam.
Co chcecie osiągnąć sprzeciwem? Faktycznie przejrzystość czy to gra na zmianę prezesa?
Większość z nas nie wie, co się dzieje w PKOl, dlatego powstawały listy i petycje. Prezes Piesiewicz wiele razy mi mówił, żebym przyjechał, to mi wszystko opowie. Tylko czemu tak? Czemu to wszystko nie może być przejrzyste tak po prostu dla wszystkich? A jeśli już chce to ukrywać przed opinią publiczną, to chyba o decyzjach powinien być informowany przynajmniej zarząd. Dlaczego nie mogliśmy porozmawiać o tych kryptowalutach i zmianach, jakie się wiążą z podpisaniem kontraktu? Powiedzieć sobie o zaletach, ale też zagrożeniach. To tak dużo?